Szukaj
Warto przytoczyć tutaj komentarz autora nagrania, które uchwycił wideorejestrator w jego samochodzie:
„Nie mogłem przejść obok tego incydentu bez komentarza. Jestem ojcem dwójki dzieci oraz sam poruszam się po mieście samochodem. Coraz częściej widuję lekceważenie podstawowych zasad bezpieczeństwa, związane z korzystaniem przez pieszych z telefonu. Są momenty, w których powinniśmy zdać sobie sprawę (póki nie jest za późno), że najważniejsze w życiu jest bezpieczeństwo i ochrona najbliższych. Na filmie widać wzorową postawę kierowcy, który wykazał się refleksem i zimną krwią, bo jeśli i on by zawiódł, to byłbym świadkiem wielkiej tragedii”.
Kierowca chyba jechał po kolejne zapasy do sklepu ale zorientował się, że autor jedzie za nim.
Podjechał pod jezdną z Żabek a tam ... (brak cześć nagrania)
"Czekałem aż wyjdzie z tej żabki i pojechałem za nim. On zjechał na pobocze, więc pojechałem dalej. Zatrzymałem się na tej ulicy, na, której mnie potem przytrzasnęli. Czekałem na telefon od jakiegokolwiek patrolu i jego dalsze ruchy. No ale potem ruszyli prosto na mnie, chcieli się ustawić za mną bym nie mógł się wycofać. I wtedy wjechałem w tą drogę bez wyjazdu."
Kierowca po wyjściu z żabki był już z kolegą. Gdy wyszli z auta co widać już na nagraniu, uderzyli czymś w szybę. Na szczęście obyło się bez uszkodzeń. Autor postanowił odjechać, bo nie chciał ryzykować, że coś więcej się stanie. Policja nie odezwała się do niego tego dnia, ale ma nadziej, że zostali złapani. Nagranie zostało także wysłane przez autora na stopagresjidrogowej.
Zrobiło się tak groźnie, że włączyłem telefon ... Pan był prawdopodobnie pod wpływem środków odurzających. Dlatego nie wychodziłem z samochodu. Ciągle rwał tzw. kapcia do przodu i do tyłu, aż doprowadził do kolizji i uciekł. Na miejsce przyjechała Policja, ale od 21 kwietnia nie ma od nich odzewu. Wg. strony UFG brak ubezpieczenia OC dla auta.
Mamy telefony. Codziennie na świecie telefony rozdzwaniają się kilka miliardów razy. Mamy również taką umiejętność, że działamy machinalnie, kiedy ktoś do nas dzwoni. Nie wszyscy sprawdzają na wyświetlaczu, co to za numer. Niektórzy po prostu łapią za telefon, wciskają zieloną słuchawkę i przykładają telefon do ucha. Takie działanie może być zgubne. Dlaczego? Bo nigdy nie wiemy, kto znajduje się po drugiej stronie. Możemy nie chcieć rozmawiać z telemarketerem, ale może nas również spotkać ktoś dużo gorszy. Ktoś. kogo lepiej unikać. Ktoś, kto chciałby ukraść nasze pieniądze. Dlatego zawsze jesteśmy za tym, by, przed odebraniem połączenia od nieznanego numeru, sprawdzić, kto dzwonił. Jak to zrobić? Nie ma nic prostszego.
Nie odbieraj wszystkich połączeń - to niebezpieczne
To, że wkurza nas, jak trzeci raz w ciągu dnia dzwoni do nas telemarketer, to jedna sprawa. Druga sprawa jest taka, że możemy trafić dużo gorzej. A jak już podnieśliśmy wcześniej - mamy taki odruch, że odbieramy wszystko jak leci, bezrefleksyjnie. I w ten sposób właśnie udaje się oszustom codziennie oszukiwać nowe osoby. Komentarzy o tym, jak ktoś bezczelnie został oszukany przez telefon jest całe mnóstwo. Nie trzeba szukać daleko - na stronie infonumer, w wielu komentarzach, pod wieloma różnymi numerami telefonów, widać to bardzo wyraźnie. I faktycznie - oszustwa telekomunikacyjne nadal mają się wspaniale. Na oficjalnych stronach policji, w mediach społecznościowych, w środkach masowego przekazu (na przykład tutaj), nieustannie się mówi o tym, by uważać. Z jakiegoś powodu jednak nadal sporo osób tego nie robi. Dlatego powstało kilka prostych rozwiązań, aby się przed tym bronić.
Jak sprawdzić, kto dzwoni, bez odbierania telefonu?
Rozwiązania są dwa i jedno jest prostsze od drugiego:
Można sprawdzić numer na stronie z bazą numerów - jest takich całkiem sporo, nie trzeba szukać daleko, chociażby rzeczona strona infonumer.pl. Można wyszukać dowolny numer, który do nas dzwoni/dzwonił i sprawdzić, jakie są pod nim komentarze od innych internautów, którzy mieli z nim styczność. Tyle wystarczy - od razu widać, czy numer jest bezpieczny czy to spam, czy ktoś został oszukany, gdy dzwoniono z tego numeru. To bezpieczna opcja, ale nadal nie jest to rozwiązanie najszybsze. Aplikacja - to za to działa błyskawicznie. Można znaleźć aplikację tutaj, na Google Play, więc dedykowana jest dla telefonów z Androidem. Instalujemy aplikację, która działa w tle i za każdym razem, kiedy dzwoni do nas nieznany numer - pokazuje nam, jakiego rodzaju jest to numer. Pokazuje czy jest negatywny, obojętny, pozytywny, czy to numer osoby prywatnej, firmy, czy to spam i tak dalej. Sami w filtrach możemy ustawić by np. numery, które oznaczone są jako "spam", automatycznie były odrzucone.Tyle wystarczy, aby zabezpieczyć się przed oszustwami. Można wybierać to, co jest dla nas najlepsze. Ale warto sprawdzać, kto dzwonił z nieznanego numeru, zanim odbierzemy.
Autor, od którego otrzymałem nagranie jechał spokojnym tempem z dopuszczalną na tym odcinku prędkością, gdy nagle w tył jego pojazdu wjechał rozkojarzony kierujący Mazdą 6 mężczyzna. Na miejsce zostały wezwane służby ratownicze, w tym policja. Na szczęście wszyscy wyszli z tego cało. Autor relacjonuje, że sprawca bawił się telefonem komórkowym, w wyniku czego nie zauważył jego pojazdu.
To nagranie jest przestrogą dla wszystkich, którzy nie potrafią odłożyć swojej komórki w bezpieczne miejsce, w trakcie jazdy. Przy prędkościach autostradowych taka zabawa wiąże się z przejechaniem nawet kilkudziesięciu metrów bez patrzenia na drogę, a wtedy może się zdarzyć naprawdę wszystko.
Ja: gonię pijanego kierowcę, którego przed chwilą zgłaszałem. Ucieka przede mną, podaję tablice xxxxx.
112: ale spokojnie. Po co pan go goni? Najpierw pan powie o co chodzi?
Ja: pijany kierowca jeździ po chodnikach, trąbi, stara się przejechać przechodniów, a ja za nim jadę i go gonię. Znów jedziemy Pawią w stronę Smoczej
112: dobrze, proszę o numery rejestracyjne
Ja: przed chwilą podawałem. Teraz mi odjechał i nie widzę
112: to po co pan dzwoni? Co ja mam zapisać, jak nie mam tablic? Poważny pan jest?
… nieco wcześniej kończę drugą rozmowę ze 112. Po prostu stwierdziłem, że z tym człowiekiem ze 112 się nie dogadam i nie chce mi pomóc, więc połączę się jeszcze raz i trafie na kogoś lepszego. Trzecią rozmowę ze 112 w zasadzie w całości słychać na nagraniu…
(W tym miejscu opowieści zaczyna się nagranie)
Jedziemy Nowolipki. Z Nowolipki skręcamy w lewo w Bellotiego, która zmienia się w Wolność i skręcamy w prawo w Żytnią. Na skrzyżowaniu z Okopową spotykam radiowóz (punkt 3). Kierowca radiowozu kompletnie nie radzi sobie z obsługą samochodu. Jest na bombach, a przepuszcza samochody i spokojnie rusza za nim. Nie zajeżdża mu drogi. Po prostu przepuszcza samochody, bo po co się spieszyć. Na Okopowej (3 pasmowa jezdnia dobrze odśnieżona) podejmowałem decyzję, czy mogę wyprzedzać przy takim pościgu policję. Gdyby Sebuś pojechał prosto Okopową, to na pewno wyprzedzałbym policję, bo ich pościg nie miał sensu. Proszę spojrzeć na prędkość chwilę przed spotkaniem radiowozu, na wąskiej uliczce, a później prędkość na trzypasmowej super odśnieżonej jezdni. Mówiąc wprost, policja nie chciała go zatrzymać.
… Sebuś skręca w lewo w Esperanto. Policja za nimi. (punkt 4) Ja jadę prosto Anielewicza bo wiem, że Sebuś będzie musiał wyjechać z tej uliczki na ulicę Smoczą. Tu pojawia się linia przerywana. Ja pojechałem prosto Anielewicza i skręciłem w lewo dopiero w Smoczą i się nie pomyliłem. Spotkałem Sebusia na skrzyżowaniu Esperanto i Smoczej (punkt 5) i znów zajechałem mu drogę. Wtedy Sebuś wali w drzewo (punkt 6), wyskakuje z samochodu i zaczyna się pościg pieszy. Biegnę za nim i po drodze wybieram po raz kolejny numer 112.
A rozmowa wygląda tak
Ja: dzwonię w sprawie pościgu pijanego kierowcy na woli. Rozwalił samochód na smoczej 24, wyskoczył z samochodu i go gonię.
112: ale dlaczego pan go goni?
Ja: To jest prawdopodobnie pijany kierowca, który rozjeżdżał ludzi. Goniła go policja. Rozwalił samochód i ucieka pieszo. Wybiegamy na ulicę Miłą
112: ale skoro policja go goni, to po co pan go goni?
Szlak mnie jasny trafił! Po drodze wywaliłem się i Sebuś uciekł. Zakończyłem rozmowę ze 112 rzucając bluzgami, bo już nie wytrzymałem. Wróciłem do mojego samochodu, gdzie stał już radiowóz jak wróciłem. ... W 2:17 wyjeżdża Sebuś z ulicy Esperanto. Odcinek od skrzyżowania Anielewicza i Esperanto do skrzyżowania Esperanta i Smocza według google maps jest 500 metrów. Do końca nagrania (43 sekundy) radiowóz nie wyjechał z Esperanto. Sebuś zyskał co najmniej 43 sekundy przewagi nad radiowozem na odcinku 500 metrów!!! Nie wiem po ilu finalnie wyjechali z tej uliczki. Nie wiem co tam robili. Stanęli na pączki w żabce? Nie chcieli go po prostu złapać!
Sprawa skończyła się tak, że jeszcze jak mnie policja spisywała przyszedł komunikat, że mają podobnego człowieka do naszego Sebusia. Mistrz ucieczki poleciał do domu, zrobił awanturę i wezwana policja stwierdziła, że jest podobny do poszukiwanego. Przywieźli go na miejsce gdzie porzucił samochód. Rozpoznałem go. W samochodzie w ogóle zostawił telefon. Jak się okazało swojej dziewczyny. Rzeczywiście okazało się, że ma 0,83 promila i jest pod wpływem narkotyków. Dodatkowo przełożył tablice z samochodu swojej dziewczyny, na jej aplikację wynajął Panka i tak sobie jeździł. Jak policjantka go spytała, po co narobił sobie takich problemów w święta to odpowiedział "chciałem na@@ać przypału mojej dziewczynie".
Od policjantów dowiedziałem się, że śmiertelnie potrącił przechodnia na ulicy Smoczej. Byłem więc pewien, że przechodzień u mnie pod blokiem, to nie ta osoba, która zginęła. Zapytałem się ich o tego człowieka u mnie pod blokiem. Dopiero wtedy powiązali Sebusia z potrąceniem u mnie pod blokiem! Praca operacyjna policji w Polsce to jakaś tragedia! Było to dla mnie oczywiste, a gdybym im nie wspomniał o tym, to nawet nie wiedzieliby, że to ten sam człowiek i to samo zgłoszenie!
Jestem mega zażenowany postawą policji. Począwszy od pracowników 112, którzy mieli mnie po prostu w dupie, skończywszy na policjantach, którzy nie potrafili prowadzić pościgu. Na odcinku 500 metrów uciekinier zyskał przewagę 43 sekund! Przewagę nad radiowozem z włączonymi sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi! Gdyby nie ja, zwykły obywatel, to policja w życiu by go nie ujęła! Jeździłby dalej i dalej zabijał ludzi! Co za to dostałem? Pouczenie. Za przekraczanie prędkości i jazdę na czerwonym świetle, zostałem pouczony.