Szukaj
Dla wielu osób Bartosz Ostałowski jest żywą legendą motorsportu. Swoją postawą udowadnia, że niemożliwe nie istnieje, a ograniczenia są tylko w naszych głowach. Z sukcesami rywalizuje na równych zasadach z pełnosprawnymi kierowcami w Driftingowych Mistrzostwach Polski i ligach europejskich. W 2019 roku uplasował się na 3. miejscu w klasyfikacji generalnej DMP w klasie PRO2 i tym samym wywalczył tytuł Driftingowego Wicemistrza Polski. Jednak na tym nie poprzestaje i ciągle stawia sobie poprzeczkę coraz wyżej. W tym roku postawił przed sobą kolejne wyzwanie: ustanowienie Rekordu Guinnessa w najszybszym drifcie w samochodzie prowadzonym stopą.
- Poszukiwanie kolejnych wyzwań niezwykle mnie napędza. W swoim życiu staram się przełamywać różne bariery. Tym razem postanowiłem przełamać barierę prędkości. Ustanowienie Rekordu Guinnessa wydawało mi się czymś zupełnie wyjątkowym i cieszę się, że marki takie jak Inter Cars, Sachs, Hella, Castrol i Ecumaster zdecydowały się poprzeć mój pomysł i zaangażować się w ten unikalny projekt – tłumaczy Bartosz Ostałowski.
Próba ustanowienia rekordu przez Bartosza Ostałowskiego odbyła się 30 września 2022 r. na Lotnisku w Pile, ponieważ jest tam ponad 2-kilometrowy pas startowy o szerokości 60 metrów pozwalający na osiągnięcie odpowiedniej prędkości i zapewniający bezpieczne warunki do takiego przedsięwzięcia. Trasa była wytyczona przez wykwalifikowanego geodetę. Pomiar prędkości był wykonywany na odcinku 50 metrów przy pomocy bramek czasowych pracujących z dokładnością do 0,001 sek. Nawet fotoradary policyjne nie są aż tak precyzyjne. Z kolei wymagany kąt wychylenia samochodu podczas poślizgu (30 stopni) był mierzony przez specjalne urządzenie tzw. driftbox.
Samochodem, w którym Bartosz podjął się tej ekstremalnej próby, było jego driftingowe BMW E92 alias Furia, którego sercem jest potężny 7-litrowy silnik LS3 V8 z podwójnym turbodoładowaniem o mocy 1000 KM i 1280 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Do przeniesienia napędu służy z kolei automatyczna skrzynia ZF 8HP90 z indywidualnym sterowaniem.
Próba ustanowienia rekordu odbyła się w obecności licencjonowanych sędziów, a także zaproszonych gości. Gdy Bartosz wraz ze swoim samochodem ustawił się na starcie, wszystkie spojrzenia były skierowane w jego kierunku. Widok sportowego BMW zbliżającego się z ogromną prędkością robił niesamowite wrażenie. Na prostej startowej mierzącej blisko kilometr długości Bartosz rozpędził się do prędkości 277 km/h, by chwilę później zaciągnąć hamulec ręczny i zainicjować poślizg. Przez 50-metrową strefę pomiarową Bartosz przemknął ze średnią prędkością 231,66 km/h i maksymalnym kątem wychylenia wynoszącym 60 stopni. Taki wynik został zweryfikowany przez komisję i wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa.
- Jestem niesamowicie szczęśliwy, że osiągnąłem cel, który sobie wyznaczyłem! Przy takiej prędkości czuje się każdą nierówność, pole widzenia się zwęża, wszystko dzieje się niezwykle szybko. To doświadczenie, które trudno porównać do czegokolwiek innego. Rozpiera mnie duma, bo kolejny raz udowodniłem, że w każdym z nas drzemie ogromny potencjał, dzięki któremu możemy zdobywać szczyty! – mówi Bartosz Ostałowski.
Do tej pory Rekord Polski w najszybszym drifcie należał do Jakuba Przygońskiego. Podczas próby ustanowienia rekordu w 2013 roku osiągnął on wynik 217,97 km/h. Dzięki swojemu rezultatowi Bartosz Ostałowski przebił Przygońskiego o 13,96 km/h i tym samym uzyskał tytuł Rekordzisty Polski.
Oficjalne ogłoszenie wyniku próby ustanowienia Rekordu Guinnessa Bartosza Ostałowskiego odbyło się podczas konferencji prasowej 9 listopada 2022 r. w Warszawie. Partnerami tego wyjątkowego projektu były marki Inter Cars, Sachs, Hella, Castrol i Ecumaster, które od lat wspierają starty Bartosza na zawodach driftingowych w Polsce i na arenie międzynarodowej.
- Pasja, zaangażowanie i determinacja to cechy, które wyróżniają Bartosza, a jednocześnie wpisują się w DNA firmy Inter Cars. To dla nas wielka przyjemność i zaszczyt wspierać tak utalentowaną osobowość, która nas inspiruje i pokazuje, że codziennie można sięgać po więcej. Wspieramy Bartosza już od 10 lat i z dumą będziemy to robić przez kolejne lata – tłumaczy Joanna Król – Zastępca Dyrektora ds. PR i Komunikacji Międzynarodowej w Inter Cars.
- Cieszymy się, że jako Castrol mogliśmy być częścią takiego wydarzenia. Od lat współpracujemy z Bartoszem, wspieramy go w drodze po kolejne sportowe osiągnięcia i za nami już wiele interesujących projektów. Ustanowienie rekordu Guinnessa w najszybszym drifcie w samochodzie prowadzonym stopą to jeden z kolejnych, ale jakże spektakularny i na stałe wpisujący się w historię – zaznacza Leszek Radzikowski – Dyrektor sprzedaży na Europę Centralną i Wschodnią w firmie Castrol.
- Obserwowanie próby ustanowienia rekordu na żywo robiło niesamowite wrażenie, bo nie spodziewałem się, że będziemy świadkami rozwijania takich prędkości. To jest czyste szaleństwo! W tym miejscu Bartosz przekonuje nas, że „normalność” jest przereklamowana i warto iść pod prąd – opowiada Marcin Rozner – Dyrektor Marketingu i Zarządzania Produktem w Hella Polska.
- Bartosz nieustająco zadziwia nas swoją determinacją, pasją i odwagą do działania. To dla nas zaszczyt i wyróżnienie, że po raz kolejny mogliśmy być partnerem Bartosza i z dumą obserwować jego sportowe zmagania, a nasze produkty od lat pomagają mu odnosić kolejne sukcesy – mówi Monika Chomicka - Head of Marketing ZF Aftermarket.
*******
BARTOSZ OSTAŁOWSKI
Jedyny na świecie profesjonalny kierowca sportowy, który samochód prowadzi stopą. Posiada międzynarodową licencję wyścigową FIA i z sukcesami rywalizuje na równych zasadach ze sprawnymi kierowcami w Driftingowych Mistrzostwach Polski oraz ligach europejskich. Jest mówcą motywacyjnym występującym na konferencjach i spotkaniach biznesowych. Stara się wspierać ludzi w osiąganiu sukcesów, a także w rozwoju osobistym. Bartosz prowadzi autorski program dostępny w discovery+ na player.pl – „Pasja na Krawędzi”, w którym testuje wyjątkowe, ekskluzywne samochody i rozmawia z inspirującymi osobami ze świata sportu i biznesu o ich pasjach. Ponadto jest artystą i członkiem Wydawnictwa VDMFK, które zrzesza osoby malujące stopami i ustami.
MC12 został zbudowany z myślą o udziale włoskiej marki w serii FIA GT. Produkcja została uruchomiona w 2004, powstało wówczas 30 egzemplarzy, z czego 25 zostało wystawionych na sprzedaż. Rok później zbudowano kolejne 25 sztuk. Cena jednego egzemplarza wynosiła 600 000 €
Maserati opracowało model MC12 na podwoziuFerrari Enzo, z pierwowzoru zapożyczono także silnik oraz skrzynię biegów (zblokowany ze skrzynią biegów silnik, jest elementem nośnym). Powstały samochód był jednak znacznie większy od prekursora. MC12 było dłuższe, szersze i wyższe od Ferrari, które odznaczało się jednak lepszymi osiągami. Prędkość maksymalna jaką jest w stanie osiągnąć MC12 to 330 km/h, podczas gdy Ferrari jest w stanie pędzić o 25 km/h szybciej.
Maserati stworzyło MC12 aby zasygnalizować, że po 37 latach przerwy ponownie zamierza wziąć udział w wyścigach samochodowych. Aby otrzymać homologację pozwalającą na udział w serii FIA GT, włoski producent musiał wyprodukować co najmniej 25 egzemplarzy w wersji drogowej. Nowy model zadebiutował pod koniec sezonu 2004, załoga nim kierująca zdobyła pierwsze miejsce podczas wyścigu na torze Zhuhai International Circuit. Wyścigowe wersje MC12 wzięły również udział w American Le Mans Series 2005, nie spełniały jednak wymagań dotyczących dopuszczalnych gabarytów, co poskutkowało nałożeniem nań kar.
Na sezon 1983 przygotowano już ponad 360-konne Quattro, które pozwoliło na zdobycie tytułu mistrza świata kierowców (Hannu Mikkola), ale w kategorii konstruktorów uległo lżejszej o 150 kilogramów tylnonapędowej Lancii Rally 037. Rajdowa wersja Quattro była jednak tylko preludium przed prawdziwą rakietą, będącą wynikiem wyścigu zbrojeń grupy B - Sport Quattro.
W stosunku do modelu bazowego zmniejszono aż o 32 centymetry rozstaw osi, ale dzięki wydłużonemu przodowi Sport Quattro było krótsze od produkowanego od 1980 roku Quattro już tylko o 24 centymetry. Pod maską wylądował turbodowałowany, 5-cylindrowy silnik o 20 zaworach mogący przy pojemności 2,1 litrów pochwalić się mocą około 450 koni mechanicznych. Wraz ze skróceniem auta pozbyto się ręcznego hamulca. Pojazd otrzymał za to szersze ogumienie, szersze nadkola, przednią szybę z Audi 80 zapewniającą lepszą widoczność oraz przede wszystkim nadwozie wykonane z włókien węglowych i kevlaru z potężnym ospoilerowaniem. W roku 1984 rajdy należały do Audi - zdobyto mistrzostwo świata kierowców (Stig Blomqvist) i konstruktorów. Stał za tym nie tylko silnik i umiejętności kierowców, ale także rewolucyjny napęd i niemal idealny rozkład masy uzyskany dzięki przeniesieniu układów chłodzenia na tył samochodu podczas gdy silnik dociążał przód.
Historia napędu quattro (po włosku "cztery") zaczęła się od niejakiego Volkswagena Iltisa, który z udziałem Audi stworzono na potrzeby wojska i produkowano od 1967 roku. Dziesięć lat później napęd terenowego szperacza zaaplikowano do Audi 80 a kolejne testy i udoskonalenia zakończyły się prezentacją w 1980 roku coupe Audi Quattro, pierwszego cywilnego, seryjnego samochodu z napędem na cztery koła (nie licząc Jensena FF z 1966 roku, przy okazji którego trudno mówić o produkcji seryjnej). Szybko okazało się, że samochód znakomicie sprawdza się w warunkach rajdowych. Napęd na cztery koła zapewniał mu niezwykłą przyczepność na każdej nawierzchni a w połączeniu z potężnym silnikiem znakomite przyspieszenia i zachowanie na prostej oraz możliwość pokonywania zakrętów w mgnieniu oka. Szczególnie z tym ostatnim borykały się pierwsze samochody z napędem na cztery koła - fakt iż każde z nich kręciło się z taką samą prędkością skutkował niezwykle dużym promieniem skrętu (w przypadku napędu na jedną oś obie osie pokonują na zakręcie drogę o innym promieniu dzięki temu, że mogą swobodnie obracać się z różną prędkością). Tego problemu nie miał już Iltis (a tym bardziej Quattro) - w wojskowej terenówce zastosowano mechanizm różnicowy (dyferencjał), na który składa się specjalny układ odpowiednio ukształtowanych i współpracujących ze sobą kół zębatych, pozwalających na różnicowanie prędkości obrotowej kół na każdej osi. Gdy Audi dopracowało ten system do zastosowań cywilnych konkurencja nie miała wiele do powiedzenia. W Sport Quattro znalazły się aż trzy mechanizmy różnicowe - przedni, tylny oraz łączący je centralny.
Sezon 1985 zdominował Peugeot 205 T16, który nie dopuścił Audi ani do tytułu mistrza wśród konstruktorów ani wśród kierowców. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, aby iść jeszcze dalej (regulamin grypy B stwarzał możliwość wypuszczania pojazdów coraz lżejszych i mocniejszych) - jeszcze w tym samym roku pokazano Sport Quattro S1. Silnik w tej ewolucji modelu rozwijał już moc przeszło 600 koni mechanicznych! Jednostka ta współpracowała z 6-stopniowym automatem, który wyparł przekładnię ręczną z powodu o wiele bardziej płynnej dystrybucji momentu obrotowego, co owocowało o wiele lepszymi przyspieszeniami. Trudności w zapanowaniu nad tym potworem oraz duża awaryjność sprawiły jednak, że w sezonie 1986 auto nie pokazało wiele. Z sezonem 1987 zamknięto zbyt niebezpieczną grupę B, ale nie zakończyło to kariery S1. Niemiecka bestia z Walterem Röhrlem za kierownicą i odpowiednim pakietem aerodynamicznym stawiła się na "wyścigu do chmur", amerykańskim Pikes Peak International Hill Climb rozgrywającym się na szczycie Pikes Peak w Kolorado na odcinku prawie 20 kilometrów zaczynającym się na wysokości 2862 metrów i kończącym się na pułapie 4300 metrów. Audi oficjalnie podaje, że samochód przygotowany do tych zawodów rozwijał około 600 KM, nieoficjalne dane mówią jednak nawet o 750 KM! Finał mógł być tylko jeden - zwycięstwo z rekordowym czasem przejazdu.
Produkcja Sport Quattro trwała od końca 1983 roku do roku 1985 zgodnie z regulaminem grupy B, który zakładał wypuszczenie co najmniej 200 egzemplarzy szosowych. Do klientów na całym świecie trafiły 164 auta ze wszystkich 214 wyprodukowanych, wśród których znalazło się także 14 rajdówek a także auta przeznaczone do testów, oddane w ręce pracowników firmy i pozostawione na części zamienne. Do dnia dzisiejszego przetrwały 132 egzemplarze, których największą ilość spotkać można w Niemczech i Szwacjarii. W Polsce znajduje się jeden, cywilny egzemplarz.
W roku 1987 Audi pracowało nad zmienionym aerodynamicznie prototypem napędzanym centralnie umieszczonym silnikiem o mocy około 1000 koni mechanicznych. Pojazd był ponoć nie możliwy do opanowania a jego historia zakończyła się w fabrycznym muzeum w Ingolstadt, gdzie stanowi część eksponatów.
Grupa B poza Sport Quattro zrodziła także inne zabójcze (niestety nie tylko w przenośni, ale i dosłownie - na trasach rajdów śmierć ponieśli członkowie startujących załóg oraz kibice) machiny, wśród których poza wspomnianą Lancią i Peugeotem nie można zapomnieć także o Fordzie RS200, Lancii Delcie S4, MG Metro 6R4 oraz Citroenie BX 4TC.