Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Szukaj


     

    Znalazłem 29 takich materiałów
    28 grudnia 2016, 18:10 przez michu1986 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    CO Z AUTEM?
    Ostatnio spodobał się Wam nasz vlog z wyprawy Jukiem przez Hiszpanię i Portugalię. Padło pytanie o to jak, gdzie i za ilę wypożyczyć auto. Naszego Nissana wypożyczyliśmy w Portugalii, dokładnie w Koimbrze. Wybraliśmy firmę Guerin bo daje chyba najlepsze warunki + znajomy nam polecił. Dają też dobre warunki, gdy robi się niewielką przedpłatę na 2 tygodnie przed wypożyczeniem (kilka Euro, my chyba wpłaciliśmy 64 zł, żeby potwierdzić rezerwację). Ceny samych aut są różne w zależności od klasy auta i okresu na jaki się bierze. Ale co ważne, Guerin ma dosyć dobre UBEZPIECZENIE podstawowe - co jest mega ważne i na tym nie oszczędzajcie! Warto pamiętać, że jest bardzo dużo opłat dodatkowych, które w Guerinie wydają się być przyzwoite i moim zdaniem warto ponieść ten koszt. Przede wszystkim dodatkowe ubezpieczenie - kilka euro za dzień, ale działa trochę jak AC, więc wszelkiego rodzaju obcierki, obicia itd. macie z głowy. Naszemu znajomemu tydzień przed nami ktoś auto obtarł na parkingu - zupełnie niegroźnie, ale gdyby nie to ubezpieczenie, to 400E w plecy. ALE w żadnym ubezpieczeniu i to dotyczy większości wypożyczalni, nie macie ubezpieczonych "szyb i felg". Warto o tym pamiętać, dzięki czemu nie zapłaciliśmy za kamyczek, który uderzył w naszą przednią szybę na autostradzie i za obtartą felgę gdzieś na jakimś ciasnym zadup*. Do tego musicie zgłosić ilość kierowców i lepiej zapłacić jak kombinować. Bo cokolwiek się wydarzy, a za kierownicą będzie nie ten kierowca, który być powinien (jest to wpisane w dokumencie odbioru auta) to jest tragedia. Do tego dochodzi coś około 13-16E za przekroczenie granicy. Liczy się ilość krajów, w naszym przypadku jedna granica Portugalia - Hiszpania. I na koniec coś czego my nie braliśmy czyli GPS - 15E dziennie... dlatego taniej kupić kartę z Internetem i lecieć na nawigacji z telefonu. Koszta w sumie wcale nie są duże, jak sie dzieli na kilka osób. Za 8 dni ze wszystkimi dodatkowymi ubezpieczeniami, 2 kierowców i przekraczaniem granicy zapłaciliśmy około 1300zł. Pewnie można kombinować, jakieś promocje, kupony rabatowe itd. ale my nie mieliśmy za bardzo czasu, żeby się tym zająć tyle z naszego doświadczenia z wypożyczalnią. Warto brać auto i samemu zwiedzać, bo można dużo fajnych rzeczy zobaczyć. Polecamy!
    Gwarancja? Czy Ubezpieczenie od napraw samochodu?
    21 sierpnia 2016, 20:07 przez motodoradca (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Moje pierwsze autko – Mieszkam w UK mam 19 lat i jako pierwszy samochód po długich poszukiwaniach, zakupiłem BMW 316i. Pewnie większość młodych osób zamieszkałych w UK zmaga się z zakupem pierwszego samochodu z powodu wielkich cen ubezpieczeniowych.. Miałem tak samo zacząłem poszukiwać od małych samochodów typu Golf, Focus itp. ale ceny za ubezpieczenie na te samochody były wielgaśnie wielkie. Trzeba pamiętać że podczas zakupu szukania ubezpieczeń nie ma co przesadzać z milami ani z innymi informacjami. Za BMW płace 1,600 funtów rocznie i jest to pełne ubezpieczenie, z samochodu jestem super ucieszony i na pewno polecam innym. 

PS.: Nie zalecam kupna samochodów od muzułmanów jako że oni bardzo kłamią.
    Mieszkam w UK mam 19 lat i jako pierwszy samochód po długich poszukiwaniach, zakupiłem BMW 316i. Pewnie większość młodych osób zamieszkałych w UK zmaga się z zakupem pierwszego samochodu z powodu wielkich cen ubezpieczeniowych.. Miałem tak samo zacząłem poszukiwać od małych samochodów typu Golf, Focus itp. ale ceny za ubezpieczenie na te samochody były wielgaśnie wielkie. Trzeba pamiętać że podczas zakupu szukania ubezpieczeń nie ma co przesadzać z milami ani z innymi informacjami. Za BMW płace 1,600 funtów rocznie i jest to pełne ubezpieczenie, z samochodu jestem super ucieszony i na pewno polecam innym.

    PS.: Nie zalecam kupna samochodów od muzułmanów jako że oni bardzo kłamią.
    Drogi w okresie zimowym są dziurawe jak ser, warto wiedzieć jak dochodzić swoich praw i odszkodowania.
    3 lutego 2016, 20:03 przez motodoradca (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (4)
    Hyundai Accent – Szału nie ma. Do wymiany wahacz, zacisk hamulcowy, podnośniki szyb, i klemy. Pomalowany jakąś farbą stoczniową antykorozyjną (o dziwo jest tylko kilka ognisk korozji). W planach oprócz tego, że oczywiście zostanie naprawiony, to dojdą na pewno alu felgi, oraz przednie halogeny muszę odpalić (coś nie świecą).  Mój pierwszy samochód, kupiony za własne pieniądze i ubezpieczenie również na siebie!
    Szału nie ma. Do wymiany wahacz, zacisk hamulcowy, podnośniki szyb, i klemy. Pomalowany jakąś farbą stoczniową antykorozyjną (o dziwo jest tylko kilka ognisk korozji). W planach oprócz tego, że oczywiście zostanie naprawiony, to dojdą na pewno alu felgi, oraz przednie halogeny muszę odpalić (coś nie świecą). Mój pierwszy samochód, kupiony za własne pieniądze i ubezpieczenie również na siebie!
    16 września 2014, 16:35 przez NooControl (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (3)
    Źródło:

    Własne.

    Mój pierwszy samochód – Vauxhall Corsa C, 998cc 12v. Moje 3 cylindrowe maleństwo. Jestem w UK już trochę czasu i w końcu udało mi się znaleźć samochód dla siebie. Kiedyś, zanim jeszcze przyjechałem na wyspy, w głowie miałem MR2, MX-5 lub LS200 jako pierwszy samochód jaki tutaj kupię. Nie zdawałem sobie wówczas sprawy jaka jest rzeczywistość. A mianowicie ubezpieczenie, które dla tak młodego kierowcy jak ja przewyższa wartość samochodu, nieraz kilkukrotnie. Gdy już zszedłem na ziemię, zacząłem szukać samochodu z silnikiem maksymalnie do 1.1, aby ubezpieczenie mnie nie pożarło. Moim pierwszym pomysłem na auto z małym silnikiem był 126 BIS. Jednak w Anglii ciężko znaleźć okaz w dobrym stanie w dobrych pieniądzach. Poza tym potrzebuję samochodu który nie zaskoczy mnie z rana i do którego części na wyspach są łatwo dostępne i w miarę tanie. Byłem więc zmuszony szukać czegoś innego I chociaż w głębi serca wciąż siedzi mi maluch, to gdy zobaczyłem Corsę na własne oczy, wiedziałem że będzie moja. Szukając pierwszego samochodu z małym silnikiem, nie przypuszczałem, że kupię auto wyprodukowane po 2000 ani że będzie to Opel. Trafiłem na nią przez przyjaciela. Rozmawiałem z nim na temat moich typów na pierwszy samochód i wtedy on oznajmił mi, że jego znajomy z pracy ma na sprzedaż Corsę C z 2003 roku. Była ona samochodem żony właściciela, ale została zmieniona na inne auto i po prostu stała nie używana. W dodatku były właściciel jest z wykształcenia mechanikiem i robił przy Corsie wszystko na bieżąco. Przynajmniej mechanicznie, bo co do optyki to nie jest w idealnym stanie, co nie znaczy ze nie jest dobrze. Ma parę rysek, i wgnieceń, a nawet ślad po jakimś drucie lub czymś podobnym przez prawie cały bok, ale z tego co widzę, tutaj w Anglii samochody cierpią na takie właśnie choroby. Nie zauważyłem natomiast żadnych oznak korozji. Ze znaków szczególnych posiada transformersa na masce. Jest to próba zakrycia śladów po taśmie. Wcześniej w jego miejscu był przyklejony znak "L" co miało sugerować innym kierowcą, aby zwracali uwagę na ten właśnie pojazd kierowany przez kobietę. "L" po odklejeniu zostawiło ślady które nieudolnie przykrył transformers. Pierwsza przejażdżka po lewej stronie jezdni omal nie skończyła się w samochodzie zaparkowanym na chodniku ale z dnia na dzień było coraz lepiej. Samochód jest bardzo zwinny i szybko przywykłem do jazdy po lewej stronie, chociaż czasami do tej pory po odpaleniu samochodu szukam pasa z lewej strony. Silnik 1.0 jest o dziwo żwawy i bardzo ładnie przyśpiesza, co było dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem. Bardzo dynamicznie pokonuje wzniesienia i jest wręcz idealny do jazdy po mieście. Jednak dźwięk wydobywający się z trzech cylindrów bardzo zalatuje mi Matizem i to mnie boli. Aktualnie nie mam zbytnio czasu aby poświęcić chwilę dla samochodu, ale zajmę się nim w najbliższy wolny dzień. Miałem teraz co prawda wydatki związane z samochodem jak i ubezpieczeniem, ale robię teraz dużo nadgodzin bo chcę kupić jakieś ładne felgi no i troszkę podrobić mojego tranformersa (tak to teraz główny powód do śmiechu w moim miejscu pracy). Bardzo się rozpisałem, ale nie jestem zbyt aktywnym użytkownikiem Motokiller-a a chciałem przybliżyć wam temat mojego pierwszego samochodu, oraz historię jego zakupu. Czekam na wasze opinie na temat Corsy oraz na propozycję zmian. Pozdrawiam.
    Vauxhall Corsa C, 998cc 12v. Moje 3 cylindrowe maleństwo. Jestem w UK już trochę czasu i w końcu udało mi się znaleźć samochód dla siebie. Kiedyś, zanim jeszcze przyjechałem na wyspy, w głowie miałem MR2, MX-5 lub LS200 jako pierwszy samochód jaki tutaj kupię. Nie zdawałem sobie wówczas sprawy jaka jest rzeczywistość. A mianowicie ubezpieczenie, które dla tak młodego kierowcy jak ja przewyższa wartość samochodu, nieraz kilkukrotnie. Gdy już zszedłem na ziemię, zacząłem szukać samochodu z silnikiem maksymalnie do 1.1, aby ubezpieczenie mnie nie pożarło. Moim pierwszym pomysłem na auto z małym silnikiem był 126 BIS. Jednak w Anglii ciężko znaleźć okaz w dobrym stanie w dobrych pieniądzach. Poza tym potrzebuję samochodu który nie zaskoczy mnie z rana i do którego części na wyspach są łatwo dostępne i w miarę tanie. Byłem więc zmuszony szukać czegoś innego I chociaż w głębi serca wciąż siedzi mi maluch, to gdy zobaczyłem Corsę na własne oczy, wiedziałem że będzie moja. Szukając pierwszego samochodu z małym silnikiem, nie przypuszczałem, że kupię auto wyprodukowane po 2000 ani że będzie to Opel. Trafiłem na nią przez przyjaciela. Rozmawiałem z nim na temat moich typów na pierwszy samochód i wtedy on oznajmił mi, że jego znajomy z pracy ma na sprzedaż Corsę C z 2003 roku. Była ona samochodem żony właściciela, ale została zmieniona na inne auto i po prostu stała nie używana. W dodatku były właściciel jest z wykształcenia mechanikiem i robił przy Corsie wszystko na bieżąco. Przynajmniej mechanicznie, bo co do optyki to nie jest w idealnym stanie, co nie znaczy ze nie jest dobrze. Ma parę rysek, i wgnieceń, a nawet ślad po jakimś drucie lub czymś podobnym przez prawie cały bok, ale z tego co widzę, tutaj w Anglii samochody cierpią na takie właśnie choroby. Nie zauważyłem natomiast żadnych oznak korozji. Ze znaków szczególnych posiada transformersa na masce. Jest to próba zakrycia śladów po taśmie. Wcześniej w jego miejscu był przyklejony znak "L" co miało sugerować innym kierowcą, aby zwracali uwagę na ten właśnie pojazd kierowany przez kobietę. "L" po odklejeniu zostawiło ślady które nieudolnie przykrył transformers. Pierwsza przejażdżka po lewej stronie jezdni omal nie skończyła się w samochodzie zaparkowanym na chodniku ale z dnia na dzień było coraz lepiej. Samochód jest bardzo zwinny i szybko przywykłem do jazdy po lewej stronie, chociaż czasami do tej pory po odpaleniu samochodu szukam pasa z lewej strony. Silnik 1.0 jest o dziwo żwawy i bardzo ładnie przyśpiesza, co było dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem. Bardzo dynamicznie pokonuje wzniesienia i jest wręcz idealny do jazdy po mieście. Jednak dźwięk wydobywający się z trzech cylindrów bardzo zalatuje mi Matizem i to mnie boli. Aktualnie nie mam zbytnio czasu aby poświęcić chwilę dla samochodu, ale zajmę się nim w najbliższy wolny dzień. Miałem teraz co prawda wydatki związane z samochodem jak i ubezpieczeniem, ale robię teraz dużo nadgodzin bo chcę kupić jakieś ładne felgi no i troszkę podrobić mojego tranformersa (tak to teraz główny powód do śmiechu w moim miejscu pracy). Bardzo się rozpisałem, ale nie jestem zbyt aktywnym użytkownikiem Motokiller-a a chciałem przybliżyć wam temat mojego pierwszego samochodu, oraz historię jego zakupu. Czekam na wasze opinie na temat Corsy oraz na propozycję zmian. Pozdrawiam.
    21 sierpnia 2014, 22:41 przez asdf123 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (4)
    Źródło:

    Własne

    POMOCY! TSK 06204 (lub WN 33450) Fiat Punto pomarańczowy – Motokilerzy, pomóżcie mi. Dnia 21.03.2013 na Warszawskim Ursynowie (skrzyżowanie Puławskiej z Poleczki) koleś z pasa do jazdy na wprost skręcał w lewo i przytarł mi przednie nadkole i felgę, po czym uciekł z miejsca zdarzenia - tak w skrócie (Prawie mnie jeszcze potrącił). Byłem od razu na policji, składać zeznania. Dali mi tylko ubezpieczenie tego gnoja (Sprawcy) ale do tej pory nic nie ustalili...
Dnia 12.06.2014 dostałem powiadomienie od ubezpieczalni, w której sprawca ma ubezpieczone auto, że nie wypłacą mi odszkodowania, bo "nie ma winnego".
Jeśli ktoś wie gdzie to auto "stoi" albo chociaż gdzie często je widujecie, to dajcie mi znać. Bardzo proszę o pomoc, bo gnoja trzeba znaleźć i ukarać, bo nie może zostać bezkarny!
Wszelkie info proszę wysyłajcie do mnie na maila:
smomat@tlen.pl
Z góry dziękuję Wam za pomoc!

PS.
Winny mógł przerejestrować auto na WN 33450, bo w tym piśmie taki numer był wyszczególniony, a jak widać na zdjęciu jest inny.
    Motokilerzy, pomóżcie mi. Dnia 21.03.2013 na Warszawskim Ursynowie (skrzyżowanie Puławskiej z Poleczki) koleś z pasa do jazdy na wprost skręcał w lewo i przytarł mi przednie nadkole i felgę, po czym uciekł z miejsca zdarzenia - tak w skrócie (Prawie mnie jeszcze potrącił). Byłem od razu na policji, składać zeznania. Dali mi tylko ubezpieczenie tego gnoja (Sprawcy) ale do tej pory nic nie ustalili...
    Dnia 12.06.2014 dostałem powiadomienie od ubezpieczalni, w której sprawca ma ubezpieczone auto, że nie wypłacą mi odszkodowania, bo "nie ma winnego".
    Jeśli ktoś wie gdzie to auto "stoi" albo chociaż gdzie często je widujecie, to dajcie mi znać. Bardzo proszę o pomoc, bo gnoja trzeba znaleźć i ukarać, bo nie może zostać bezkarny!
    Wszelkie info proszę wysyłajcie do mnie na maila:
    smomat@tlen.pl
    Z góry dziękuję Wam za pomoc!

    PS.
    Winny mógł przerejestrować auto na WN 33450, bo w tym piśmie taki numer był wyszczególniony, a jak widać na zdjęciu jest inny.
    25 czerwca 2014, 16:49 przez smomat (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (8)
    Źródło:

    moje