Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Szukaj


     

    Znalazłem 98 takich materiałów
    Krótki filmik o tym, że mamy u nas w kraju osoby które nie bardzo wiedzą jaką krzywdę mogą zrobić rozciągając takie linki po lasach.
    22 lipca 2014, 2:39 przez ~stasiek | Do ulubionych | Skomentuj (31)
    Źródło:

    Własne

    17 czerwca 2014, 7:22 przez ~Rex | Do ulubionych | Skomentuj (3)
    Bezpieczeństwo to podstawa – Zawsze zakładaj kask, poruszając się jednośladami.
Dobrej jakości kask może zredukować ryzyko śmierci w wyniku wypadku drogowego o 40 proc., natomiast ryzyko ciężkich obrażeń nawet o 70 proc.

Uszkodzenia głowy i szyi to główna przyczyna śmierci oraz ciężkich obrażeń wśród motocyklistów i rowerzystów.

W Europie aż 75 proc. wszystkich śmiertelnych wypadków wśród użytkowników pojazdów dwukołowych to właśnie wynik uszkodzeń głowy.

Badanie przeprowadzone na zlecenie Michelin Polska pokazały, że zaledwie 2 proc. dorosłych rowerzystów chroni głowę za pomocą kasku podczas jazdy.
    Zawsze zakładaj kask, poruszając się jednośladami.
    Dobrej jakości kask może zredukować ryzyko śmierci w wyniku wypadku drogowego o 40 proc., natomiast ryzyko ciężkich obrażeń nawet o 70 proc.

    Uszkodzenia głowy i szyi to główna przyczyna śmierci oraz ciężkich obrażeń wśród motocyklistów i rowerzystów.

    W Europie aż 75 proc. wszystkich śmiertelnych wypadków wśród użytkowników pojazdów dwukołowych to właśnie wynik uszkodzeń głowy.

    Badanie przeprowadzone na zlecenie Michelin Polska pokazały, że zaledwie 2 proc. dorosłych rowerzystów chroni głowę za pomocą kasku podczas jazdy.
    Fenomen Mercedes'a – Kiedyś zawsze mnie zastanawiało, dlaczego ludzie ze "starszych roczników" kupują Mercedes'y bądź jeżdżą nimi do przysłowiowej śmierci.
Kupując Mercedes'a zrozumiałem to - luksus, wygoda czy też bezawaryjność wielu modeli to jest to, czego inne auta mogą pozazdrościć.
Taką 'gwiazdą' nie jeździ się po drodze, po niej się płynie.. 
Wielu się śmieje, że np MB nie ma nie wiadomo jakiego przyśpieszenia, a on rozpędza się jak statek do dużej prędkości i taka 2 tonowa 'locha' pędzi jak pocisk..

Przy okazji chciałem się przywitać. 
Staram się być aktywnym użytkownikiem, jak niektórzy zapewne zauważyli wrzucam same informacje, ciekawe cytaty dot. Mercedes'ów, ponieważ dla mnie nie ma nic lepszego.. Jak to się mówi: Do Mercedes'a trzeba dojrzeć. 
Pozdrawiam wszystkich Motokiller'ów!
    Kiedyś zawsze mnie zastanawiało, dlaczego ludzie ze "starszych roczników" kupują Mercedes'y bądź jeżdżą nimi do przysłowiowej śmierci.
    Kupując Mercedes'a zrozumiałem to - luksus, wygoda czy też bezawaryjność wielu modeli to jest to, czego inne auta mogą pozazdrościć.
    Taką 'gwiazdą' nie jeździ się po drodze, po niej się płynie..
    Wielu się śmieje, że np MB nie ma nie wiadomo jakiego przyśpieszenia, a on rozpędza się jak statek do dużej prędkości i taka 2 tonowa 'locha' pędzi jak pocisk..

    Przy okazji chciałem się przywitać.
    Staram się być aktywnym użytkownikiem, jak niektórzy zapewne zauważyli wrzucam same informacje, ciekawe cytaty dot. Mercedes'ów, ponieważ dla mnie nie ma nic lepszego.. Jak to się mówi: Do Mercedes'a trzeba dojrzeć.
    Pozdrawiam wszystkich Motokiller'ów!
    3 maja 2014, 14:50 przez addi (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (16)
    Nie lubcie tego.Takich rzeczy się nie lubi.Możecie udostępniać,ale jak można lubić takie coś?Tak samo było z infornacją o śmierci Paul'a.Proszę tylko Charakterka o to,żeby ten materiał znalazł się na pierwszej stronie,zeby ludzie zobaczyli,co tak na prawdę się wtedy wydarzyło.Z góry dziękuję za wysłuchanie moich próśb.
    1 maja 2014, 21:58 przez Fenek (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (2)
    QUAD AL – Cztery silniki lotnicze z czasów drugiej wojny światowej, osadzone na podwoziu, które kiedyś zaczynało jako skromny Fiat Topolino? Brzmi nierealnie, ale właśnie taki, pasujący dokładnie do opisu potwór przez kilkanaście lat okupował w Księdze Rekordów Guinnessa miejsce dla najmocniejszego samochodu z silnikami tłokowymi.
Cała akcja zaczęła się gdzieś w Stanach Zjednoczonym w latach sześćdziesiątych od Jima Lytle'a, który pracował przy budowie wszelkiego typu hot rodów i dragsterów. Jeden z jego znajomych naszkicował pewnego razu samochód z ustawionymi obok siebie parami czterema silnikami lotniczymi, a Lytle doszedł do wniosku, że to da się i trzeba zbudować. Zwłaszcza, że takie silniki kosztowały wówczas dosłownie grosze. Machinę nazwano Quad Al.
Lytle nabył cztery jednostki V12 Allison, których produkcję zakończono w 1947 roku. Każda z nich mierzyła po 28 litrów pojemności i produkowała jakieś trzy tysiące koni mechanicznych w fabrycznej formie. Razem 12000 KM! Silniki osadzono na czymś, co było kiedyś małym Fiatem, a projekt wspomogły zakłady Cal Automotive (kabina kierowcy z włókien szklanych), Moon (specjalne zbiorniki paliwa) oraz Champion (osprzęt silników). Maszyna mogła pochwalić się 96 rurami wydechowymi, ośmioma oponami i planowanym napędem na wszystkie koła. Marzeniem konstruktora było wystawienie pojazdu do wyścigów na krótkim dystansie.
Problemy pojawiły się przy temacie sprzęgieł i skrzyń biegów, które należało zbudować na specjalne zamówienie po kosztach, którym Lytle nie mógł sprostać. Nieukończony Quad Al został sprzedany w 1965 roku razem z zaprojektowaną dla niego lawetą, z którą ważył ponad cztery tony. Od tego czasu zmieniał właścicieli kilka razy, ale o ukończeniu ze względu na konieczne do tego wydatki nie było już mowy. Po śmierci Lytle'a samochód został rozmontowany.
    Cztery silniki lotnicze z czasów drugiej wojny światowej, osadzone na podwoziu, które kiedyś zaczynało jako skromny Fiat Topolino? Brzmi nierealnie, ale właśnie taki, pasujący dokładnie do opisu potwór przez kilkanaście lat okupował w Księdze Rekordów Guinnessa miejsce dla najmocniejszego samochodu z silnikami tłokowymi.
    Cała akcja zaczęła się gdzieś w Stanach Zjednoczonym w latach sześćdziesiątych od Jima Lytle'a, który pracował przy budowie wszelkiego typu hot rodów i dragsterów. Jeden z jego znajomych naszkicował pewnego razu samochód z ustawionymi obok siebie parami czterema silnikami lotniczymi, a Lytle doszedł do wniosku, że to da się i trzeba zbudować. Zwłaszcza, że takie silniki kosztowały wówczas dosłownie grosze. Machinę nazwano Quad Al.
    Lytle nabył cztery jednostki V12 Allison, których produkcję zakończono w 1947 roku. Każda z nich mierzyła po 28 litrów pojemności i produkowała jakieś trzy tysiące koni mechanicznych w fabrycznej formie. Razem 12000 KM! Silniki osadzono na czymś, co było kiedyś małym Fiatem, a projekt wspomogły zakłady Cal Automotive (kabina kierowcy z włókien szklanych), Moon (specjalne zbiorniki paliwa) oraz Champion (osprzęt silników). Maszyna mogła pochwalić się 96 rurami wydechowymi, ośmioma oponami i planowanym napędem na wszystkie koła. Marzeniem konstruktora było wystawienie pojazdu do wyścigów na krótkim dystansie.
    Problemy pojawiły się przy temacie sprzęgieł i skrzyń biegów, które należało zbudować na specjalne zamówienie po kosztach, którym Lytle nie mógł sprostać. Nieukończony Quad Al został sprzedany w 1965 roku razem z zaprojektowaną dla niego lawetą, z którą ważył ponad cztery tony. Od tego czasu zmieniał właścicieli kilka razy, ale o ukończeniu ze względu na konieczne do tego wydatki nie było już mowy. Po śmierci Lytle'a samochód został rozmontowany.
    11 kwietnia 2014, 2:37 przez nombre87 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    autogen.pl

    25 marca 2014, 12:16 przez raf19972025 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (9)
    Nie szukam śmierci... –
    30 stycznia 2014, 20:06 przez Janeczeek (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    www.demotywatory.pl

    Historia Marki Aston Martin – ASTON MARTIN

Początki Astona Martina sięgają 1913 roku, kiedy to Lionel Martin i Robert Bamford założyli firmę Bamford and Martin Limited. W rok później firma działa już pod obecna nazwą. Początkowo sprzedawała samochody Singera. Nie sprawdzały się one jednak w jeździe sportowej, toteż Lionel Martin, który był kierowcą wyścigowym, postanowił uruchomić produkcję własnego modelu. Jego nazwa stanowiła kompilację nazwiska twórcy oraz wzgórza Aston Hill, gdzie Martin uczestniczył w rajdach samochodowych. Plany wdrożenia seryjnej produkcji pierwszego Astona Martina pokrzyżował jednak wybuch pierwszej wojny światowej.

Po jej zakończeniu firma popadła w finansowe tarapaty, w związku z czym przez całe dwudziestolecie międzywojenne zmieniała właścicieli. Wraz z nimi pojawiały się też pomysły na nową strategię marki. W 1936 roku światło dzienne ujrzała pierwsza bardziej „cywilna” odmiana Astona – 15/98. Model odniósł rynkowy sukces, jednak jego produkcję przerwała druga wojna światowa, podczas której Aston Martin skupił się na produkcji sprzętu lotniczego dla brytyjskiej armii.

W 1947 roku firmę przejął David Brown, którego inicjałami oznaczono najsłynniejszą serię samochodów tej marki – DB. Największy sukces odniósł model DB5, który zagrał w dwóch pierwszych filmach o Jamesie Bondzie.

Kryzys paliwowy lat 70. sprawił, że firma ponownie doświadczyła problemów finansowych. Kilkukrotnie zmieniali się jej właściciele. W 1986 roku przejął ją Ford, pod którego skrzydłami Aston Martin po pewnej przerwie powrócił do filmów o Jamesie Bondzie. Wystąpił w takich filmach jak: „W obliczu śmierci” (1987), „Śmierć nadejdzie jutro” (2002), „Casino Royale” (2006) i „Quantum of Solace”.

W 2007 roku doszło do kolejnej zmiany właściciela. Akcje Forda nabył katarski fundusz inwestycyjny. Nowy właściciel zdecydował się na rewolucyjną zmianę. W roku 2011 ma ruszyć produkcja samochodu Aston Martin Cygnet, ochrzczonego już przydomkiem Baby-Aston. Będzie to pierwsze małe miejskie auto brytyjskiej marki – jego długość ma nie przekraczać 3 metrów. W rzeczywistości Cygnet nie jest całkiem nową konstrukcją. Technicznie będzie bazować na Toyocie iQ.
    ASTON MARTIN

    Początki Astona Martina sięgają 1913 roku, kiedy to Lionel Martin i Robert Bamford założyli firmę Bamford and Martin Limited. W rok później firma działa już pod obecna nazwą. Początkowo sprzedawała samochody Singera. Nie sprawdzały się one jednak w jeździe sportowej, toteż Lionel Martin, który był kierowcą wyścigowym, postanowił uruchomić produkcję własnego modelu. Jego nazwa stanowiła kompilację nazwiska twórcy oraz wzgórza Aston Hill, gdzie Martin uczestniczył w rajdach samochodowych. Plany wdrożenia seryjnej produkcji pierwszego Astona Martina pokrzyżował jednak wybuch pierwszej wojny światowej.

    Po jej zakończeniu firma popadła w finansowe tarapaty, w związku z czym przez całe dwudziestolecie międzywojenne zmieniała właścicieli. Wraz z nimi pojawiały się też pomysły na nową strategię marki. W 1936 roku światło dzienne ujrzała pierwsza bardziej „cywilna” odmiana Astona – 15/98. Model odniósł rynkowy sukces, jednak jego produkcję przerwała druga wojna światowa, podczas której Aston Martin skupił się na produkcji sprzętu lotniczego dla brytyjskiej armii.

    W 1947 roku firmę przejął David Brown, którego inicjałami oznaczono najsłynniejszą serię samochodów tej marki – DB. Największy sukces odniósł model DB5, który zagrał w dwóch pierwszych filmach o Jamesie Bondzie.

    Kryzys paliwowy lat 70. sprawił, że firma ponownie doświadczyła problemów finansowych. Kilkukrotnie zmieniali się jej właściciele. W 1986 roku przejął ją Ford, pod którego skrzydłami Aston Martin po pewnej przerwie powrócił do filmów o Jamesie Bondzie. Wystąpił w takich filmach jak: „W obliczu śmierci” (1987), „Śmierć nadejdzie jutro” (2002), „Casino Royale” (2006) i „Quantum of Solace”.

    W 2007 roku doszło do kolejnej zmiany właściciela. Akcje Forda nabył katarski fundusz inwestycyjny. Nowy właściciel zdecydował się na rewolucyjną zmianę. W roku 2011 ma ruszyć produkcja samochodu Aston Martin Cygnet, ochrzczonego już przydomkiem Baby-Aston. Będzie to pierwsze małe miejskie auto brytyjskiej marki – jego długość ma nie przekraczać 3 metrów. W rzeczywistości Cygnet nie jest całkiem nową konstrukcją. Technicznie będzie bazować na Toyocie iQ.
    18 stycznia 2014, 13:03 przez AwesomeMuscule (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Eric Palante umiera na trasie Dakaru 2014 – Dakar ponownie zebrał śmiertelne żniwo. Wczoraj na trasie piątego etapu zginął belgijski motocyklista Eric Palante i dwóch fotoreporterów z argentyńskiej agencji prasowej.

Belg znaleziony został na 143 kilometrze wczorajszego etapu z Chi­le­ci­to do San Mi­gu­el de Tu­cu­man. Na chwilę obecną nie jest znana przyczyna śmierci motocykli, ani okoliczności związane z tym smutnym zdarzeniem. Organizatorzy i lokalna policja wszczęli dochodzenie w tej sprawie. O ile wiadomo zawodnik nie zgłaszał żadnych problemów, cieszył się dobrym stanem zdrowia, a w dniu wypadku meldował się także na punkcie z wodą. To był 11. Dakar w karierze Palante.

Więcej wiadomo na temat okoliczności śmierci dwóch fotoreporterów. Był to nieszczęśliwy wypadek komunikacyjny. Te niestety są zmorą każdego Dakaru i czasem pochłaniają więcej ofiar wśród ludzi obsługujących rajd i postronnych osób, niż sama rywalizacja na trasie. Tutaj do wypadku przyczyniły się trudne warunki drogowe. Sa­mo­chód z czte­re­ma pra­cow­ni­ka­mi ar­gen­tyń­skiej agen­cji pra­so­wej spadł ze 100 me­trów w szcze­li­nę, a dwóch z nich, sie­dzą­cych na przed­nich sie­dze­niach, po­nio­sło śmierć na miej­scu. Dwaj pozostali poszkodowani prze­trans­por­to­wa­ni zostali do szpi­ta­la w Tu­cu­man.
    Dakar ponownie zebrał śmiertelne żniwo. Wczoraj na trasie piątego etapu zginął belgijski motocyklista Eric Palante i dwóch fotoreporterów z argentyńskiej agencji prasowej.

    Belg znaleziony został na 143 kilometrze wczorajszego etapu z Chi­le­ci­to do San Mi­gu­el de Tu­cu­man. Na chwilę obecną nie jest znana przyczyna śmierci motocykli, ani okoliczności związane z tym smutnym zdarzeniem. Organizatorzy i lokalna policja wszczęli dochodzenie w tej sprawie. O ile wiadomo zawodnik nie zgłaszał żadnych problemów, cieszył się dobrym stanem zdrowia, a w dniu wypadku meldował się także na punkcie z wodą. To był 11. Dakar w karierze Palante.

    Więcej wiadomo na temat okoliczności śmierci dwóch fotoreporterów. Był to nieszczęśliwy wypadek komunikacyjny. Te niestety są zmorą każdego Dakaru i czasem pochłaniają więcej ofiar wśród ludzi obsługujących rajd i postronnych osób, niż sama rywalizacja na trasie. Tutaj do wypadku przyczyniły się trudne warunki drogowe. Sa­mo­chód z czte­re­ma pra­cow­ni­ka­mi ar­gen­tyń­skiej agen­cji pra­so­wej spadł ze 100 me­trów w szcze­li­nę, a dwóch z nich, sie­dzą­cych na przed­nich sie­dze­niach, po­nio­sło śmierć na miej­scu. Dwaj pozostali poszkodowani prze­trans­por­to­wa­ni zostali do szpi­ta­la w Tu­cu­man.
    10 stycznia 2014, 22:59 przez AwesomeMuscule (PW) | Do ulubionych | Skomentuj