Szukaj
Znalazłem 153 takie materiały
Urzędy wojewódzkie w pierwszych miesiącach tego roku musiały wysłać już 270 tysięcy pism do dłużników zalegających z opłaceniem mandatu. Rozmiary tego procederu powodują, że urzędnicy są zasypani robotą i najzwyczajniej w świecie nie nadążają z wykonywaniem swoich obowiązków.
"Jak informuje TVN24, auto pana Piotra uwiecznione zostało przez fotoradar straży miejskiej z Czerska. Właściciel pojazdu, co wynika ze standardowej procedury, otrzymał od funkcjonariuszy pismo wzywające go do wskazania kierującego. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że samochód nie był uczestnikiem ruchu. Auto przewożone było na lawecie, po tym - jak kilka dni wcześniej - odmówiło współpracy na autostradzie w Danii...
Ponieważ na zdjęciu z fotoradaru doskonale widać, że samochód zaparkowany jest na lawecie, rozbawiony właściciel skontaktował się ze strażą miejską. Zwrócił mundurowym uwagę, że jego pojazd nie uczestniczył w ruchu drogowym, więc on - jako właściciel - nie może ani wskazać kierowcy, ani odpowiadać za wykroczenie. Humor popsuł mu jednak komendant, który poinformował pana Piotra, że sprawa skierowana zostanie na drogę sądową z art. 96 par. 3 kw. Mówi on o "niewskazaniu kierowcy lub użytkownika pojazdu", za co grozi kara grzywny do 5 tys. zł.
Nie, to - niestety - nie żart..." -poboczem.pl
Sposób na takie wezwania jest całkowicie legalny. Wystarczy powołać się na prawomocne wyroki Trybunału Konstytucyjnego z 12.03.2014 r. i Sądu Najwyższego z 12.12.2013 r. Zgodnie z nimi nie ma prawa karania właścicieli pojazdów na podstawie wezwań alternatywnych. Dotyczy to nie tyko fotoradarów, ale także monitoringu miejskiego i niewłaściwego parkowania.
Spytałem się jaki jest powód tej kontroli, a mili Panowie mi odpowiedzieli: "Droga to nie tor wyścigowy!" oraz na pytanie od kiedy lekki pisk opon przy ruszaniu w upalny dzień: "Spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa innego niż kolizja drogowa aut."
Posłowie tłumaczą propozycję tym, że obecne przepisy zakładające możliwość przekroczenia dopuszczalnej prędkości o 10 km/h są nagminnie wykorzystywane przez kierowców. Ci zamiast jeździć z prędkościami obowiązującymi na danej drodze, jadą o 10 km/h szybciej. Planowane zmiany mają całkowicie wyeliminować margines legalnego przekraczania prędkości.
Policja jest za nowym projektem i tłumaczy, że przekroczenie prędkości o 10 km/h skutkuje znacznie dłuższą drogą hamowania. Jednakże policjanci obiecują nie stosować mandatów karnych w stosunku do osób, które nieznacznie przekroczyły prędkość, czyli np. o 2-3 km/h. Wobec takich kierowców stosowane będzie jedynie pouczenie.
Sprawa wygląda inaczej, jeśli chodzi o fotoradary. Tam nie można ustawić opcji pouczeń. Fotoradary będą musiały być ustawione na prędkość, która obowiązuje na danej drodze bez możliwości ustawienia jakiejkolwiek tolerancji.
W ten sposób kierowcy dzień w dzień narażają swoją miesięczną pensje. Kolejną kwestią jest trasa. Trasa jest tak poprowadzona że wiedzie przez ciasne drogi osiedlowe, czytaj strefy zamieszkania. Czyli ograniczenie do 20 km/h. Kierowca opóźnionego kursu (większość kursów) jest zmuszony przekraczać prędkość o 20/30 km/h. To nie jest dobry pomysł kiedy dzieci bawią się przy ulicy. Nie wszystkie autobusy mają na wyposażeniu komputer sterujący tablicą świetlną, więc często na tablicy jedno, a kurs drugie. Klimatyzacja, hmm miała być. Niestety nie jest we wszystkich pojazdach, a w tych których jest, po jej uruchomieniu pojawia się stęchły zapach. Co do Kapeny to gwoździem do trumny jest manualna skrzynia biegów z koszmarnie krótkimi przełożeniami, co jest udręką dla kierowców. Jednak pocieszeniem dla żorzan ma być kolejna porcja autobusów. Tak Żory zamierzają kupić większe pojazdy z automatyczną przekładnią. Będą to MAZy. Tak jest, te śmieszne autobusy znane z awaryjności i niedoróbek na każdym kroku. Nie rzadkie też są informacje o pożarach MAZów. Ale co z nowymi wspaniałymi Kapenami za 280.000 PLN. każda. No cóż będą kisły na parkingu. No dobra przesadziłem, będą jeździły w zastępstwie MAZów kiedy te będą zepsute.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych na wniosek Ministerstwa Finansów pracuje nad zmianami w przepisach, które maja poprawić ściągalność nałożonych mandatów. Jak podała Najwyższa Izba Kontroli, po zbadaniu sprawy dwa lata temu, tylko połowa Polaków płaci mandaty z własnej woli. Aż 20 % należności ściąga Urząd Skarbowy, a kolejne 30 % nie jest do wyegzekwowania. Kierowcy, którzy unikają płacenia mandatów mają przeważnie od 19 do 32 lat. Mieszkają z rodzicami i pracują za granicą bądź na czarno.
Ministerstwo Finansów mając na uwadze słabnące wpływy z mandatów zwróciło się do MSW aby rozwiązać problem niezapłaconych kar. Propozycja jaką przedstawił Paweł Majcher – rzecznik prasowy MSW – polega na tym, że punkty karne będą anulowane po roku, jednak tylko gdy mandat zostanie opłacony. W przeciwnym wypadku kierowca będzie je miał bezterminowo. Może to doprowadzić do sytuacji, że w pewnym momencie kierowca będzie musiał zwrócić prawo jazdy z powodu przekroczenia limitu punktów karnych, które zebrał dawno temu.
Proponowane zmiany mają szansę wejść w życie nie wcześniej niż w 2016 roku. Związane jest to z wprowadzeniem nowoczesnej formy centralnej ewidencji pojazdów i kierowców – CEPiK 2.0.
A czy Wy dojeżdżacie do końca?
P.S.: Za takie zachowanie grozi mandat, gdyż jest to utrudnianie/ tamowanie ruchu (art. 90 kodeksu wykroczeń).