Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Szukaj


     

    Znalazłem 37 takich materiałów
    I to sie nazywa breloczek –
    10 grudnia 2014, 22:00 przez Blumis (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (2)
    Źródło:

    wlasne

    Oczy mi się świecą na ich widok –
    14 października 2014, 16:18 przez Norbi97 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Hyundai Accent – Szału nie ma. Do wymiany wahacz, zacisk hamulcowy, podnośniki szyb, i klemy. Pomalowany jakąś farbą stoczniową antykorozyjną (o dziwo jest tylko kilka ognisk korozji). W planach oprócz tego, że oczywiście zostanie naprawiony, to dojdą na pewno alu felgi, oraz przednie halogeny muszę odpalić (coś nie świecą).  Mój pierwszy samochód, kupiony za własne pieniądze i ubezpieczenie również na siebie!
    Szału nie ma. Do wymiany wahacz, zacisk hamulcowy, podnośniki szyb, i klemy. Pomalowany jakąś farbą stoczniową antykorozyjną (o dziwo jest tylko kilka ognisk korozji). W planach oprócz tego, że oczywiście zostanie naprawiony, to dojdą na pewno alu felgi, oraz przednie halogeny muszę odpalić (coś nie świecą). Mój pierwszy samochód, kupiony za własne pieniądze i ubezpieczenie również na siebie!
    16 września 2014, 16:35 przez NooControl (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (3)
    Źródło:

    Własne.

    Dlaczego wolę złom? Na właścicieli starszych aut nałożone zostaną kary – Od czasu do czasu popularne portale internetowe, a raczej ich działy motoryzacyjne krzyczą tytułem typu „Polska złomowiskiem Europy!!!111oneoneone” czy „Polacy jeżdżą wrakami!”. Tego typu sformułowania wywołują u mnie jedynie uśmiech politowania i drapanie się po głowie z pytaniem – kto za to płaci?

I któregoś dnia, przeglądając strony branżowe, otrzymałem odpowiedź na swoje pytanie – Stowarzyszenie Dealerów Audi i Volkswagena złożyło projekt ustawy, zgodnie z którą na kierowców starych samochodów miały być nałożone kar... to znaczy podatki ekologiczne. Projekt przewidywał także zakaz rejestrowania samochodów starszych niż 12-letnie, jeśli był kiedykolwiek zarejestrowany za granicą. Rozumiem jakby cichaczem przepchnęła to Dacia, Ford albo Fiat. Ale absurdalne i idealnie pokazujące oderwanie prezesów od rzeczywistości, jest sądzenie, że ktoś kto nie może zarejestrować swojej 15-letniej Astry, wartej 1500 zł, pójdzie do salonu po nowe Audi (najtańsze A1 to wydatek 70 000 zł).

W tego typu artykułach argumentem dotyczącym straszenia wiekiem jest to, że auta stają się mniej sprawne, a jeżdżenie nimi jest ekstrahiperniebezpieczne, bo hamulce, bo amortyzatory, bo to bo tamto. Nieważne, że są to normalne części eksploatacyjne, które podlegają czasowej wymianie zarówno w rocznym, jak i pełnoletnim samochodzie – niebezpieczne to i już! Uświadomiłem więc sobie, że jestem samobójcą, a do tego mordercą, gdyż pod moim domem stoi 16-letnia mazda, którą poruszam się na co dzień. Stwarzam zagrożenie zarówno dla siebie, jak i pasażerów, gdyż nie jeżdżę nowym SUVem Przy okazji dowiedziałem się także, że nie jestem ekologiczny, a każdy kilometr mojej jazdy to zabite trzy jeże i jeden borsuk. Jestem niebezpieczny, bo mój samochód ma w dowodzie rejestracyjnym rok produkcji 1998, po prostu. Czas więc wziąć się za odkłamanie tego mitu – dalej nie będzie żadnych błyskotliwych parafraz i porównań – będzie tekst tak prosty, jak silnik z gaźnikiem.

Szkoda, że autorzy wszystkich tych tekstów to najczęściej „eksperci”, którzy wzięli się, wraz ze swoimi poglądami z kosmosu, a wnioski które wyciągają są całkowicie błędne. Nie jest dla nich istotne, że auto corocznie bez problemu przechodzi przegląd, na którym diagnosta sprawdza czy auto skręca, hamuje i czy światła świecą (a co więcej trzeba do jazdy?) – a więc czy nadaje się do ruchu na terenie Unii Europejskiej. Prawda jest taka, że to nowsze auta, naszpikowane elektroniką, która steruje wszystkim od wtrysku paliwa do hamulców, są bardziej narażone na ryzyko usterki zagrażającej życiu, a tym samym niebezpieczne niż proste auta, gdzie wszystko opiera się na mechanice i elektryce. Zacinanie się karty startowej w Renault Lagunie (gość musiał jeździć po autostradzie, aż mu brakło paliwa) czy samozapłon Peugeota 307. To wszystko wynikało tylko i wyłącznie z elektroniki i stopnia skomplikowania tych pojazdów.

Proponuję przejść po postoju taksówek i zapytać obecnych tam kierowców jakim autem najchętniej oni sami by jeździli. Od co najmniej kilku usłyszycie, że Mercedesem W124 „Baleronem”. Ludzie, którzy na co dzień zajmują się zawodowo przewozem ludzi, najchętniej jeździliby 25-letnim niemieckim żelastwem – bo jest bezawaryjne i pewne. Przerzucają się najczęściej dlatego, że ich klienci chcą jeździć „w prestiżu”. Swego czasu czytałem na złomnik.pl (polecam, facet kocha złom bardziej niż ja) z życia wziętą historię, w której facet nie chciał jechać taksówką bo miała więcej niż 5 lat, a takie pojazdy się psują. Na pytanie dlaczego jedzie taxi odpowiedział, że jego roczne auto stoi w serwisie...

Muszę rozprawić się także z wynaturzeniami dotyczącymi ekologii. Powszechnie sądzi się, że wymiana samochodu na nowszy, który emituje mniej spalin powoduje ratowanie środowiska naturalnego. Dlatego kto może przesiada się do Insighta czy do Priusa – fajnie jeśli i tak miał kupować nowe auto i wybrał ekologiczniejsze to miło. Ale jeśli kupując miejskie toczydło, uważa się za ekologicznego, bo jego emisja spalin jest o połowę mniejsza... ten jest okłamywany. Produkcja jego pojazdu emituje tyle CO2, ile jego poprzedni, starszy samochód przez 10-15 lat eksploatacji.

GRINPISY WAS OSZUKUJĄ. Nie mówiąc już o producentach samochodów, którzy podają oficjalnie spalanie uzyskane w warunkach laboratoryjnych. Najekologiczniejsza jest jak najdłuższa eksploatacja samochodu! Oczywiście, nie mówię, że wszyscy mamy się przesiąść do starych wozów, bo tak nie jest. Ale po prostu nie szerzmy fałszywej propagandy. A wszystkim, którzy mają fobię jeżdżenia autami starszymi niż pięcio czy dziesięcioletnie, polecam zapytać w liniach lotniczych w którym roku wyprodukowano ich Boeinga 737, którym lecą na wakacje. Mogą się mocno zdziwić.
    Od czasu do czasu popularne portale internetowe, a raczej ich działy motoryzacyjne krzyczą tytułem typu „Polska złomowiskiem Europy!!!111oneoneone” czy „Polacy jeżdżą wrakami!”. Tego typu sformułowania wywołują u mnie jedynie uśmiech politowania i drapanie się po głowie z pytaniem – kto za to płaci?

    I któregoś dnia, przeglądając strony branżowe, otrzymałem odpowiedź na swoje pytanie – Stowarzyszenie Dealerów Audi i Volkswagena złożyło projekt ustawy, zgodnie z którą na kierowców starych samochodów miały być nałożone kar... to znaczy podatki ekologiczne. Projekt przewidywał także zakaz rejestrowania samochodów starszych niż 12-letnie, jeśli był kiedykolwiek zarejestrowany za granicą. Rozumiem jakby cichaczem przepchnęła to Dacia, Ford albo Fiat. Ale absurdalne i idealnie pokazujące oderwanie prezesów od rzeczywistości, jest sądzenie, że ktoś kto nie może zarejestrować swojej 15-letniej Astry, wartej 1500 zł, pójdzie do salonu po nowe Audi (najtańsze A1 to wydatek 70 000 zł).

    W tego typu artykułach argumentem dotyczącym straszenia wiekiem jest to, że auta stają się mniej sprawne, a jeżdżenie nimi jest ekstrahiperniebezpieczne, bo hamulce, bo amortyzatory, bo to bo tamto. Nieważne, że są to normalne części eksploatacyjne, które podlegają czasowej wymianie zarówno w rocznym, jak i pełnoletnim samochodzie – niebezpieczne to i już! Uświadomiłem więc sobie, że jestem samobójcą, a do tego mordercą, gdyż pod moim domem stoi 16-letnia mazda, którą poruszam się na co dzień. Stwarzam zagrożenie zarówno dla siebie, jak i pasażerów, gdyż nie jeżdżę nowym SUVem Przy okazji dowiedziałem się także, że nie jestem ekologiczny, a każdy kilometr mojej jazdy to zabite trzy jeże i jeden borsuk. Jestem niebezpieczny, bo mój samochód ma w dowodzie rejestracyjnym rok produkcji 1998, po prostu. Czas więc wziąć się za odkłamanie tego mitu – dalej nie będzie żadnych błyskotliwych parafraz i porównań – będzie tekst tak prosty, jak silnik z gaźnikiem.

    Szkoda, że autorzy wszystkich tych tekstów to najczęściej „eksperci”, którzy wzięli się, wraz ze swoimi poglądami z kosmosu, a wnioski które wyciągają są całkowicie błędne. Nie jest dla nich istotne, że auto corocznie bez problemu przechodzi przegląd, na którym diagnosta sprawdza czy auto skręca, hamuje i czy światła świecą (a co więcej trzeba do jazdy?) – a więc czy nadaje się do ruchu na terenie Unii Europejskiej. Prawda jest taka, że to nowsze auta, naszpikowane elektroniką, która steruje wszystkim od wtrysku paliwa do hamulców, są bardziej narażone na ryzyko usterki zagrażającej życiu, a tym samym niebezpieczne niż proste auta, gdzie wszystko opiera się na mechanice i elektryce. Zacinanie się karty startowej w Renault Lagunie (gość musiał jeździć po autostradzie, aż mu brakło paliwa) czy samozapłon Peugeota 307. To wszystko wynikało tylko i wyłącznie z elektroniki i stopnia skomplikowania tych pojazdów.

    Proponuję przejść po postoju taksówek i zapytać obecnych tam kierowców jakim autem najchętniej oni sami by jeździli. Od co najmniej kilku usłyszycie, że Mercedesem W124 „Baleronem”. Ludzie, którzy na co dzień zajmują się zawodowo przewozem ludzi, najchętniej jeździliby 25-letnim niemieckim żelastwem – bo jest bezawaryjne i pewne. Przerzucają się najczęściej dlatego, że ich klienci chcą jeździć „w prestiżu”. Swego czasu czytałem na złomnik.pl (polecam, facet kocha złom bardziej niż ja) z życia wziętą historię, w której facet nie chciał jechać taksówką bo miała więcej niż 5 lat, a takie pojazdy się psują. Na pytanie dlaczego jedzie taxi odpowiedział, że jego roczne auto stoi w serwisie...

    Muszę rozprawić się także z wynaturzeniami dotyczącymi ekologii. Powszechnie sądzi się, że wymiana samochodu na nowszy, który emituje mniej spalin powoduje ratowanie środowiska naturalnego. Dlatego kto może przesiada się do Insighta czy do Priusa – fajnie jeśli i tak miał kupować nowe auto i wybrał ekologiczniejsze to miło. Ale jeśli kupując miejskie toczydło, uważa się za ekologicznego, bo jego emisja spalin jest o połowę mniejsza... ten jest okłamywany. Produkcja jego pojazdu emituje tyle CO2, ile jego poprzedni, starszy samochód przez 10-15 lat eksploatacji.

    GRINPISY WAS OSZUKUJĄ. Nie mówiąc już o producentach samochodów, którzy podają oficjalnie spalanie uzyskane w warunkach laboratoryjnych. Najekologiczniejsza jest jak najdłuższa eksploatacja samochodu! Oczywiście, nie mówię, że wszyscy mamy się przesiąść do starych wozów, bo tak nie jest. Ale po prostu nie szerzmy fałszywej propagandy. A wszystkim, którzy mają fobię jeżdżenia autami starszymi niż pięcio czy dziesięcioletnie, polecam zapytać w liniach lotniczych w którym roku wyprodukowano ich Boeinga 737, którym lecą na wakacje. Mogą się mocno zdziwić.
    Wreszcie jasność! – Tak prezentuje się zestaw LEDów, które wykonał dla mnie nasz Admin Charakterek. Dziękuję za to, że wreszcie nie będę musiał doświetlać auta telefonem, podczas poszukiwania czegoś na podłodze. Dla mnie jesteś Bohaterem w moim aucie! Jak tylko doprowadzę do ładu bagażnik postaram się Wam pokazać jakie cuda uczynił właśnie tam. Szkoda, że zdjęcia nie oddają tego jak bardzo dobrze świecą te LEDy.
    Tak prezentuje się zestaw LEDów, które wykonał dla mnie nasz Admin Charakterek. Dziękuję za to, że wreszcie nie będę musiał doświetlać auta telefonem, podczas poszukiwania czegoś na podłodze. Dla mnie jesteś Bohaterem w moim aucie! Jak tylko doprowadzę do ładu bagażnik postaram się Wam pokazać jakie cuda uczynił właśnie tam. Szkoda, że zdjęcia nie oddają tego jak bardzo dobrze świecą te LEDy.
    7 września 2014, 14:29 przez Snupi (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (5)
    Źródło:

    Własne

    Podświetlenie wnętrza lampkami led własnej roboty – Kiedyś na MotoKiller przedstawiłem parę aut, z ponad setki, które zledowałem. Wstawiałem tam lampki własnej roboty. Parę osób podziwiało efekt, parę powątpiewało, że sam wszystko zrobiłem, parę miało obawy co do trwałości lapmek (mówili, że po 2 tygodniach padną - to pewnie Ci, co handlują takimi lampkami). Ja jednak każdego zachęcam - róbcie takie lampki sami - moje świecą już 4 lata bezawaryjnie i póki co nie żalił się nikt z osób, którym ledowałem samochody na to, ze coś się z diodami dzieje. Parę osób pytało jak to zrobić i właśnie dla tych, którym się chce - zamieszczam niniejszy poradnik. Każdemu radzę, by spróbował swoich sił i zrobił takie lampki. Po zobaczeniu efektu frajda nieziemska no i to zadowolenie - sam to zrobiłem! Powyżej zdjęcie z jednego z aut, które ledowałem, a poniżej link do poradnika. Taki prezent ode mnie na dzień dziecka, bo przecież wszyscy jesteśmy dzieciuchami. Bawcie się dobrze! 

http://motokiller.pl/forum#!/tuning/optyczny:diy-ledy-zrob-to-sam
    Kiedyś na MotoKiller przedstawiłem parę aut, z ponad setki, które zledowałem. Wstawiałem tam lampki własnej roboty. Parę osób podziwiało efekt, parę powątpiewało, że sam wszystko zrobiłem, parę miało obawy co do trwałości lapmek (mówili, że po 2 tygodniach padną - to pewnie Ci, co handlują takimi lampkami). Ja jednak każdego zachęcam - róbcie takie lampki sami - moje świecą już 4 lata bezawaryjnie i póki co nie żalił się nikt z osób, którym ledowałem samochody na to, ze coś się z diodami dzieje. Parę osób pytało jak to zrobić i właśnie dla tych, którym się chce - zamieszczam niniejszy poradnik. Każdemu radzę, by spróbował swoich sił i zrobił takie lampki. Po zobaczeniu efektu frajda nieziemska no i to zadowolenie - sam to zrobiłem! Powyżej zdjęcie z jednego z aut, które ledowałem, a poniżej link do poradnika. Taki prezent ode mnie na dzień dziecka, bo przecież wszyscy jesteśmy dzieciuchami. Bawcie się dobrze!

    http://motokiller.pl/forum#!/tuning/optyczny:diy-ledy-zrob-to-sam
    1 czerwca 2014, 13:47 przez Charakterek (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (13)
    Źródło:

    Własne

    Seria motocykle i motorowery PRL: #3 Romet Ogar 200 – Producent: Zakłady Rowerowe Predom-Romet

Miejsce produkcji: Bydgoszcz, Polska

Lata produkcji: 1983-1990

Ogar 200 - dane techniczne
-Silnik - dwusuwowy, jednocylindrowy, chłodzony powietrzem
-Typ silnika - Jawa 223
-Pojemność - 49,9 cm³
-Moc nominalna - 2 KM / 1,4 kW przy 4500 obr./min
-Stopień sprężania - 1:9,5
-Gaźnik - JIKOV 2917 PSb
-Skrzynia biegów - trójstopniowa, w kąpieli olejowej
-Sprzęgło - tarczowe, w kąpieli olejowej
-Instalacja elektryczna - 6V - 20W
-Świeca zapłonowa - F80 Iskra
-Masa w stanie suchym - 60 kg
-Zużycie paliwa - 3 l/100 km (przy prędkości maksymalnej)
-Pojemność zbiornika - 9 l
-Rezerwa - 2l
-Prędkość maksymalna - 50 km/h
    Producent: Zakłady Rowerowe Predom-Romet

    Miejsce produkcji: Bydgoszcz, Polska

    Lata produkcji: 1983-1990

    Ogar 200 - dane techniczne
    -Silnik - dwusuwowy, jednocylindrowy, chłodzony powietrzem
    -Typ silnika - Jawa 223
    -Pojemność - 49,9 cm³
    -Moc nominalna - 2 KM / 1,4 kW przy 4500 obr./min
    -Stopień sprężania - 1:9,5
    -Gaźnik - JIKOV 2917 PSb
    -Skrzynia biegów - trójstopniowa, w kąpieli olejowej
    -Sprzęgło - tarczowe, w kąpieli olejowej
    -Instalacja elektryczna - 6V - 20W
    -Świeca zapłonowa - F80 Iskra
    -Masa w stanie suchym - 60 kg
    -Zużycie paliwa - 3 l/100 km (przy prędkości maksymalnej)
    -Pojemność zbiornika - 9 l
    -Rezerwa - 2l
    -Prędkość maksymalna - 50 km/h
    19 kwietnia 2014, 19:39 przez Babcia_Irenka (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (4)
    Audi R-18 e-tron – Bolid ten ma światła które świecą na 800 metrów
    Bolid ten ma światła które świecą na 800 metrów
    24 marca 2014, 19:52 przez Pluton (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (1)
    Moja lampka nocna – Wszystkie lampki świecą co sądzicie?
    Wszystkie lampki świecą co sądzicie?
    2 lutego 2014, 14:05 przez olo122 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (7)
    Źródło:

    własne

    Laguna znajomego przerobiona przeze mnie – Kiedyś bawiłem się w ledowanie aut. Sam lutowałem diody do każdej lampki (dzięki temu podświetlenie auta było jasne i w jednym kolorze - jaki sobie zażyczył właściciel auta). Tu zrobiona przeze mnie od podstaw Laguna. Oświetlenie kabiny, rejestracji i drzwi - diody w kolorze białym neutralnym (4000 - 4800K). Reszta na niebiesko. Przy czym zostały wywalone wszystkie żarówki i zastąpione diodami. Ogólnie roboty była kupa. A wyszło jak wyszło. Ledy, które ludziom robiłem mają już po 5 i więcej lat i o dziwo nadal świecą...
    Kiedyś bawiłem się w ledowanie aut. Sam lutowałem diody do każdej lampki (dzięki temu podświetlenie auta było jasne i w jednym kolorze - jaki sobie zażyczył właściciel auta). Tu zrobiona przeze mnie od podstaw Laguna. Oświetlenie kabiny, rejestracji i drzwi - diody w kolorze białym neutralnym (4000 - 4800K). Reszta na niebiesko. Przy czym zostały wywalone wszystkie żarówki i zastąpione diodami. Ogólnie roboty była kupa. A wyszło jak wyszło. Ledy, które ludziom robiłem mają już po 5 i więcej lat i o dziwo nadal świecą...
    11 grudnia 2013, 16:39 przez Charakterek (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (9)