Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Szukaj


     

    Znalazłem 8 takich materiałów
    CPN w Austrii –
    20 października 2016, 15:41 przez Folley96 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Czar wspomnień CPN – Zapraszam po więcej, na:
    Zapraszam po więcej, na:
    6 czerwca 2015, 17:29 przez CPNvintage (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (3)
    Źródło:

    Internet www.facebook.pl/cpndesign

    Ewolucja od CPN-u po bistro.
    1 marca 2015, 20:05 przez motodoradca (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (6)
    126p CPN – CPN, 126p, nostalgia.
    CPN, 126p, nostalgia.
    29 grudnia 2014, 22:35 przez ~piorek007 | Do ulubionych | Skomentuj
    Życie jest tylko jedno – Witam! Chciałbym opisać wam, co się mi przydarzyło i przy okazji ostrzec przed oszczędzaniem na bezpieczeństwie, a mianowicie: Jechałem zatankować samochód późnym wieczorem, a że CPN, który mam najbliżej zamykali za parę minut, a mam 4 km do niego - się spieszyłem po bardzo krętej drodze w lesie, gdzie osiąga się prędkości od 100km/h do 140km/h. Czułem, iż samochód zachowuje się inaczej niż zwykle, a że byłem świeżo po przeglądzie, to olałem to, choć wiedziałem, że zawieszenie mam w opłakanym stanie. Wjechałem na CPN i zahamowałem przed dystrybutorem... w tym momencie stało się to... rozpiął się sworzeń. Gdyby stało się to tam, w lesie, podczas szybkiego pokonywania zakrętów, to nie pisał bym teraz o tym i zakończył życie na jednym z drzew. Ten demot powstał po to by ostrzec Was i uczulić, by nie olewać żadnego skrzypienia, a nawet zmiany w charakterystyce prowadzenia waszego auta, bo możecie nie mieć tyle szczęścia co ja...
    Witam! Chciałbym opisać wam, co się mi przydarzyło i przy okazji ostrzec przed oszczędzaniem na bezpieczeństwie, a mianowicie: Jechałem zatankować samochód późnym wieczorem, a że CPN, który mam najbliżej zamykali za parę minut, a mam 4 km do niego - się spieszyłem po bardzo krętej drodze w lesie, gdzie osiąga się prędkości od 100km/h do 140km/h. Czułem, iż samochód zachowuje się inaczej niż zwykle, a że byłem świeżo po przeglądzie, to olałem to, choć wiedziałem, że zawieszenie mam w opłakanym stanie. Wjechałem na CPN i zahamowałem przed dystrybutorem... w tym momencie stało się to... rozpiął się sworzeń. Gdyby stało się to tam, w lesie, podczas szybkiego pokonywania zakrętów, to nie pisał bym teraz o tym i zakończył życie na jednym z drzew. Ten demot powstał po to by ostrzec Was i uczulić, by nie olewać żadnego skrzypienia, a nawet zmiany w charakterystyce prowadzenia waszego auta, bo możecie nie mieć tyle szczęścia co ja...
    12 października 2014, 21:30 przez McEustachy (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (33)
    Źródło:

    własne

    Mój Ogar 200 – Jego historia jest smutna ze szczęśliwym zakończeniem. Ogar ze 1984r ze starym dowodem jeszcze z pieczątkami CPN został kupiony przez mojego ojca od pewnego pana, który używał go do wożenia różnych ciężkich rzeczy. Był trochę zaniedbany brudny itd. Tata go kupił tylko dlatego, żeby mieć czym jeździć na kopalnie. Potem kupił auto i rzucił go w kąt, jedynie to był wyciągany raz w roku na grzyby do lasu. Potem kiedy miałem 5-7 lat powiedziałem ojcu żeby wyciągnął Ogara bo chcę jeździć. Tak długo mu zawracałem głowę, że wyciągnął, a ja po wielu trudach i błędach nauczyłem się jeździć. Nie trwało to zbyt długo góra 2 dni, a już normalnie jeździłem. Potem kupiłem motorynkę, która była tak stuningowana, że się ciągle psuła, bo silnik był max w 20% oryginalny, tylko pokrywy, a cylinder od Simka sprawiał, że motorynka w niektórych momentach leciała 70km/h. Teraz leży zepsuta w garażu już 2 lata. Potem tata kupił Quada, a Ogar poszedł w zapomnienie w kąt. Podczas gdy tata malował wujkowi auto, przykrył Ogara byle jak, dlatego osadziła się farba na błotniku i oponach. Kiedy tak jeździłem na quadzie to pomyślałem, że co z tym Ogarem? Wyciągnąłem go z garażu i umyłem okazało się że nie jest tak źle, jedyne co nieoryginalne to lusterka i żarówki. Chociaż jest wolny nigdy go nie sprzedam i będę na nim jeździł. Można mnie spotkać w Rybniku.
    Jego historia jest smutna ze szczęśliwym zakończeniem. Ogar ze 1984r ze starym dowodem jeszcze z pieczątkami CPN został kupiony przez mojego ojca od pewnego pana, który używał go do wożenia różnych ciężkich rzeczy. Był trochę zaniedbany brudny itd. Tata go kupił tylko dlatego, żeby mieć czym jeździć na kopalnie. Potem kupił auto i rzucił go w kąt, jedynie to był wyciągany raz w roku na grzyby do lasu. Potem kiedy miałem 5-7 lat powiedziałem ojcu żeby wyciągnął Ogara bo chcę jeździć. Tak długo mu zawracałem głowę, że wyciągnął, a ja po wielu trudach i błędach nauczyłem się jeździć. Nie trwało to zbyt długo góra 2 dni, a już normalnie jeździłem. Potem kupiłem motorynkę, która była tak stuningowana, że się ciągle psuła, bo silnik był max w 20% oryginalny, tylko pokrywy, a cylinder od Simka sprawiał, że motorynka w niektórych momentach leciała 70km/h. Teraz leży zepsuta w garażu już 2 lata. Potem tata kupił Quada, a Ogar poszedł w zapomnienie w kąt. Podczas gdy tata malował wujkowi auto, przykrył Ogara byle jak, dlatego osadziła się farba na błotniku i oponach. Kiedy tak jeździłem na quadzie to pomyślałem, że co z tym Ogarem? Wyciągnąłem go z garażu i umyłem okazało się że nie jest tak źle, jedyne co nieoryginalne to lusterka i żarówki. Chociaż jest wolny nigdy go nie sprzedam i będę na nim jeździł. Można mnie spotkać w Rybniku.
    19 września 2013, 21:19 przez BuBu98 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (1)

    1