Pacjentką była moja czarnulka. Samochód swoje lata ma i całe życie jeździł w Alpach, więc lampom się dostało. Po koszmarnym powrocie z Warszawy, podczas którego jechałem niemalże na ślepo powiedziałem - dość! Trzeba coś z lampami zrobić!
No ale jak to i po co robić? Przecież te lampy wydają się być w porządku. Owszem - na pierwszy rzut oka nic światłom nie dolega. Ale lampy to nie tylko klosz. To także odbłyśnik a i w tych konkretnych lampach także i soczewka. No i lampa w środku była zwyczajnie brudna.
Zbliżmy obraz. Widać klosz. który jest matowy i sama soczewka za przejrzysta nie jest. Osiadł na niej pył i kurz.
I kolejne zdjęcie to potwierdza - przezroczysta soczewka powinna być czarna.
A teraz obraz nędzy i rozpaczy. Właśnie tyle widziałem przed autem. A w zasadzie to nie widziałem, bo było ciemno. Linia światło - cienia rozmazana. Światła świeciły gorzej niż żarówkowe.
Zatem czas na zmiany - w garażu oznaczyliśmy linię światło - cienia i wzięliśmy się za wymianę lamp. Kolejne dwa zdjęcia, które pokazują przemianę. U góry lampa przed regeneracją na następnej stronie zregenerowana.
I już chyba gołym okiem widać różnicę. Klosz jak nowy, soczewka przezroczysta. Aż chce się uściskać auto z takimi oczkami.
Komentarze