Szukaj
Znalazłem 89 takich materiałów
W dniu 27.03.2024 jechałem z żoną i dwójką dzieci autostradą A4 w kierunku Rzeszowa, w okolicy powiatu dębickiego. W momencie wyprzedzania samochodu dostawczego marki Mercedes, o tymczasowych, niemieckich numerach rejestracyjnych: OHV 04975 zajechał nam on drogę, zjeżdżając nagle na lewy pas, bez sygnalizowania manewru kierunkowskazem, a będąc już na lewym pasie nacisnął jeszcze hamulec, co wyraźnie widać na załączonym filmie. Widać też na nim, że hamując z pedałem wciśniętym w podłogę, ułamki sekund dzieliły nas od wypadku.
Całość zajścia wygląda na celowe działanie kierowcy samochodu dostawczego, jakby „polował“ na samochód jadący z tyłu, w celu spowodowania wypadku. Widać dużo wcześniej jak cały czas jedzie prawym pasem i nie wyprzedza, mając cały lewy pas wolny. W trakcie wyprzedzania odwrócił głowę w kierunku okna, śmiejąc się, co świadczyć może o jego niezrównoważeniu psychicznym lub celowym działaniu, gdzie jedno i drugie może zakończyć się następnym razem tragedią Bogu ducha winnych ludzi.
Finalnie okazało się, że samochodem który uległ wypadkowi podróżowała para staruszków, dziadek został oślepiony długimi i nie widział drogi. Jak zapytałem, czemu się nie zatrzymał, to stwierdził, że myślał że powoli się minie. Nie był pijany.
Facet co jechał na długich, stwierdził i tu cytat "No wiem, że jechałem na długich, że oślepiałem. Ale jakoś tak mało widziałem. No nie wiem dlaczego nie zmieniłem".
Nikomu nic się nie stało, samochód zepchnęliśmy na pobocze, dziadek zadzwonił po syna, wtedy ja z żoną odjechaliśmy. Dziadek miał do przejechania łącznie 3 km, wracał z wigilii od córki.
24.12.2023 okolice Lubartowa woj. lubelskie
Czerna k. Krzeszowic. 14 sierpnia 2023 godzina 19:36 Kierowca ruszył z pobocza zostawiając psa, który biegł za nim przez kilkaset metrów. Żona wysiadła i próbowała go złapać, ale się nie udało, ja natomiast pognałem za nim, aby numery spisać (KRA4GA38). Gość potem zorientował się o co chodzi i zaczął uciekać, a ja zawróciłem po żonę.
W poniedziałek (6.03.2023) odbyło się przesłuchanie ostatniego świadka. Omówił on przebieg wypadku. Potwierdził, że kierowca volkswagena po gwałtownym zahamowaniu, zatrzymał się na chwilę, po czym odjechał z miejsca zdarzenia.
Na podstawie zgromadzonych materiałów wynika, że pojazdem kierowała jedna osoba oraz że logowania telefonu należącego do Jarosława W. pokrywają się z miejscem kolizji. W tym czasie jego żona przebywała w Olsztynie, co uniemożliwiało jej być w volkswagenie. Zwrócono też uwagę na znaczną szkodliwość społeczną czynu. Ponadto oskarżony wiedział, że doszło do zdarzenia z jego winy, po czym oddalił się z miejsca.
Pokrzywdzony kierowca seata i jego pełnomocnik zgodzili się z argumentami policjanta, ale dla obwinionego zażądali "maksymalnej kodeksowej kary", a ona wynosi obecnie 30 tys. zł. grzywny. Chcą też, by Jarosław W. zapłacił 1 tys. zł nawiązki na PCK i poparli odebranie mu prawa jazdy. Przed wygłoszeniem mowy końcowej pełnomocnik pokrzywdzonego przedłożył sądowi artykuły prasowe, z których wynikało, że Jarosław W. w przeszłości zajmował się wyczynowo sportem, ale z powodu stosowania dopingu jego kariera zawodnicza została przerwana. "To nie ma związku ze sprawą agresji drogowej ale pokazuje, że obwiniony nie stosuje się norm społecznych" - argumentował pełnomocnik kierowcy seata.
Sąd ogłosi wyrok w tej sprawie 20 marca.
Sądowy proces o wykroczenie drogowe nie kończy zajmowania się śledczych sprawą "agresji drogowej" na S7 - odrębne postępowanie w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia prowadzi Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe. Dotychczas nikomu nie przedstawiono zarzutów.
Z relacji autora:
"Policja uznała moją winę ... widziała nagranie, ale na małym ekranie kamerki ... nie miałem jak inaczej tego im pokazać... Uznali mnie za winnego z powodu nie dostosowania prędkości do warunków i nie wyhamowania, jak to on podobno wpadł w poślizg (Kierowca auta powiedział że wpadł w poślizg lub że go zarzuciło)... moim zdaniem na filmie nie widać poślizgu tylko zjechanie na mój pas i chamskie zatrzymanie się do zera.
Przyjąłem mandat i opłaciłem. Na początku powiedziałem. że nie przyjmuje, to policjantka powiedziała że powinienem przyjąć mandat bo w sądzie zapłacę więcej. I jakoś tak zwątpiłem w to że to nie moja wina...Można coś z tym zrobić?"
Autor dodaje ...
"Moja żona zadzwoniła od razu na policję, a ten pan 10 min później. Policja pytała się kto dzwonił i o której. Ale ten Pan po stłuczce rozmawiał przez telefon z kimś innym przed zadzwonieniem po policję... Przyjechała policja zapytała co się stało i wzięła dokumenty od nas. Ten pan powiedział że wpadł w poślizg czy coś takiego i udawał wielce poszkodowanego (a na filmiku widać jak wysiadł i rozłożył ręce, taki trochę dziwny gest)... Policja nie powiedziała od razu kto jest winny tylko wsiadła do samochodu i jakiś czas tam siedziała, w międzyczasie podjechała inna policja na chwilę i po pewnym czasie pojechała.... Po pewnym czasie policja podeszła do nas i powiedziała kto jest winny (że ja, bo nie dostosowałem prędkości). Nie zgodziłem się z tym, to policjant zaczął wyskakiwać z dziwnymi stwierdzeniami: (co pan myśli że jak Pana żona się uśmiechnie kilka razy to nie będzie Pana wina) coś takiego nie pamiętam już dokładnie. Dalej jak próbowałem powiedzieć że to wina tego Pana bo wymusił stłuczkę, to policjant zaczął wymyślać że jak sarna wyskoczy na drogę to nie może Pan zjechać i zahamować i takie podobne... Dalej twierdziłem że to moja wina, było sprawdzenie trzeźwości i policjantka powiedziała coś takiego (że powinienem przyjąć mandat bo w sądzie zapłacę dużo więcej) i po tym straciłem przekonanie że to nie moja wina i przyjąłem mandat."
03.02.2023 Warszawa ul. 4 czerwca 1989 , skrzyżowanie z ul. Połczyńską.
"Cała rodzina jest zdrowa. Żona długo dochodziła do siebie i do dnia dzisiejszego ma problemy z prawą nogą....chodzi samodzielnie. Ale tydzień temu zaczęła boleć nogą po niewielkiej aktywności fizycznej. Teraz już mam całkowitą pewność że będzie czuć ten wypadek przez całe życie."
Pan Mikołaj zwrócił uwagę na fotelik w którym jechała córka. I zachęca do zwracania szczególnej uwagi na to wyposażenie auta gdy przewozimy w nim dziecko(wtedy 2 letnią córkę).
Stad też kontynuacja historii, która spotkała Pana Mikołaja i jego rodzinę.
"Fotelik zdał egzamin 100% i uważam że był najlepsza konstrukcją całego auta
Mimo to siły były potężne. Mam nadzieję, że to (publikacja materiału) uchroni innych uczestników ruchu przed podobnymi sytuacjami... W całym tym wariactwie ani ja ani moja rodzina nie widziała sprawczyni i nigdy się nie kontaktowaliśmy...wyrok był śmiesznie pobłażliwy dla sprawczyni wypadku"
W wyniku zdarzenia żona autora nagrania została poszkodowania i trafiła do szpitala.
12.09.2021 DK77 pomiędzy Rudnikiem nad Sanem, a Niskiem.