Reklama
W poniedziałek (6.03.2023) odbyło się przesłuchanie ostatniego świadka. Omówił on przebieg wypadku. Potwierdził, że kierowca volkswagena po gwałtownym zahamowaniu, zatrzymał się na chwilę, po czym odjechał z miejsca zdarzenia.
Na podstawie zgromadzonych materiałów wynika, że pojazdem kierowała jedna osoba oraz że logowania telefonu należącego do Jarosława W. pokrywają się z miejscem kolizji. W tym czasie jego żona przebywała w Olsztynie, co uniemożliwiało jej być w volkswagenie. Zwrócono też uwagę na znaczną szkodliwość społeczną czynu. Ponadto oskarżony wiedział, że doszło do zdarzenia z jego winy, po czym oddalił się z miejsca.
Pokrzywdzony kierowca seata i jego pełnomocnik zgodzili się z argumentami policjanta, ale dla obwinionego zażądali "maksymalnej kodeksowej kary", a ona wynosi obecnie 30 tys. zł. grzywny. Chcą też, by Jarosław W. zapłacił 1 tys. zł nawiązki na PCK i poparli odebranie mu prawa jazdy. Przed wygłoszeniem mowy końcowej pełnomocnik pokrzywdzonego przedłożył sądowi artykuły prasowe, z których wynikało, że Jarosław W. w przeszłości zajmował się wyczynowo sportem, ale z powodu stosowania dopingu jego kariera zawodnicza została przerwana. "To nie ma związku ze sprawą agresji drogowej ale pokazuje, że obwiniony nie stosuje się norm społecznych" - argumentował pełnomocnik kierowcy seata.
Sąd ogłosi wyrok w tej sprawie 20 marca.
Sądowy proces o wykroczenie drogowe nie kończy zajmowania się śledczych sprawą "agresji drogowej" na S7 - odrębne postępowanie w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia prowadzi Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe. Dotychczas nikomu nie przedstawiono zarzutów.
Reklama
Komentarze