Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Szukaj


     

    Znalazłem 282 takie materiały
    Na wstępie zaznaczę, że w żadnym stopniu powyższy odcinek nie miał na celu nikogo obrazić, ani w kogoś uderzyć. W związku z narastającymi teoriami spiskowymi postanowiłem zająć stanowisko w kilku newralgicznych kwestiach, w których do tej pory raczej nie komentowałem. Ponadto uznałem, że forma rozmowy z Widzami jest doskonałą okazją do podzielenia się ciekawymi informacjami związanymi z JTV.
    21 czerwca 2022, 8:30 przez Folley96 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Policjanci z dolnośląskiej grupy SPEED patrolując arterie komunikacyjne Wrocławia, zauważyli motocyklistę, który przez stolicę Dolnego Śląska pędził z prędkością rozwijaną raczej na drogach szybkiego ruchu, a nie w mieście. Dokonany przy użyciu wideorejestratora pomiar wykazał, że kierowca motocykla marki Suzuki jechał 118 km/h na odcinku, gdzie można poruszać się maksymalnie 50 km/h. 38-latek ewidentnie pomylił drogę publiczną z torem wyścigowym, ponieważ poza znacznym przekroczeniem dopuszczalnej prędkości, postanowił w ruchu miejskim poćwiczyć jazdę na jednym kole. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby taki ryzykowny manewr wykonywał na odcinku wyłączonym z ruchu, a nie na drodze publicznej.

    Motocyklista został ukarany mandatem w kwocie 2 tysięcy złotych, a do jego konta zostało przypisane 10 punktów karnych. Jednak na tym nie koniec konsekwencji, jakie poniósł nieodpowiedzialny 38-latek. W związku z rażącym przekroczeniem dopuszczalnego limitu prędkości w obszarze zabudowanym, mundurowi zatrzymali jego prawo jazdy, podobnie zresztą jak dowód rejestracyjny od suzuki, które na tylnej osi miało „łysą” oponę.
    28 maja 2022, 3:44 przez Charakterek (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Od autora nagrania: Sprawca świeżo po zdaniu prawa jazdy. Okazało się, że tam gdzie sprawczyni się zatrzymała jest jej dom. Gdyby nie to, to raczej dalej by uciekała. Uderzenie było w koło, wiec w przypadku np. przebicia opony nie byłoby możliwości dogonienia sprawcy. Tłumaczone było stresem (odjechanie z miejsca zdarzenia), lecz usprawiedliwienie żadne wg. mnie. W dobie kamerek ucieczka z miejsca zdarzenia to najgłupsze co można zrobić. Auto kierowane było przez moją mamę… Policja nie została wezwana, mimo, że prosiłem telefonicznie mamę aby to zrobiła.
    12 maja 2022, 15:39 przez Charakterek (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Mercedes-Benz 540K Spezial Roadster W29 [1936] – W 1933 przedstawiono usportowiony model Mercedesa 380. Miał on zmniejszyć lukę powstałą między 6-cylindrowym modelem 290 a masywnym 770 Grosser. Nowy 380 był pierwszym autem tego typu z niezależnym zawieszeniem – wahaczami z przodu i przegubowym mostem z tyłu. Nowy 8-cylindrowy motor miał korzenie w rzędowej szóstce z 290-tki i dostępny był w wersji wolnossącej, jak i doładowanej kompresorem. Żadna z tych opcji nie miała na tyle mocy, aby to jeździło. Ciężar Mercedesa nie był wprawiany w ruch z dostateczną gracją, więc model się nie sprzedał.

Problem zaadresowano w roku 1934 z pokazaniem modelu 500 K. Nazwa zdradzała, że luksusowe auto sportowe napędzane jest z ośmiu cylindrów o łącznej pojemności 5 litrów. Kompresor był w standardzie. Gdy się załączał, to nominalne 100 koni zwiększało się do 160. Żelazny silnik połączony z 4- lub 5-biegową skrzynią umieszczono w specjalnej ramie. Zawieszenie było niezależne – tak jak u poprzedniczki – a siłę hamowania zapewniały sterowane hydraulicznie hamulce bębnowe.

To nie była wtedy norma – często wręcz odwrotnie, jeśli na to spojrzeć – ale Mercedes autentycznie wykonał kompletne egzemplarze tego modelu samodzielnie a nie oddawał pustą ramę do podwykonawców, aby nakładali na nią karoserię. Chciano zadowolić wszystkich klientów i oddano im do dyspozycji szerokie spektrum nadwozi – wszystkie powstałe w fabryce w Sindelfingen. Nie będziemy sobie zawracać dupy jakimiś płotkami a przejdziemy od razu do dwuosobowego Spezial Roadster – najbardziej ekskluzywnej wersji tego auta i bardzo łatwo rozpoznawalnej po łamanej przedniej szybie. To była tylko jedna z wielu wersji. Było też multum aut z zamkniętym dachem – z których najbardziej chyba gustownym był Autobahnkurier.

Niemcy ogłosili gotowość na 1934 Berlin Motorshow – a jak Niemcy w latach ’30 ogłaszają gotowość, to wiedz, że coś się dzieje. W stolicy był największy rynek zbytu dla Mercedesa a wielu ministrów w rządzie wybierało na swoje parady auta właśnie ośmiocylindrowe. Były one też niezwykle popularne wśród sław i ludzi bogatych. 500K to żaden wyścig, bo żeby ruszyć taki wóz z węglem, to trzeba kapkę więcej niż 160 koni mocy. Auto było dość szybkie ale rozpędzało się do setki w bity miesiąc.

500 K klepano w fabryce przez 2 lata aż zastąpił go 540 K z większym silnikiem. Pokazano go we Francji na Paris Salon pod koniec 1936. Nazwa znów sugerowała litraż i dodatkowe 0.4 litra skutkowało 15 końmi mocy ekstra – a 20 z włączonym kompresorem. Nadwozia pozostały w praktyce bez zmian, ale nie można nie zauważyć, że na wizytę Niemców w latach ’30 we Francji powstała też wersja pancerna… nie… n… nie wiem, czy muszę tłumaczyć aluzję… Tuż przed wojną silniki urosły do 5.8 ale powstało tylko parę egzemplarzy w tej konfiguracji (580K).

Typ 500 – jak się określa wszystkie auta z tej rodziny – sprzedał się co prawda lepiej niż poprzednik, ale dalej było to tylko 342 (500 K) i 319 (540 K) sztuk powstałych przez 6 lat produkcji. Powiedzieć, że auto było ciężkie, to jak nic nie powiedzieć – a i raczej powolne – ale teraz takie ośmiocylindrowe krążowniki szos są rozchwytywane i niezwykle poważane. Mogą dziś zachwycać szczególnie na imprezach jak Concours d’Elegance, gdzie osiągi raczej nie mają znaczenia a liczy się forma. Niezwykle ważny fragment niemieckiej motoryzacji i istotny kawał historii marki Mercedes – Typ 500 – jest dzisiaj bardzo… BARDZO drogi a już Spezial Roadster to ma ceny w ośmiocyfrowych zakresach.
    W 1933 przedstawiono usportowiony model Mercedesa 380. Miał on zmniejszyć lukę powstałą między 6-cylindrowym modelem 290 a masywnym 770 Grosser. Nowy 380 był pierwszym autem tego typu z niezależnym zawieszeniem – wahaczami z przodu i przegubowym mostem z tyłu. Nowy 8-cylindrowy motor miał korzenie w rzędowej szóstce z 290-tki i dostępny był w wersji wolnossącej, jak i doładowanej kompresorem. Żadna z tych opcji nie miała na tyle mocy, aby to jeździło. Ciężar Mercedesa nie był wprawiany w ruch z dostateczną gracją, więc model się nie sprzedał.

    Problem zaadresowano w roku 1934 z pokazaniem modelu 500 K. Nazwa zdradzała, że luksusowe auto sportowe napędzane jest z ośmiu cylindrów o łącznej pojemności 5 litrów. Kompresor był w standardzie. Gdy się załączał, to nominalne 100 koni zwiększało się do 160. Żelazny silnik połączony z 4- lub 5-biegową skrzynią umieszczono w specjalnej ramie. Zawieszenie było niezależne – tak jak u poprzedniczki – a siłę hamowania zapewniały sterowane hydraulicznie hamulce bębnowe.

    To nie była wtedy norma – często wręcz odwrotnie, jeśli na to spojrzeć – ale Mercedes autentycznie wykonał kompletne egzemplarze tego modelu samodzielnie a nie oddawał pustą ramę do podwykonawców, aby nakładali na nią karoserię. Chciano zadowolić wszystkich klientów i oddano im do dyspozycji szerokie spektrum nadwozi – wszystkie powstałe w fabryce w Sindelfingen. Nie będziemy sobie zawracać dupy jakimiś płotkami a przejdziemy od razu do dwuosobowego Spezial Roadster – najbardziej ekskluzywnej wersji tego auta i bardzo łatwo rozpoznawalnej po łamanej przedniej szybie. To była tylko jedna z wielu wersji. Było też multum aut z zamkniętym dachem – z których najbardziej chyba gustownym był Autobahnkurier.

    Niemcy ogłosili gotowość na 1934 Berlin Motorshow – a jak Niemcy w latach ’30 ogłaszają gotowość, to wiedz, że coś się dzieje. W stolicy był największy rynek zbytu dla Mercedesa a wielu ministrów w rządzie wybierało na swoje parady auta właśnie ośmiocylindrowe. Były one też niezwykle popularne wśród sław i ludzi bogatych. 500K to żaden wyścig, bo żeby ruszyć taki wóz z węglem, to trzeba kapkę więcej niż 160 koni mocy. Auto było dość szybkie ale rozpędzało się do setki w bity miesiąc.

    500 K klepano w fabryce przez 2 lata aż zastąpił go 540 K z większym silnikiem. Pokazano go we Francji na Paris Salon pod koniec 1936. Nazwa znów sugerowała litraż i dodatkowe 0.4 litra skutkowało 15 końmi mocy ekstra – a 20 z włączonym kompresorem. Nadwozia pozostały w praktyce bez zmian, ale nie można nie zauważyć, że na wizytę Niemców w latach ’30 we Francji powstała też wersja pancerna… nie… n… nie wiem, czy muszę tłumaczyć aluzję… Tuż przed wojną silniki urosły do 5.8 ale powstało tylko parę egzemplarzy w tej konfiguracji (580K).

    Typ 500 – jak się określa wszystkie auta z tej rodziny – sprzedał się co prawda lepiej niż poprzednik, ale dalej było to tylko 342 (500 K) i 319 (540 K) sztuk powstałych przez 6 lat produkcji. Powiedzieć, że auto było ciężkie, to jak nic nie powiedzieć – a i raczej powolne – ale teraz takie ośmiocylindrowe krążowniki szos są rozchwytywane i niezwykle poważane. Mogą dziś zachwycać szczególnie na imprezach jak Concours d’Elegance, gdzie osiągi raczej nie mają znaczenia a liczy się forma. Niezwykle ważny fragment niemieckiej motoryzacji i istotny kawał historii marki Mercedes – Typ 500 – jest dzisiaj bardzo… BARDZO drogi a już Spezial Roadster to ma ceny w ośmiocyfrowych zakresach.
    11 maja 2022, 0:45 przez witkacy_sracy (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    wheelsage.org

    Nagranie oczywiście specjalnie jest ciut dłuższe, żeby nie było podejrzeń, ze coś odwaliłem wcześniej. Zacznijcie od zwiększenia głośności, żeby słyszeć w którym momencie zasygnalizowałem parkowanie.

    Taksówkarz wykazał się kompletnym brakiem znajomości przepisów uniemożliwiając mi wykonanie parkowania równoległego (wjazd tyłem). Czy mogłem wjechać przodem? Nie, ponieważ mam nisko zderzak i obawiałem się, ze zahaczę o krawężnik. Czy mogłem go najpierw przepuścić? Nie miałem możliwości. Ul. Bankowa na starym mieście w Toruniu jest ul. jednokierunkową i na tyle ciasną, ze 2 samochody nie przejada obok siebie.

    A teraz zapraszam na wyjaśnienia poszczególnych sytuacji widocznych na nagraniu:
    ze względu na agresywne zachowanie kierowcy (raczej nie słychać na nagraniu), zacząłem odpowiadać mu tak samo
    cham każe mi wypie*dalac do swojej wioski. Wysiadłem z auta i poszedłem do niego.
    "złotówa" upiera się, ze sygnalizowałem manewr skrętu w lewo (na najbliższym skrzyżowaniu jest nakaz jazdy w prawo;)) i uważa, ze wsteczny powinienem był wrzucić jadąc do przodu (facepalm).
    pod wpływem emocji go wyzwałem. Usłyszałem, ze zaraz do mnie wysiądzie wiec wróciłem się do auta po gaz pieprzowy. Jestem człowiekiem, który za wszelka cenę unika bijatyk. Nie zamierzałem go atakować, jedynie się bronić, ale sprowokowałem go do wyjścia
    taksiarz oskarża mnie o popychanie. Prawda jest taka, ze to on mnie usiłował przepchnąć klatka piersiową, ale moja pozycja powodowała, ze się ode mnie odbijał. Chwile później pchnął moją rękę, w której trzymałem gaz. Zobaczył, co mam w dłoni i cofnął się do auta po swój gaz. W momencie pchnięcia ręki, a nawet przepychania klatką miałem podstawy by użyć gazu, bo kierowca naruszył moją nietykalność cielesną, ale nie zrobiłem tego.
    szybko rozpoznałem jakim gazem dysponuje taksówkarz i wiedziałem, ze miał byle go*no. Miałem większy zasięg rażenia.
    z mojej strony pada ostrzeżenie "podejdź". Sugerowałem tym, ze zrobi jeszcze jeden krok i rozpylę gaz, bo kierowca był w jego zasięgu.
    mowie, ze zasygnalizowałem, ze będę wykonywałem parkowanie. "złotówa" dalej się upiera, ze kierunkowskaz służy tylko do sygnalizacji skrętu.

    Postanowiłem postać do momentu, aż pojawi się 3 auto. W 2:55 podjechało inne auto, spróbowałem jeszcze raz cofnąć, ale głupek na to nie pozwolił. Odpuściłem baranowi i odjechałem najbliższą uliczkę. Celowo go przepuściłem, żeby dokładnie nagrać cale jego auto. Potem musiałem objechać pól starówki, żeby zaparkować w tym samym miejscu. A wystarczyło, żeby taksiarz okazał się zdrowym rozsądkiem i umożliwił mi manewr parkowania. Zaraz po tej sytuacji zadzwoniłem na infolinię korporacji, żeby się dowiedzieć, jak złożyć zażalenie na kierowcę. 4 dni po zdarzeniu złożyłem telefonicznie zażalenie, a na prośbę zarządu, wysłałem nagranie całej sytuacji. Na końcu znajdziecie odpowiedź.
    22 marca 2022, 23:55 przez Charakterek (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Rozbieramy silnik, no i następny kłopot. Oszust nas w konia zrobił. Jak? Zaraz zobaczysz.
    Żeby jeden Golf przeżył, jeden musi umrzeć! Rozcinamy Golfa 3 GTi i bierzemy z niego części do naszego nowego projektu VW Golf GTI mk2 z turbo!
    Nie mamy pieniędzy, kryzys, dlatego trzeba kupić grata! Kupiłem VW Golfa 2 GTI. Takiego prawdziwego gruza. A raczej czysty złom.
    Co z tego VAG GOLF GTI zrobimy, zobaczysz w kolejnych odcinkach.
    Długo nas nie było, ale teraz jesteśmy z powrotem.

    Oto nasz nowy Projekt - VW Golf GTI!
    25 grudnia 2021, 12:46 przez RaceCity_PL (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    13 października 2021, 18:17 przez Folley96 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Spora część kierowców uważa, że omijanie korków w nieprzepisowy sposób to przejaw ich inteligencji, sprytu i umiejętności jazdy po mieście. Często jednak za wiele nie zyskują, a tak jak w tym przypadku raczej mogą zyskać tylko mandat. Bo w rezultacie wyprzedzanie jednego samochodu nie można nazwać wielkim sukcesem.

    Wyprzedzanie na przejściach dla pieszych lub bezpośrednio przed nimi: 200 zł (art.26 ust.3 pkt 1 PoRD)

    posiadasz film lub zdjęcie które chcesz udostępnić?
    Wyślij go do nas:
    19asz88@gmail.com

    -Bardzo dziękuję za obejrzenie filmu i odwiedzenie mojego profilu. Nie zapomnij za subskrybować mojego kanału oraz koniecznie zostaw łapkę w górę i komentarz-

    #AutemSzanujeZasady
    #ASz


    Mój profil został stworzony po to aby:
    -Wzbudzić czujność kierowców;
    -Nauczyć społeczność, poprawności poruszania się na drodze;
    -Szanowania Kodeksu Drogowego;
    -Wyjaśnieniu Zasad Ruchu Drogowego;
    -Przedstawienia wizualnego zagrożenia na drodze;
    -Zadbanie o zdrowie i życie swoje i innych;
    -Staramy się być na bieżąco by przedstawiać wam newsy,
    wypadki, kolizje, katastrofy, ciekawostki oraz informacje
    7 kwietnia 2021, 17:35 przez AutemSzanujeZasady (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    AutemSzanujeZasady

    Volkswagen Golf 5 oraz Volkswagen Golf 7 - godna kontynuacja legendy? – Volkswagen Golf zapracował sobie nie tylko na ważne miejsce na kartach historii motoryzacji, ale również wśród zmotoryzowanych Polaków. Ten kompaktowy samochód, a zwłaszcza jego 3 i 4 generacja cieszyły się uznaniem wśród rodzimych kierowców i były obiektem westchnień niejednego na początku XXI wieku. Czy generacje oznaczone numerami 5 i 7 są godnymi kontynuatorami historii tego modelu?
Jak ważni byli poprzednicy
Golf 3 uchodził na początku lat 2000 za auto świetne dla małej rodziny lub początkującego adepta kierownicy. Podobnie było z jego następcą czyli 4. generacją golfa. 
Auta te ceniono za prostotę, jakość wykonania oraz świetne silniki diesla w tym kultowe 1.9 TDI. 
W wypadku golfa pojawiła się jednak i druga strona medalu. Te świetne rodzinne kompakty szybko wpadły w oko młodzieńcom lubującym się w szybkiej i niebezpiecznej jeździe czy tak zwanym "wiejskim" tuningu.
Ten typ użytkownika golfa 3 czy 4 napsuł dużo krwi innym uczestnikom ruchu drogowego i stał się celem niewybrednych żartów zaskarbiając sobie bardzo negatywną opinie. Dlatego poprzednie generacje golfa mogą kojarzyć się dziś dwojako. 
Nie zmienia to jednak tego, że wciąż były to świetne auta, które, jeżeli trafiło się na dobry egzemplarz i odpowiednio o niego dbało, potrafiło służyć latami. 
Czy podobnie jest z 5 odsłoną popularnego golfa? 
Volkswagen Golf 5 - czyli stosunkowo tanie i dobre pierwsze auto
Przeglądając ogłoszenia na przykład na Allegro: https://allegro.pl/kategoria/golf-v-2003-2009-12759
Zauważymy, że nadwozie Golfa 5 nie zmieniło się znacząco od czasów jego poprzednika. Nabrało jedynie bardziej obłych, nieco nowocześniejszych kształtów, nie da się jednak pomylić go z żadnym innym modelem samochodu. 
Aktualnie ceny Volkswagena Golfa 5 pozwalają na to, aby myśl o jego zakupie mogła nawiedzić początkujących kierowców. Nic w tym dziwnego, chociaż odradzam stanowczo najtańsze egzemplarze, które raczej na pewno od razu po zakupie będą wymagać interwencji mechanika, a co za tym idzie kolejnych nakładów finansowych.
Golf 5 niestety nie pozbył się niektórych wad swojego poprzednika. W tym uciążliwych ognisk rdzy, które lubiły pojawiać się na zewnętrznych elementach karoserii, zwłaszcza przednich błotnikach. Poziom niezawodności - choć i tak wciąż wysoki - spadł jednak w porównaniu z poprzednią generacją.
Volkswagen Golf 5 oferowany był w 3 wersjach nadwozia. 3 i 5-drzwiowym hatchbacku oraz w wersji kombi. 
Ze strony mechanicznej Golf 5 nie należy jednak do aut szczególnie awaryjnych.
Problematyczne są automatyczne skrzynie DSG oraz koła dwumasowe w silnikach diesla, których bolączką są również filtry DPF. 
Czy więc Volkswagen Golf 5 jest godnym następcą poprzednich generacji? I tak i nie. Wciąż jest to wart uwagi pojazd, niemniej jednak w moje subiektywnej ocenie nie dorównuje on jakością wykonania golfowi 4. generacji. 
Volkswagen Golf 7 - nowe szaty króla
Volkswagen Golf 6 nie zachwycał nikogo, chociaż można tutaj również wprost napisać, że był nudny jak flaki z olejem. Stylistycznie nie zmieniło się w nim prawie nic, na tyle mało, że trudno jest odróżnić go od jego poprzednika. Zupełnie inaczej jest w przypadku modelu Volkswagen Golf 7.
W 7. odsłonie tego kultowego modelu Niemcy postawili na całkowite odświeżenie nadwozia. W końcu zyskało ono nowoczesne kształty, które bez problemu mogą konkurować z propozycjami innych producentów w tym segmencie aut.
Nadwozie Golfa 7 zyskało bardziej masywny i nowoczesny kształt, który może się podobać i który podkreśla solidność, z jaką wykonana jest ta konstrukcja. 
Chociaż ceny najmłodszych egzemplarzy potrafią dochodzić nawet do 100 tys. złotych. Na Allegro możemy znaleźć wiele egzemplarzy starszych, ale wciąż dobrze zadbanych: https://allegro.pl/kategoria/golf-vii-2012-145065
Volkswagen Golf 7 chwalony jest przede wszystkim za świetne właściwości jezdne. Dodatkowym atutem, który wniosła ze sobą 7. generacja golfa, jest bogate wyposażenie, którego nie powstydziłyby się auta klasy premium. 
Golfy 7 są żwawe a przy tym wyjątkowo oszczędne, a do spasowania elementów wewnątrz auta nie można się przyczepić, co w tej klasie aut wcale nie jest oczywistością!
Wadą jak i zaletą auta jest też jego cena. Dosyć wysoka jak za oferowane roczniki. Jest to niewątpliwie coś, co kupujący zaliczą in minus, natomiast niska utrata wartości spodoba się tym, którzy już swojego Golfa 7 zakupili.
Na rynku wtórnym pojawia się również dużo egzemplarzy z polskich salonów. Dzięki temu w łatwy sposób sprawdzimy i uwiarygodnimy ich przebieg czy historię serwisową. 
Zdecydowanie auto warte uwagi i stanowczy skok Volkswagena w dobrym kierunku! 

    Volkswagen Golf zapracował sobie nie tylko na ważne miejsce na kartach historii motoryzacji, ale również wśród zmotoryzowanych Polaków. Ten kompaktowy samochód, a zwłaszcza jego 3 i 4 generacja cieszyły się uznaniem wśród rodzimych kierowców i były obiektem westchnień niejednego na początku XXI wieku. Czy generacje oznaczone numerami 5 i 7 są godnymi kontynuatorami historii tego modelu?

    Jak ważni byli poprzednicy

    Golf 3 uchodził na początku lat 2000 za auto świetne dla małej rodziny lub początkującego adepta kierownicy. Podobnie było z jego następcą czyli 4. generacją golfa.

    Auta te ceniono za prostotę, jakość wykonania oraz świetne silniki diesla w tym kultowe 1.9 TDI.

    W wypadku golfa pojawiła się jednak i druga strona medalu. Te świetne rodzinne kompakty szybko wpadły w oko młodzieńcom lubującym się w szybkiej i niebezpiecznej jeździe czy tak zwanym "wiejskim" tuningu.

    Ten typ użytkownika golfa 3 czy 4 napsuł dużo krwi innym uczestnikom ruchu drogowego i stał się celem niewybrednych żartów zaskarbiając sobie bardzo negatywną opinie. Dlatego poprzednie generacje golfa mogą kojarzyć się dziś dwojako.

    Nie zmienia to jednak tego, że wciąż były to świetne auta, które, jeżeli trafiło się na dobry egzemplarz i odpowiednio o niego dbało, potrafiło służyć latami.

    Czy podobnie jest z 5 odsłoną popularnego golfa?

    Volkswagen Golf 5 - czyli stosunkowo tanie i dobre pierwsze auto

    Przeglądając ogłoszenia na przykład na Allegro: https://allegro.pl/kategoria/golf-v-2003-2009-12759

    Zauważymy, że nadwozie Golfa 5 nie zmieniło się znacząco od czasów jego poprzednika. Nabrało jedynie bardziej obłych, nieco nowocześniejszych kształtów, nie da się jednak pomylić go z żadnym innym modelem samochodu.

    Aktualnie ceny Volkswagena Golfa 5 pozwalają na to, aby myśl o jego zakupie mogła nawiedzić początkujących kierowców. Nic w tym dziwnego, chociaż odradzam stanowczo najtańsze egzemplarze, które raczej na pewno od razu po zakupie będą wymagać interwencji mechanika, a co za tym idzie kolejnych nakładów finansowych.

    Golf 5 niestety nie pozbył się niektórych wad swojego poprzednika. W tym uciążliwych ognisk rdzy, które lubiły pojawiać się na zewnętrznych elementach karoserii, zwłaszcza przednich błotnikach. Poziom niezawodności - choć i tak wciąż wysoki - spadł jednak w porównaniu z poprzednią generacją.

    Volkswagen Golf 5 oferowany był w 3 wersjach nadwozia. 3 i 5-drzwiowym hatchbacku oraz w wersji kombi.

    Ze strony mechanicznej Golf 5 nie należy jednak do aut szczególnie awaryjnych.

    Problematyczne są automatyczne skrzynie DSG oraz koła dwumasowe w silnikach diesla, których bolączką są również filtry DPF.

    Czy więc Volkswagen Golf 5 jest godnym następcą poprzednich generacji? I tak i nie. Wciąż jest to wart uwagi pojazd, niemniej jednak w moje subiektywnej ocenie nie dorównuje on jakością wykonania golfowi 4. generacji.

    Volkswagen Golf 7 - nowe szaty króla

    Volkswagen Golf 6 nie zachwycał nikogo, chociaż można tutaj również wprost napisać, że był nudny jak flaki z olejem. Stylistycznie nie zmieniło się w nim prawie nic, na tyle mało, że trudno jest odróżnić go od jego poprzednika. Zupełnie inaczej jest w przypadku modelu Volkswagen Golf 7.

    W 7. odsłonie tego kultowego modelu Niemcy postawili na całkowite odświeżenie nadwozia. W końcu zyskało ono nowoczesne kształty, które bez problemu mogą konkurować z propozycjami innych producentów w tym segmencie aut.

    Nadwozie Golfa 7 zyskało bardziej masywny i nowoczesny kształt, który może się podobać i który podkreśla solidność, z jaką wykonana jest ta konstrukcja.

    Chociaż ceny najmłodszych egzemplarzy potrafią dochodzić nawet do 100 tys. złotych. Na Allegro możemy znaleźć wiele egzemplarzy starszych, ale wciąż dobrze zadbanych: https://allegro.pl/kategoria/golf-vii-2012-145065

    Volkswagen Golf 7 chwalony jest przede wszystkim za świetne właściwości jezdne. Dodatkowym atutem, który wniosła ze sobą 7. generacja golfa, jest bogate wyposażenie, którego nie powstydziłyby się auta klasy premium.

    Golfy 7 są żwawe a przy tym wyjątkowo oszczędne, a do spasowania elementów wewnątrz auta nie można się przyczepić, co w tej klasie aut wcale nie jest oczywistością!

    Wadą jak i zaletą auta jest też jego cena. Dosyć wysoka jak za oferowane roczniki. Jest to niewątpliwie coś, co kupujący zaliczą in minus, natomiast niska utrata wartości spodoba się tym, którzy już swojego Golfa 7 zakupili.

    Na rynku wtórnym pojawia się również dużo egzemplarzy z polskich salonów. Dzięki temu w łatwy sposób sprawdzimy i uwiarygodnimy ich przebieg czy historię serwisową.

    Zdecydowanie auto warte uwagi i stanowczy skok Volkswagena w dobrym kierunku! 

    14 grudnia 2020, 14:10 przez Charakterek (PW) | Do ulubionych
    Co znaczą poszczególne znaki w numerze VIN? – Każdy właściciel samochodu czy też przyszły kierowca powinien doskonale wiedzieć, czym w rzeczywistości jest numer VIN i dlaczego jest on tak istotny. Ale czy każdy wie, co oznaczają poszczególne znaki tego ciągu cyfr i liter? Na co wskazują i kiedy mogą być dla nas pomocne?
Czym jest numer VIN?
Każdy z nas posiada numer PESEL. Dla naszego samochodu tym samym będzie tak zwany numer VIN. Jest to nic innego, jak kod, który pomaga w zidentyfikowaniu konkretnego pojazdu. Skrót ten pochodzi z języka angielskiego i w pełnej formie brzmi Vehicle Identification Number.
Zapis VIN nie jest bez znaczenia. Jest to ciąg aż siedemnastu znaków – cyfr oraz liter, które pomagają ustalić, o jakim modelu samochodu mówimy. Każda marka posiada zupełnie inne oznaczenie. Warto wspomnieć, że nie znajdziemy jednak trzech liter – I, O i Q. Dwu- lub trzyznakowe kody są z góry przypisane dla konkretnych producentów. Jeżeli chcemy sprawdzić, czego dowiemy się przy weryfikacji kodu VIN – skorzystajmy z takiej strony, jak choćby carVertical.
Numer VIN – co jeszcze warto o nim wiedzieć?

Coś, o czym nie każdy wie, to fakt, że oznaczenie nadwozia jest dokładnie takie samo jak numer VIN. Jeżeli chodzi o ostatnie znaki w szeregu, to mają one związek z fabryką, w której montowano powyższy model pojazdu oraz z rokiem jego produkcji. Różnica jest widoczna natomiast przy autach pochodzących z USA. Data będzie stanowiła dopiero pozycję dziesiątą w szeregu.
W kodzie znajdziemy także informacje dotyczące wyposażenia. Należy jednak pamiętać, że każdy producent posiada nieco inny system opisywania dostępnego w danym modelu osprzętu. Warto sprawdzić to poprzez użycie strony https://bestvin.pl/.
Gdzie należy szukać numeru VIN? Każdy, kto chciałby sprawdzić, jakim ciągiem cyfr i liter może zidentyfikować swój samochód, powinien zerknąć do tak zwanej przegrody czołowej obok kielicha prawego amortyzatora, pod blachę środkowego słupka karoserii lub sprawdzić w podłodze bagażnika. Aby numer nie został w żaden sposób naruszony, najczęściej umieszcza się go w takim miejscu, które nie jest widoczne lub na takiej części, która byłaby trudna do wymiany. 
Dlaczego numer VIN jest tak istotny? 
Kupując nowy samochód – raczej nie przejmujemy się tym, jaki jest numer VIN naszego pojazdu. Często nawet nie wiemy, w którym miejscu jest on umiejscowiony. Czemu jednak warto sprawdzić to już na początku? Ten niepozorny ciąg cyfr i znaków jest niezbędny w momencie, kiedy chcemy sprzedać auto lub kupić inne – ale tym razem z drugiej ręki. 
Zanim zdecydujemy się na podpisanie umowy – koniecznie zapytajmy sprzedawcę nie tylko o podstawowe dane techniczne, ale także numer VIN. W ten sposób możemy zweryfikować, czy samochód ten nie jest kradziony. Jednak to nie wszystko! Korzystając z wyżej wspomnianych narzędzi, potrafimy ocenić, jaka była pełna historia kupowanego pojazdu. Numer VIN zdradzi nam, czy jest to model awaryjny oraz jak często następowało w ostatnich latach serwisowanie. Nie kupujemy w ten sposób towaru w ciemno, ponieważ znamy jego dokładną przeszłość. 

    Każdy właściciel samochodu czy też przyszły kierowca powinien doskonale wiedzieć, czym w rzeczywistości jest numer VIN i dlaczego jest on tak istotny. Ale czy każdy wie, co oznaczają poszczególne znaki tego ciągu cyfr i liter? Na co wskazują i kiedy mogą być dla nas pomocne?

    Czym jest numer VIN?

    Każdy z nas posiada numer PESEL. Dla naszego samochodu tym samym będzie tak zwany numer VIN. Jest to nic innego, jak kod, który pomaga w zidentyfikowaniu konkretnego pojazdu. Skrót ten pochodzi z języka angielskiego i w pełnej formie brzmi Vehicle Identification Number.

    Zapis VIN nie jest bez znaczenia. Jest to ciąg aż siedemnastu znaków – cyfr oraz liter, które pomagają ustalić, o jakim modelu samochodu mówimy. Każda marka posiada zupełnie inne oznaczenie. Warto wspomnieć, że nie znajdziemy jednak trzech liter – I, O i Q. Dwu- lub trzyznakowe kody są z góry przypisane dla konkretnych producentów. Jeżeli chcemy sprawdzić, czego dowiemy się przy weryfikacji kodu VIN – skorzystajmy z takiej strony, jak choćby carVertical.

    Numer VIN – co jeszcze warto o nim wiedzieć?

    Coś, o czym nie każdy wie, to fakt, że oznaczenie nadwozia jest dokładnie takie samo jak numer VIN. Jeżeli chodzi o ostatnie znaki w szeregu, to mają one związek z fabryką, w której montowano powyższy model pojazdu oraz z rokiem jego produkcji. Różnica jest widoczna natomiast przy autach pochodzących z USA. Data będzie stanowiła dopiero pozycję dziesiątą w szeregu.

    W kodzie znajdziemy także informacje dotyczące wyposażenia. Należy jednak pamiętać, że każdy producent posiada nieco inny system opisywania dostępnego w danym modelu osprzętu. Warto sprawdzić to poprzez użycie strony https://bestvin.pl/.

    Gdzie należy szukać numeru VIN? Każdy, kto chciałby sprawdzić, jakim ciągiem cyfr i liter może zidentyfikować swój samochód, powinien zerknąć do tak zwanej przegrody czołowej obok kielicha prawego amortyzatora, pod blachę środkowego słupka karoserii lub sprawdzić w podłodze bagażnika. Aby numer nie został w żaden sposób naruszony, najczęściej umieszcza się go w takim miejscu, które nie jest widoczne lub na takiej części, która byłaby trudna do wymiany.

    Dlaczego numer VIN jest tak istotny?

    Kupując nowy samochód – raczej nie przejmujemy się tym, jaki jest numer VIN naszego pojazdu. Często nawet nie wiemy, w którym miejscu jest on umiejscowiony. Czemu jednak warto sprawdzić to już na początku? Ten niepozorny ciąg cyfr i znaków jest niezbędny w momencie, kiedy chcemy sprzedać auto lub kupić inne – ale tym razem z drugiej ręki.

    Zanim zdecydujemy się na podpisanie umowy – koniecznie zapytajmy sprzedawcę nie tylko o podstawowe dane techniczne, ale także numer VIN. W ten sposób możemy zweryfikować, czy samochód ten nie jest kradziony. Jednak to nie wszystko! Korzystając z wyżej wspomnianych narzędzi, potrafimy ocenić, jaka była pełna historia kupowanego pojazdu. Numer VIN zdradzi nam, czy jest to model awaryjny oraz jak często następowało w ostatnich latach serwisowanie. Nie kupujemy w ten sposób towaru w ciemno, ponieważ znamy jego dokładną przeszłość. 

    24 września 2020, 1:48 przez Charakterek (PW) | Do ulubionych