Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Szukaj


     

    Znalazłem 143 takie materiały
    Rimac one – Moc: 1088 KM
     Moment obrotowy: 1600 Nm od 0 do 6500 obrotów na minutę
     Przyspieszenie: 0-100 km / h (0-62 mph) 2,8 sekundy
     Zasięg: do 600 km (realistyczny zasięg - 500 km),
     Hamowanie odległość: 31,5 (100-0 km / h)
     Boczne G-Force: 1,4 g
     Wydajność: 140-550 Wh / km
     22 kW ładowania na pokładzie
     DC-Combo szybkie ładowanie (do 120 kW)
     Stosunek masy do mocy: 1,79 kg / KM
     Rozkład masy: 42% przód, 58% z tyłu
    Moc: 1088 KM
    Moment obrotowy: 1600 Nm od 0 do 6500 obrotów na minutę
    Przyspieszenie: 0-100 km / h (0-62 mph) 2,8 sekundy
    Zasięg: do 600 km (realistyczny zasięg - 500 km),
    Hamowanie odległość: 31,5 (100-0 km / h)
    Boczne G-Force: 1,4 g
    Wydajność: 140-550 Wh / km
    22 kW ładowania na pokładzie
    DC-Combo szybkie ładowanie (do 120 kW)
    Stosunek masy do mocy: 1,79 kg / KM
    Rozkład masy: 42% przód, 58% z tyłu
    Hamowanie – Jakiś czas temu, gdzieś tam w Polsce.
    Jakiś czas temu, gdzieś tam w Polsce.
    25 sierpnia 2014, 14:00 przez sudomier (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (2)
    Agera R! – Gdy mowa o najszybszych samochodach na świecie, z reguły w centrum uwagi znajduje się silnik i jego moc maksymalna. Tym razem będzie inaczej, gdyż opisywany samochód nie robi wrażenia ogromnym silnikiem (ma on "zaledwie" 5 l pojemności), a jego moc, choć bardzo wysoka (1115 KM), jest mniejsza od mocy dzierżącego tytuł najszybszego samochodu świata - Bugatti Veyrona Supersport (1200 KM). Nie ma to jednak znaczenia, gdyż w sportowym samochodzie liczy się nie tyle sama moc, ile jej stosunek do masy auta. W wypadku Koenigsegga Agery R na 1 KM przypada 1,15 kg, a to wynik sporo lepszy niż w wypadku Veyrona.

Bolid ze Szwecji to auto o osiągach mrożących krew w żyłach. Już od samego czytania o danych technicznych po plecach przechodzą ciarki, a dłonie robią się mokre. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h wprawia w osłupienie - 2,9 s! Ale to dopiero początek emocji. Czas, w jakim Agera R rozpędza się od 0 do 300 km/h, to 14,53 s (o 2,2 s lepiej niż Bugatti Veyron Supersport). Jednak w sprincie do 200 mph (320 km/h) szwedzki zawodnik rozkłada Veyrona na łopatki. Podczas gdy 1200-konny bolid potrzebuje na osiągnięcie tej prędkości 22,2 s, auto z kraju sklepów Ikea osiąga ją w 17,68 s! Jeszcze większe wrażenie robi awaryjne hamowanie z 300 km/h, trwa ono zaledwie 6,66 s.

Koenigsegg poinformował serwis internetowy Top Gear o ustanowieniu modelem Agera R sześciu rekordów świata. Nie są one jeszcze oficjalne, gdyż czekają na potwierdzenie światowej Księgi rekordów Guinnessa. Szwedzki producent wystąpił o przyznanie modelowi Agera R tytułu najszybszego samochodu w kategoriach: 0-300 km/h: 14,53 s, 300-0 km/h: 6,66 s, 0-300-0 km/h: 21,19 s, 0-200 mph (320 km/h): 17,68 s, 200-0 mph: 7,28 s, 0-200-0 mph: 24,96 s.

Jeśli ktoś jeszcze nie wpadł w euforię, to podaję informację, że Koenigsegg pragnie, aby Agera R została uznana za najszybszy samochód na świecie dopuszczony do ruchu drogowego. Teoretycznie jego prędkość maksymalna wynosi 442 km/h, co w porównaniu z Bugatti Veyronem Supersport jest wynikiem lepszym o 11 km/h. Na razie firma nie ujawniła, kiedy chce podjąć próbę zdetronizowania obecnego króla.

Koenigsegg Agera R to samochód dla nielicznych. Jest tak nie tylko z powodu jego astronomicznej ceny, która wynosi 1,2 mln euro (4,8 mln zł), ale także z powodu potencjału, jaki drzemie w tym samochodzie wymagającym od kierowcy wyścigowych umiejętności. Ale nawet ci najlepsi mogą nie ośmielić się wypróbować wszystkich rezerw mocy szwedzkiego auta. Tak samo będzie pewnie z prędkością maksymalną, która dla większości właścicieli pozostanie tylko czystą teorią.
    Gdy mowa o najszybszych samochodach na świecie, z reguły w centrum uwagi znajduje się silnik i jego moc maksymalna. Tym razem będzie inaczej, gdyż opisywany samochód nie robi wrażenia ogromnym silnikiem (ma on "zaledwie" 5 l pojemności), a jego moc, choć bardzo wysoka (1115 KM), jest mniejsza od mocy dzierżącego tytuł najszybszego samochodu świata - Bugatti Veyrona Supersport (1200 KM). Nie ma to jednak znaczenia, gdyż w sportowym samochodzie liczy się nie tyle sama moc, ile jej stosunek do masy auta. W wypadku Koenigsegga Agery R na 1 KM przypada 1,15 kg, a to wynik sporo lepszy niż w wypadku Veyrona.

    Bolid ze Szwecji to auto o osiągach mrożących krew w żyłach. Już od samego czytania o danych technicznych po plecach przechodzą ciarki, a dłonie robią się mokre. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h wprawia w osłupienie - 2,9 s! Ale to dopiero początek emocji. Czas, w jakim Agera R rozpędza się od 0 do 300 km/h, to 14,53 s (o 2,2 s lepiej niż Bugatti Veyron Supersport). Jednak w sprincie do 200 mph (320 km/h) szwedzki zawodnik rozkłada Veyrona na łopatki. Podczas gdy 1200-konny bolid potrzebuje na osiągnięcie tej prędkości 22,2 s, auto z kraju sklepów Ikea osiąga ją w 17,68 s! Jeszcze większe wrażenie robi awaryjne hamowanie z 300 km/h, trwa ono zaledwie 6,66 s.

    Koenigsegg poinformował serwis internetowy Top Gear o ustanowieniu modelem Agera R sześciu rekordów świata. Nie są one jeszcze oficjalne, gdyż czekają na potwierdzenie światowej Księgi rekordów Guinnessa. Szwedzki producent wystąpił o przyznanie modelowi Agera R tytułu najszybszego samochodu w kategoriach: 0-300 km/h: 14,53 s, 300-0 km/h: 6,66 s, 0-300-0 km/h: 21,19 s, 0-200 mph (320 km/h): 17,68 s, 200-0 mph: 7,28 s, 0-200-0 mph: 24,96 s.

    Jeśli ktoś jeszcze nie wpadł w euforię, to podaję informację, że Koenigsegg pragnie, aby Agera R została uznana za najszybszy samochód na świecie dopuszczony do ruchu drogowego. Teoretycznie jego prędkość maksymalna wynosi 442 km/h, co w porównaniu z Bugatti Veyronem Supersport jest wynikiem lepszym o 11 km/h. Na razie firma nie ujawniła, kiedy chce podjąć próbę zdetronizowania obecnego króla.

    Koenigsegg Agera R to samochód dla nielicznych. Jest tak nie tylko z powodu jego astronomicznej ceny, która wynosi 1,2 mln euro (4,8 mln zł), ale także z powodu potencjału, jaki drzemie w tym samochodzie wymagającym od kierowcy wyścigowych umiejętności. Ale nawet ci najlepsi mogą nie ośmielić się wypróbować wszystkich rezerw mocy szwedzkiego auta. Tak samo będzie pewnie z prędkością maksymalną, która dla większości właścicieli pozostanie tylko czystą teorią.
    14 czerwca 2014, 12:42 przez donmore (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Szeryf "prędkości" i skutki jego zajechania drogi – Cześć koledzy/koleżanki, jakiś czas temu wrzuciłem swoje Bravo. Które wbiło się na główna, za co dziękuję. Ostatnio 16.05 jechałem z Jasienicy do Bielska-Białej - droga expresowa (woj. śl) i spotkałem "szeryfa prędkości".

Jechałem lewym pasem ~90km/h i wyprzedzałem innego uczestnika poruszającego się prawym pasem ~70km/h. (grafitowy opel corsa)
-ów kolega (z corsy) wymusił na mnie  hamowanie awaryjne (nieoznakowany skręt na lewy pas), próbowałem uniknąć uszkodzenia (kolizji z nim) co skutkowało niestety zahaczeniem w bandę, po czym zjechał na prawy pasy, po czym ODJECHAŁ po prostu...

I ATS'y poszły się je***

Uratowały mnie 3 rzeczy.
1. prędkość - tylko 90km/h, gdzie można 120km/h.
2. alufelga która prawie cały ciężar uderzenia przyjęła na siebie przez co auto "przykleiło się do bandy"
3. to ze kierowca BMW który jechał za mną nie trzymał się "dupy" i miał czas reakcji

Dlatego taka uwaga jeśli zmienia się pas ruchu popatrzeć w to pier**** lusterko czy ktoś aby was nie wyprzedzał. I SYGNALIZOWAĆ ZMIANĘ PASA RUCHU.

Mi się nic nie stało, auto jedynie trochę ucierpiało. Głownie poszycie, jednakże sępy przyjechały i zabrały dowód rejestracyjny...

To tyle ode mnie, za niedługo dodam nowe zdj naprawionego i zmodowanego Bravo!
    Cześć koledzy/koleżanki, jakiś czas temu wrzuciłem swoje Bravo. Które wbiło się na główna, za co dziękuję. Ostatnio 16.05 jechałem z Jasienicy do Bielska-Białej - droga expresowa (woj. śl) i spotkałem "szeryfa prędkości".

    Jechałem lewym pasem ~90km/h i wyprzedzałem innego uczestnika poruszającego się prawym pasem ~70km/h. (grafitowy opel corsa)
    -ów kolega (z corsy) wymusił na mnie hamowanie awaryjne (nieoznakowany skręt na lewy pas), próbowałem uniknąć uszkodzenia (kolizji z nim) co skutkowało niestety zahaczeniem w bandę, po czym zjechał na prawy pasy, po czym ODJECHAŁ po prostu...

    I ATS'y poszły się je***

    Uratowały mnie 3 rzeczy.
    1. prędkość - tylko 90km/h, gdzie można 120km/h.
    2. alufelga która prawie cały ciężar uderzenia przyjęła na siebie przez co auto "przykleiło się do bandy"
    3. to ze kierowca BMW który jechał za mną nie trzymał się "dupy" i miał czas reakcji

    Dlatego taka uwaga jeśli zmienia się pas ruchu popatrzeć w to pier**** lusterko czy ktoś aby was nie wyprzedzał. I SYGNALIZOWAĆ ZMIANĘ PASA RUCHU.

    Mi się nic nie stało, auto jedynie trochę ucierpiało. Głownie poszycie, jednakże sępy przyjechały i zabrały dowód rejestracyjny...

    To tyle ode mnie, za niedługo dodam nowe zdj naprawionego i zmodowanego Bravo!
    24 maja 2014, 22:30 przez sezorr (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (24)
    Źródło:

    własne

    27 stycznia 2014, 17:00 przez ~katastrak | Do ulubionych | Skomentuj (4)
    27 stycznia 2014, 23:36 przez Couunter (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (3)
    6 stycznia 2014, 17:14 przez dawid360 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (2)
    Na anglojęzycznych stronach internetowych często słyszy się technice jazdy nazywanej heel-and-toe, co w tłumaczeniu na język polski oznacza “Pięta i Palec”. Technika ta owiana jest tajemnicą i niestety niewiele kierowców w ogóle rozumie po co się ją wykonuje.
    Zanim przejdę do opisu samej techniki, pozwólcie, że przedstawię założenia, na których się ona opiera, a następnie wspólnie przeanalizujemy co z nich wynika.


    Podwaliny teoretyczne
    Technika opiera się na uniwersalnych prawach rządzących jazdą samochodem. A oto one:

    hamowanie jest najbardziej efektywne, gdy hamujemy jednocześnie hamulcem nożnym oraz silnikiem.
    Jeżeli chcemy jeździć szybki i bezpiecznie, musimy nauczyć się jeździć płynnie – płynność jazdy to klucz do sukcesu

    Eksperyment
    Zastosujmy zatem naszą teorię w praktyce – przeprowadźmy mały eksperyment. Wsiądźmy do samochodu, znajdźmy jakiś duży i pusty plac i rozpędźmy się do ok 80-90 km/h na czwartym biegu, następnie spróbujmy wyhamować do zera przy użyciu hamulca nożnego oraz silnika. Zapewne spróbujecie to zrobić w ten sposób:

    naciśniecie hamulec nożny, auto zacznie zwalniać, a obroty silnika zaczną spadać


    gdy obroty będą już stosunkowo niskie, w związku z tym hamowanie silnikiem mało skuteczne, naciśniecie sprzęgło, włożycie niższy bieg i puścicie sprzęgło (cały czas trzymając wciśnięty pedał hamulca). Samochód ponownie zacznie mocniej hamować silnikiem


    gdy obroty znowu spadną i będą stosunkowo niskie, a hamowanie silnikiem mało skuteczne, raz jeszcze naciśniecie sprzęgło, włożycie niższy bieg (w naszym przypadku będzie to już 2 bieg), puścicie sprzęgło itd. Oczywiście cały czas trzymając wciśnięty pedał hamulca.
    Gratuluję! Właśnie wykonaliście najskuteczniejsze hamowanie z możliwych – hamowanie silnikiem połączona z hamowaniem hamulcem nożnym. Wykonaliście zatem punkt pierwszy naszej teorii…

    I na tym moglibyśmy zakończyć, gdyby nie punkt drugi, czyli płynność jazdy. Zapewne niektórzy z was próbowali wykonać nasz eksperyment najszybciej jak jest to możliwe i… podczas puszczania pedału sprzęgła auto gwałtownie zwalniało i szarpało. Powodem tego było niedopasowanie obrotów silnika z prędkością danego biegu. To w końcu oczywiste, że gdy jadąc 100 km/h wrzucimy trzeci bieg, silnik zacznie wyć, a samochód gwałtownie hamować. Samo hamowanie jest jak najbardziej korzystne – w końcu chcemy się jak najszybciej zatrzymać – coś jednak należałoby zrobić z tym szarpaniem.

    Rozwiązanie jest bardzo proste – możemy dłużej przytrzymać sprzęgło podczas redukcji biegu (jazda na półsprzęgle), lub przy pomocy gazu podnieść trochę obroty. Pierwsze rozwiązanie odpada ponieważ zajmuje za dużo czasu, a dodatkowo podczas jazdy na półsprzęgle hamowanie silnikiem jest ograniczone.

    Pozostaje zatem drugie rozwiązanie, czyli podnoszenie obrotów przy pomocy gazu – przed puszczeniem pedału sprzęgła powinniśmy nacisnąć na moment gaz, aby podnieść obroty silnika. W teorii, wszystko jasne, w praktyce pojawia się jednak pewien problem anatomiczny. Mamy tylko dwie nogi. Nie jesteśmy zatem w stanie jednocześnie naciskać sprzęgła lewą stopą, trzymać hamulca prawą i do tego jeszcze zwiększać obrotów przy pomocy pedału gazu… A może jednak jesteśmy?


    Hamujesz normalnie prawą stopą


    Wciskasz pedał sprzęgła lewą nogą


    Naciskasz – niemal uderzasz, aczkolwiek z wyczuciem – piętą prawej stopy na pedał gazu w celu podniesienia obrotów silnika.


    Zdejmujesz piętę z gazu i puszczasz pedał sprzęgła


    Jeżeli masz odpowiednią prędkość zdejmujesz nogę z hamulca i przyśpieszasz


    Gdy musisz dalej hamować i redukować biegi wracasz do punktu 2 i powtarzasz procedurę raz jeszcze. Kierowcy wyścigowi potrafią zredukować w ten sposób z biegi z 6 do 1 przed ostrymi zakrętami po długich prostych. Dobrym pomysłem jest ćwiczenie na sucho czyli powtarzania wszystkich czynności do bólu podczas postoju.

    Najwięcej problemów podczas nauki tej techniki sprawia bez wątpienia punkt 3, kiedy potrzebne jest jednoczesne naciskanie 3 pedałów (dowiedz się więcej o pedałach w samochodzie). Są na to dwa sposoby. Pierwszy z nich został pokazany powyżej i polega na naciskaniu gazu przy pomocy pięty. Niestety, nie wszystkie auta nadają się do jego wykorzystania. W wielu seryjnych samochodach pedał gazu jest celowo umieszczony dużo głębiej niż pedał hamulca, aby zapobiec jego przypadkowemu naciśnięciu podczas awaryjnego hamowania.
    Zdarza się, że nie możemy go po prostu dosięgnąć, zwłaszcza że dodatkowo pedały gazu bywają bardzo krótkie.

    Jako ciekawostkę dodam, że ten sposób obchodzenia się z pedałami jest często nazywany mianem “starej szkoły” ponieważ niegdyś auta posiadały pedał hamulca po prawej stronie, a gaz po środku, co powodowało naciskanie hamulca piętą, gazu – palcami.

    Gdy poprzednia metoda się nie sprawdza, można spróbować innego podejścia. W tym wypadku należy naciskać lewą połową prawej stopy hamulec, a prawą połową – gaz. Niestety, w tym wypadku stosunkowo ciężko jest dozować precyzyjnie siłę hamowania. Dodatkowo istnieje obawa przed ześlizgnięciem się stopy z hamulca na gaz. Nic przyjemnego podczas mocnego hamowania z dużych prędkości.
    11 grudnia 2013, 0:17 przez motomaniac (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (4)