Szukaj
Stojący przed zaparkowanym motocyklem mężczyzny przed którym policjant trzyma przedmiot przypominający prawo jazdy.
Patrolując ulice Wrocławia policjanci ruchu drogowego zwrócili uwagę na kierującego motocyklem. To właśnie bardzo młody wygląd mężczyzny zadecydował o zatrzymaniu go do kontroli drogowej.
Co prawda funkcjonariusze nie mieli zarzutów co do samego pojazdu, którym okazała się vespa o pojemności 125 cm³… zarzuty pojawiły się dopiero po sprawdzeniu 17-letniego kierującego.
Gdy mundurowi wpisali dane młodego mężczyzny do policyjnej bazy danych szybko wyszło na jaw, że nastolatek nie ma uprawnień do kierowania pojazdami, a okazane przez niego prawo jazdy już na pierwszy rzut oka odbiegało wyglądem od oryginału.
Doświadczeni policjanci zauważyli, że blankiet nie posiada części zabezpieczeń wymaganych dla tego typu dokumentu, a sam kierujący przyznał się, że "dokument", który wzbudził podejrzenia funkcjonariuszy, co do jego autentyczności, kupił za około 2 tys. złotych za naszą wschodnią granicą.
Teraz o dalszym losie mężczyzny zdecyduje sąd. Przypomnijmy, że za posługiwanie się podrobionym prawem jazdy grozi kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
mł. asp. Rafał Jarząb
Żródło: KMP Wrocław
Przyszła taka pora roku, kiedy podczas jednej trasy możemy opróżnić cały zbiornik z płynem na spryskiwacz tylko dlatego, że auta jadące przed nami wyrzucają spod kół całe topiące się błoto pośniegowe i różną ilość piachu i drobnych kamyków. Dlaczego producenci przestali zakładać chlapacze?
Niegdyś chlapacze (czy tam fartuchy, osłony, jak zwał tak zwał) były nieodzownym elementem wyposażenia niemal każdego samochodu, ba każdego pojazdu. Miały je samochody, autobusy, ciężarówki czy nawet rowery. Kawał gumowego elementu zwisał sobie za tylnymi kołami, w ten sposób zbierając wodę i nie chlapiąc na nasz samochód. A dziś? Dziś pozostały one już tylko przy ciężarówkach, a w samochodach osobowych praktycznie ich brak, bo wyglądają kiczowato i nie współgrają z idealnymi liniami i proporcjami auta. Ale to, że te linie będą zwalone błotem i całym innym syfem (żeby nie powiedzieć gó#nem) z drogi, to już jest ok. To, że w czasie dłuższej trasy jesteśmy w stanie wypsikać 3 litry spryskiwaczy też jest ok. Tak samo ok jest pewnie fakt, że kamyki lecące prosto na nasz piękny wymuskany samochód uszkodzą nam lakier lub szybę. W końcu zarobią lakiernicy, serwisy, dostawcy płynu czy myjnie. Poza tym auto wyposażone w chlapacze również z przodu jest czystsze – brud nie leci po caroserii.
A jak ma się prawo drogowe (Na podstawie art. 66 ust. 5 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2012 r. poz. 1137, z późn. zm.) ) do chlapaczy? Ano tak:
„§ 11.
1. Pojazd samochodowy wyposaża się:
…
11) w fartuchy odpowiednio przedłużające tylne błotniki od tyłu albo umieszczone dalej od kół niż błotniki, jeżeli przy masie własnej pojazdu błotnik lub inny znajdujący się w płaszczyźnie symetrii opony za tylnym kołem element nadwozia lub podwozia, osłaniający tylne koło (koła) położony jest wyżej nad jezdnią niż 0,25 odległości tego
elementu od pionowej płaszczyzny przechodzącej przez oś tylnego koła (kół), a dla
samochodu osobowego oraz autobusu, samochodu ciężarowego i pojazdu specjalnego o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 t z pojedynczymi kołami na osi tylnej – wyżej niż ta odległość; odległość dolnej krawędzi fartucha od jezdni nie powinna przekraczać tych wielkości; szerokość fartucha nie powinna być mniejsza niż szerokość opony (opon), zaś sztywność fartuchów powinna zapewniać ograniczenie do minimum ochlapywania pojazdów jadących z tyłu; fartuchów nie wymaga się w pojeździe o konstrukcji uniemożliwiającej ich umieszczenie; „
Z tego prawniczego bełkotu najważniejsza jest ostatnia część, z której korzystają producenci dzisiaj: jeśli konstrukcja na to nie pozwala, wtedy nie trzeba montować fartuchów. A to oznacza, że samochody są homologowane bez chlapaczy czyli diagnosta nie może egzekwować ich obecności. Może czas zaostrzyć homologację?
Z ciekawości zajrzałem do konfiguratorów kilku popularnych aut i okazuje się, że część z nich oferuje chlapacze (przód + tył). Inni znowu seryjnie montują małe wystające plastiki, które mają zatrzymać podnoszącą się z asfaltu wodę. Niestety, z reguły to nie wystarcza, a za nami jest wielka wodna chmura. Również nie działa specjalnie wymodelowany zderzak…
Prawda jest taka, że dziś ponad praktyczność stawiamy styl. Przecież kilka lat temu samochody z naszego rynku to jest Duży Fiat (Fiat 125), Polonez i inne miały tak wielkie i tak mocne chlapacze (odpadały), że pewnie przeżyły karoserię tych aut. Owszem, nie były zbyt piękne, ale myślę, że dzisiaj można by ten problem w jakiś lepszy sposób rozwiązać niż po prostu nie montowanie chlapaczy? Macie jakieś pomysły? A może to źle wpływa na aerodynamikę i osiągi aut?
KTM 125 SX TPI, KTM 150 SX TPI i KTM 250 SX TPI ?
To zdecydowanie jedno z najbardziej elektryzujących podejrzeń. W sieci pojawiło się bowiem szpiegowskie foto z dwusuwowym KTM (najprawdopodobniej 125 lub 150 SX), korzystającym z nowego nadwozia, w którym jak donosi portal dirtbikelover.com, w miejscu, gdzie tradycyjnie znajduje się gaźnik, można dostrzec element przypominający technologię TPI. Zdjęcie jest niestety niskiej jakości i trudno jest to w 100% stwierdzić, jednak zastosowanie wtrysku paliwa w takich modelach jak KTM 125 SX / KTM 150 SX, czy KTM 250 SX nie jest niemożliwe. TPI od 2017 roku udowodniło, że ma szereg zalet, zostało sprawdzone w boju i i pozwala na zdecydowanie łatwiejszą, codzienną obsługę motocykla.
Ostatecznie - pożyjemy, zobaczymy. Do maja już coraz bliżej. Jesteśmy jednak przekonani, że czeka nas prezentacja zupełnie nowej, jeszcze bardziej READY TO RACE generacji maszyn MX sygnowanych logo KTM, tak więc nie możemy się doczekać!
Czy jednocześnie zmiany w obrębie nadwozia, ramy, subframe’u i innych wyżej opisanych aktualizacji w KTM SX 2023 dotkną także generację enduro KTM EXC 2023? W tym wypadku obawiamy się, że nie, bo jak zdążył przyzwyczaić nas producent z Mattighofen, gruntowane odświeżenie enduro następuje zazwyczaj sezon po prezentacji nowych motocrossówek.
Enduro – rodzaj sportu motorowego polegający na pokonaniu trasy o nawierzchniach asfaltowych, jak i terenowych.
Trasa liczy zazwyczaj od 200 do 300 km. W czasie rajdu zawodnicy zaliczają poszczególne próby czasowe. W Polsce i w większości krajów są to próby: Cross, Enduro i SuperCross
W rajdach enduro ścigać się mogą motocykle o pojemnościach od 50 cm³ do pow. 500 cm³ podzielone na poszczególne klasy:
E1 – motocykle 100 - 125 cm³ 2 takt lub 175 - 250 cm³ 4 taktE2 – motocykle 175 - 250 cm³ 2 takt lub 290 - 450 cm³ 4 taktE3 – motocykle pow. 290 - 500 cm³ 2 takt lub 475 - 650 cm³ 4 taktNajwiększą imprezą Enduro jest tzw. „sześciodniówka”, czyli Mistrzostwa Świata Drużyn Narodowych w Enduro.
Motocykle enduro różnią się od motocykli motocrossowych, ponieważ są wyposażone w homologację. Muszą odpowiadać normom wynikającym z kodeksu drogowego, m.in. posiadać oświetlenie, homologowane opony, nie przekraczać norm hałasu i emisji spalin.