...to dawanie trzyosobowej płaskiej, śliskiej, niewyprofilowanej kanapy z przodu w aucie z takimi osiągami (do setki najsłabsza cywilna wersja przyspieszała w 6,4 sekundy, a najmocniejsza w 5,6) uważam za porażkę i igranie z ogniem.
Nie bardzo wyobrażam sobie kierowcę odjeżdżającego w zakręcie na miejsce pasażera. Serio. A i kierowcy narzekali na zbyt niskie zagłówki, co było mordęgą, bo nie wyłapywały głowy, która leciała do tyłu jak się wdepnęło mocno gaz.
Za to z tyłu miejsca jak na auto wyścigowe było w bród.
Bardzo fajnym elementem designerskim było umieszczenie zegarka w obrotomierzu. Dziś już takie rzeczy nikogo nie dziwią, ale auto było robione w roku 1970. A że zegarek przy okazji zasłaniał obrotomierz... A kogo to obchodziło. Miało wyglądać, a nie być funkcjonalne.
Za to klakson...
no właśnie.
Komentarze