Bo Volkswagen kontynuując zasadę, że z ekonomią kombinujemy w nieparzystych Golfach wprowadził w tym modelu silniki z bezpośrednim wtryskiem paliwa, które w połączeniu z automatem i czymś, co się nazywało Eco-Mode dawało dość fajne wyniki. A co to za cudo? Ano to system włączany z takiego przycisku.
U mnie system jest w połączeniu automatu z dwulitrowym 150 konnym silnikiem FSI. A co robiło? Generalnie to mocno skalpowało osiągi. Zdławiło auto, ograniczając obroty maksymalne silnika, wyłączało kick down, kastrowało dawki paliwa do wtryskiwaczy. No i spowalniało reakcję na gaz. By ogarnąć tak oskalpowany silnik niezbędny jest automat, bo w manulau ciężko się nagle przestawić z osiągów Golfa na osiągi Malucha. Auto zachowywało się jakby miało z 70 KM nie więcej. Daje się z tym żyć (ale co to za życie) i jechać, ale frajdy żadnej nie sprawia. Mam ten system w moim aucie i prowadził to auto Waldek Florkowski (MotoDoradca). W cyklu mieszanym (20% miasto, 80% trasa) z włączonym systemem auto spaliło 5,6 l/100 km. Jak dla dwulitrowej benzyny to wynik idealny. System był idealny na dwupasmówki, gdzie zapinasz tempomat przy 110 km/h i się samo wszystko robi. Wyłącza się to poprzez dłuższe przytrzymanie manetki + na kierownicy (wtedy działa off), albo po wyjęciu kluczyka ze stacyjki. System nie działał w programie S.
Ale jest to system denerwujący. Bowiem jak auto pali średnio powyżej 8l/100 km (co ma często miejsce w mieście i w zimę), słychać ding i wyświetla się komunikat: Zbyt wysokie zużycia paliwa. By je zmniejszyć aktywuj system jazdy ekonomicznej wciskając przycisk E-Mode. Do szału to doprowadzało (szczególnie te dingi). Ale istnieje trik, by przestało kłapać. W centralnej elektryce w bicie 27 wystarczy odznaczyć ptaszek przy E-Mode i system jest nieaktywny. To taki tip dla tych, którzy mają to ustrojstwo i ich denerwuje cały czas jak mnie. Ja swój wyłączyłem po wsze czasy (lub do momentu sprzedaży, jak nowy właściciel będzie to chciał mieć, to uruchomię to dziadostwo). Wole jeździć nieekonomicznie i bez stresu, niż wkurzać się cały czas. Volkswagen chyba też to rozumiał, bo więcej do tego systemu nie wrócili (przynajmniej w takiej postaci).
Przycisk E-Mode powrócił w Golfie VII GTE. Z tym, że teraz włącza on tylko i wyłącznie tryb elektryczny. Auto jedzie tylko na silnikach elektrycznych. Także w Golfie VII zastosowano jako wyposażenie standardowe system start - stop. Czyli już nie wyłączasz silnika za pomocą przycisku, tylko wyłącza się samoczynnie. No i także program ekonomiczny i tu jest, tylko włączany dynamicznie, jak auto wykryje, że kierowca jedzie oszczędnie i nie wykonuje gwałtownych naciśnięć gazu, włącza się tryb oszczędzania. Po wciśnięciu gazu wszystko wraca do normy.
Inni producenci stosują także odcięcie dopływu paliwa do poszczególnych cylindrów i tak V8 pracuje na trasach jako V4 lub V6. Zależy ile cylindrów producent wymyślił odłączać.
Producenci niezależni (będzie krótko i tylko najważniejsze rzeczy).
Bardzo dużym przełomem jeżeli idzie o podniesienie mocy i zmniejszenie zużycia paliwa przynajmniej w Maluchach była Turbinka Kowalskiego. Co to takiego? To wiatraczek, który założony pomiędzy gaźnik, a kolektor ssący powodował zawirowanie powietrza. I to naprawdę działało. Można było stosować uboższą mieszankę, a moc pozostawała bez zmian, a nawet była ciut wyższa niż deklarował producent. Dla właścicieli Malucha nawet dodatkowe 2 KM były sporym gratisem bardzo odczuwalnym, bo był to niemalże 10% przyrost mocy! Czemu wynalazek nie zawojował rynku? Z powodu podłej jakości wykonania. Śmigiełka i siatka osłaniająca łamały się i części turbinki wpadały do cylindrów.
No dobrze, a co z autami wyposażonymi w instalacje wtryskowe? Obecnie producenci (głównie Chińscy) stosują magiczne magnetyzery, czy inne Fuel Sharki. Czy to działa? Oczywiście, że NIE! Zresztą Fuel Shark to zwykła niebieska dioda z rezystorem i kondensatorem wkładana w gniazdo zapalniczki. Ładnie świeci i sprawdza się jako latarka nocą. Szczególnie dla dzieci na tylnym siedzeniu, wkładam toto w gniazdo zapalniczki i świeci. Bo już na pewno nie oszczędza paliwa. Skąd to mam? Nie wiem. Pewnego dnia, po opublikowaniu tego artykułu listonosz przyniósł. Zupełnie się nie spodziewałem, nigdzie nie zamawiałem, pisało tylko, bym przetestował ten rewelacyjny produkt... I zaadresowane było na firmę żony. Magnetyzery też przyszły na tej samej zasadzie. Zużycie paliwa pozostało bez zmian. Teraz Shark służy jako latarka, a magnetyzerami bawią się dzieciaki. I w tym się te urządzenia sprawdzają znakomicie.
Fuel Saver. To urządzenie jeszcze nie weszło na rynek. Ale jest w trakcie testów, a wyglądają one obiecująco. Producent rozesłał urządzenia do paru osób, które prowadzą różne kanały motoryzacyjne i kazał im testować. Testy póki co są obiecujące - zanotowano zmniejszenie zużycia paliwa o około 15 - 20%. Na jakiej zasadzie to działa? Póki co to tajemnica, ale producent mówi, że to taki perlator dla paliwa. Podobnie jak perlator dzięki napowietrzaniu powoduje mniejsze zużycie wody, tak dzięki temu urządzeniu samochód zużywa mniej paliwa.
Statystyki dla silnika są wyświetlane na bieżąco (są pobierane z OBD). Czy taki wyświetlacz będzie w rynkowej wersji produktu, czy jest tylko w wersji testowej - tego nie wie nikt. Rynkowy debiut urządzenia przewidziany jest na II połowę 2018 roku. Pożyjemy - zobaczymy.
Komentarze