Tak więc trzeba było coś z tym zrobić. I zrobiono. Lekarstwem na kłopoty okazała się turbosprężarka, która podniosła moc i paradoksalnie zmniejszyła zużycie paliwa, gdyż użytkownicy diesli już tak nie pociskali silników, by jechać w miarę płynnie. Pierwszym autem osobowym z turbo był Mercedes 300 W116 SD Turbodiesel - auto na rynek USA, a na rynek Europejski jako pierwszy z turbo Dieslem trafił Peugeot 604. Jednak nadal poszukiwano jeszcze lepszych osiągów silników Diesla i niższego spalania przy wyższej mocy. Jak to osiągnięto?
Poprzez wtrysk bezpośredni na denko tłoka (zdjęcie u góry).
Do tej pory wtrysk odbywał się do komory wstępnej (wirowej - patrz zdjęcie powyżej), a stamtąd cały proces zapłonu przenosił się do cylindra. Zrezygnowano więc z tejże komory i w roku 1986 Fiat zaprezentował jako pierwszy samochód Diesla z bezpośrednim wtryskiem. Choć co do tego pierwszeństwa to jest różnie, bo inni naciskają, że był to Rover. Niemniej rewolucja się zaczęła. Początkowo wtrysk odbywał się poprzez pompę wysokociśnieniową, jednak miała ona swoje ograniczenia. I już w roku 1997 Fiat zrezygnował z podawania paliwa poprzez skomplikowaną w budowie pompę i co tu dużo mówić - niezbyt precyzyjną jeśli idzie o dynamiczną zmianę dawek podawanego paliwa i wymyślił Common Rail. Paliwo było kumulowane pod wysokim ciśnieniem we wspólnej szynie, a dozowanie odbywało się bezpośrednio przez sterowany impulsem elektrycznym wtryskiwacz. Dawka paliwa była każdorazowo kontrolowana przez ECU i zależała od aktualnego obciążenia silnika. Podczas, gdy świat złapał bakcyla na to zasilanie, VW poszedł w inną ślepą jak się okazało uliczkę o nazwie pompowtryski. Teraz się nawrócili i działają na Common Rail jak wszyscy.
To tyle jeśli idzie o same silniki. Teraz przejdźmy do wynalazków pozwalających jeszcze bardziej oszczędzać paliwo.
Skupiłem się tu głównie na Volkswagenie (nie płacą mi za reklamę, po prostu na przestrzeni lat dość poważnie i kompleksowo podchodzili do kwestii oszczędności paliwa), bo z niego odrobiłem pracę domową, więc fanów innych marek przepraszam, ale to właśnie Volkswagen był pionierem paru patentów pozwalających oszczędzać paliwo.
Pierwszy kryzys paliwowy ma początku lat 70. najbardziej odczuli Amerykanie i ich palące tony paliwa samochody. Więc zamiast sięgnąć po wtrysk paliwa (już znany i stosowany nawet w USA) ograniczyli oni moc aut poprzez zdławienie gaźników. Czy to coś dało? W zasadzie silniki paliły mniej, moce zmalały odczuwalnie. Najczęściej z ponad 300 KM do 190 - 220 KM. A spalanie? No taki silnik o pojemności 7,2 litra miał moc 390 KM i palił w cyklu miejskim koło 40 litrów benzyny. Po czarach jego moc spadła do 200 KM a spalanie do 36 l/100 km w mieście. No niby sukces jest, ale raczej nie o to chodziło.
W roku 1981 Volkswagen wprowadził system Formel E. Co to takiego? Ano w skrócie auta zrobił bardziej aerodynamicznymi (stosując osłony podłogowe i spojlery, gdzie trzeba), do napędzania aut wybrał najbardziej ekonomiczne jednostki benzynowe, jakie były w danym modelu (wynalazek ten zastosowano w Polo, Golfie i Passacie), na zegarach pojawił się ekonomizer, który pokazywał kiedy jedziemy oszczędnie, a na włączniku wycieraczek pojawił się tajemniczy przycisk stop. Jego naciśnięcie powodowało wyłączenie silnika, który można było włączyć poprzez naciśnięcie gazu przy wciśniętym sprzęgle. I auta z tym wynalazkiem (gdy był używany zgodnie z zaleceniami producenta) paliły o 30% mniej, niż ich odpowiednicy bez Formel E. System okazał się sukcesem i zachęcił producenta do rozwijania technologii pozwalających oszczędzać paliwo.
Na kolejny przełom trzeba było czekać aż do ukazania się Golfa III. Tam zadebiutował system Ecomatic. System był rewolucyjny i wyłączał silnik podczas, gdy nie naciskaliśmy pedału gazu. Ponadto samochód posiadał półautomatyczną skrzynię biegów i silnik był przystosowany do biopaliwa. Zasadę działania tego systemu wytłumaczy ten rozentuzjazmowany Anglik (należy podgłośnić, bo dźwięk kijowy, o czym ostrzega autor wrzutu):
Następnym krokiem w oszczędzaniu paliwa była automatyczna skrzynia biegów (nie DSG, tylko klasyczna) w Golfie V. No ale zaraz oburzeni powiedzą - co Ty pierdzielisz? Jak klasyczny automat może być utożsamiany z oszczędnością paliwa? To się w głowie nie mieści. Ano może.
Komentarze