Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Profil użytkownika

    Nasiooo

    Kierowca
    Zamieszcza materiały od: 1 grudnia 2015 - 16:04
    Ostatnio: 14 grudnia 2015 - 20:46
    • Materiałów na głównej: 12 z 15 (3 usunietych przez adm.)
    • Punktów za materiały: 371
    • Komentarzy: 2
    • Punktów za komentarze: 0
     
    Samochody Polskiej Mafii – ławomir Poros: Lubi Pan samochody ?
Jarosław Sokołowski ,,MASA”: Jasne, kto nie lubi.

S.P.: Pasja ?         
J.S.: Nie. Nie aż tak górnolotnie. Cóż, ja biedny dzieciak, wychowany bez ojca, pół sierota. Zawsze tego sztrynfu brakowało. Później, jak można było zarobić na grubą furę to po prostu się brało i kupowało. W latach 90 była taka zasada „jak Cię widzą tak Cię piszą”. Myślę,
że to powiedzenie przyzwyczaiło mnie do luksusowych aut.
A ja zawsze dbałem o wizerunek.

S.P.: O adrenalinę nie pytam, bo bez tego chyba ciężko żyć ?
J.S.: Adrenalina towarzyszy mi już od dekady i wcale nie przez auta.

S.P.: Jednak szybka jazda, szczególnie sportowymi samochodami, wzbudza pewne emocje…
J.S.: Jasne. Zawsze mnie to kręciło. Kurczę, nawet jak się pożarłem
z kobietą, czy gdzieś tam na mieście była jakaś taka niesympatyczna atmosfera, rozluźniało mnie to. Zawsze jak robiłem jakąś trasę to wychodziłem z auta jak z fabryki po 8 godzinach. Mocno „pracowałem”, po prostu ostro jeździłem i dużo ryzykowałem.
To są tak zwane rekordy torów, które ustanawialiśmy jako Pruszkwscy. Wiadomo, te najlepsze wózki były w naszym posiadaniu. Stąd takie dokonania typu 2:50 do Gdańska, czy 55 minut do Świecka, jak jeszcze nie było trasy do Poznania – to było coś.

S.P.: Czym różni się ta adrenalina za kierownicą, od tej która towarzyszyła choćby bójkom ?
J.S.: To jest taka adrenalina, która się sączy.
A jeśli chodzi o bójkę – to jest eksplozja.

S.P.: Czemu w Polsce panuje stereotyp, wg którego czarne BMW to synonim mafii ?
J.S.: Ja zawsze słyszałem, że to czarne Mercedesy (śmiech). To jakoś przez przypadek wyszło. Ochrona mi powiedziała – „Nie. Kurde,
tylko nie kupuj czarnego Mercedesa!”. To niech będzie BMW
i kupiłem czarne BMW. Teraz myślę, że ludzie nie zwracają na to uwagi, wcześniej chyba bardziej. Na przykład Paradowski miał taką dobrą stajnię i miał McLarena SLRa, którego rozbił mu cygan na Wisłostradzie podczas wyścigu z Ferrari. Zupełnie niedawno, głośna medialna sprawa.

S.P.: Czym Pan dzisiaj przyjechał na wywiad ?
J.S.: Czarnym BMW 7.

S.P.: Lata 90. Świetlność Pruszkowa. Czym wtedy jeździł przeciętny, uczciwy Kowalski ?
J.S.: Pocieruchami się ciągali. Ludzie nie mieli pieniędzy, za to Ci którzy mieli pieniądze, to Volkswagenami Passatami, Audi 80, „setkami” i takimi grubszymi tematami – C-Klasy, E-Klasy. No E-Klasa to już zaczynało się bogactwo, W124 to był można powiedzieć taki model flagowy.

S.P.: Wy, jako chłopaki z Pruszkowa byliście ponad przeciętnym Kowalskim…
J.S.: Dokładnie. Przynajmniej tak nam się wtedy wydawało.

S.P.: Czym ogólnie jeździli Pruszkowscy ?
J.S.: Bardzo różnymi samochodami. Zależy kto na jakim poziomie mógł sobie pozwolić na jakąś furę. Wiadomo, że ten najwyższy poziom to „sto czterdziestki”. S-Klasa wtedy to było coś takiego jak dzisiaj połączenie Bentleya i Aston Martina.
S.P.: Czyli nie było takiego sztucznego podziału, że Pruszków jeździł taką marką, Zakopane taką, a Szczecin jeszcze inną ?
J.S.: Nie, raczej nie. Wiadomo tylko, że najgrubsza fura wtedy na polskim rynku to był Mercedes S-Klasa, czyli „sto czterdziestka”.
Już wyżej się nie dało wtedy. Jak ja oglądałem Ferrari Testarossę
u Waldka w Bytomiu, do której zresztą ledwo się zmieściłem, to nie było to żadne show. Oczko kupił sobie Ferrari i śmiechy były w Pruszkowie, że go nie stać na „szejsetę”.

całość na "http://www.adrenalinemotorsport.pl/aktualnosci/n,samochody-polskiej-mafii-wywiad-z-jaroslawem-sokolowskim-masa,page2"
    ławomir Poros: Lubi Pan samochody ?
    Jarosław Sokołowski ,,MASA”: Jasne, kto nie lubi.

    S.P.: Pasja ?
    J.S.: Nie. Nie aż tak górnolotnie. Cóż, ja biedny dzieciak, wychowany bez ojca, pół sierota. Zawsze tego sztrynfu brakowało. Później, jak można było zarobić na grubą furę to po prostu się brało i kupowało. W latach 90 była taka zasada „jak Cię widzą tak Cię piszą”. Myślę,
    że to powiedzenie przyzwyczaiło mnie do luksusowych aut.
    A ja zawsze dbałem o wizerunek.

    S.P.: O adrenalinę nie pytam, bo bez tego chyba ciężko żyć ?
    J.S.: Adrenalina towarzyszy mi już od dekady i wcale nie przez auta.

    S.P.: Jednak szybka jazda, szczególnie sportowymi samochodami, wzbudza pewne emocje…
    J.S.: Jasne. Zawsze mnie to kręciło. Kurczę, nawet jak się pożarłem
    z kobietą, czy gdzieś tam na mieście była jakaś taka niesympatyczna atmosfera, rozluźniało mnie to. Zawsze jak robiłem jakąś trasę to wychodziłem z auta jak z fabryki po 8 godzinach. Mocno „pracowałem”, po prostu ostro jeździłem i dużo ryzykowałem.
    To są tak zwane rekordy torów, które ustanawialiśmy jako Pruszkwscy. Wiadomo, te najlepsze wózki były w naszym posiadaniu. Stąd takie dokonania typu 2:50 do Gdańska, czy 55 minut do Świecka, jak jeszcze nie było trasy do Poznania – to było coś.

    S.P.: Czym różni się ta adrenalina za kierownicą, od tej która towarzyszyła choćby bójkom ?
    J.S.: To jest taka adrenalina, która się sączy.
    A jeśli chodzi o bójkę – to jest eksplozja.

    S.P.: Czemu w Polsce panuje stereotyp, wg którego czarne BMW to synonim mafii ?
    J.S.: Ja zawsze słyszałem, że to czarne Mercedesy (śmiech). To jakoś przez przypadek wyszło. Ochrona mi powiedziała – „Nie. Kurde,
    tylko nie kupuj czarnego Mercedesa!”. To niech będzie BMW
    i kupiłem czarne BMW. Teraz myślę, że ludzie nie zwracają na to uwagi, wcześniej chyba bardziej. Na przykład Paradowski miał taką dobrą stajnię i miał McLarena SLRa, którego rozbił mu cygan na Wisłostradzie podczas wyścigu z Ferrari. Zupełnie niedawno, głośna medialna sprawa.

    S.P.: Czym Pan dzisiaj przyjechał na wywiad ?
    J.S.: Czarnym BMW 7.

    S.P.: Lata 90. Świetlność Pruszkowa. Czym wtedy jeździł przeciętny, uczciwy Kowalski ?
    J.S.: Pocieruchami się ciągali. Ludzie nie mieli pieniędzy, za to Ci którzy mieli pieniądze, to Volkswagenami Passatami, Audi 80, „setkami” i takimi grubszymi tematami – C-Klasy, E-Klasy. No E-Klasa to już zaczynało się bogactwo, W124 to był można powiedzieć taki model flagowy.

    S.P.: Wy, jako chłopaki z Pruszkowa byliście ponad przeciętnym Kowalskim…
    J.S.: Dokładnie. Przynajmniej tak nam się wtedy wydawało.

    S.P.: Czym ogólnie jeździli Pruszkowscy ?
    J.S.: Bardzo różnymi samochodami. Zależy kto na jakim poziomie mógł sobie pozwolić na jakąś furę. Wiadomo, że ten najwyższy poziom to „sto czterdziestki”. S-Klasa wtedy to było coś takiego jak dzisiaj połączenie Bentleya i Aston Martina.
    S.P.: Czyli nie było takiego sztucznego podziału, że Pruszków jeździł taką marką, Zakopane taką, a Szczecin jeszcze inną ?
    J.S.: Nie, raczej nie. Wiadomo tylko, że najgrubsza fura wtedy na polskim rynku to był Mercedes S-Klasa, czyli „sto czterdziestka”.
    Już wyżej się nie dało wtedy. Jak ja oglądałem Ferrari Testarossę
    u Waldka w Bytomiu, do której zresztą ledwo się zmieściłem, to nie było to żadne show. Oczko kupił sobie Ferrari i śmiechy były w Pruszkowie, że go nie stać na „szejsetę”.

    całość na "http://www.adrenalinemotorsport.pl/aktualnosci/n,samochody-polskiej-mafii-wywiad-z-jaroslawem-sokolowskim-masa,page2";

    1