Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Szukaj


     

    Znalazłem 221 takich materiałów
    Dlaczego warto kupować części samochodowe przez internet? – Z pewnością doskonale wiesz, że w sklepach internetowych możesz zakupić praktycznie wszystko. Zaczynając od elektroniki, a kończąc nawet na produktach spożywczych. Co ciekawe, coraz więcej osób w sieci stawia także na zamienne części samochodowe. Rozwiązanie to charakteryzuje się wieloma plusami. E-zakupy motoryzacyjne to już zupełna norma, dlatego warto dowiedzieć się co nieco na ten temat. Sprawdź sam, dlaczego kupowanie części samochodowych przez internet to świetne rozwiązanie!
Zakupy w sieci, czyli oszczędność czasu!
Wedle statystyk przeciętny Polak spędza na zakupach stacjonarnych około 3 godzin tygodniowo. Sumarycznie daje to zawrotną ilość około 160 godzin w skali roku. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że ponad połowa tego czasu to czas, który spędzamy na dojeździe do sklepu. Kiedy dodamy do tego wybieranie produktu oraz stanie w kolejce, zauważymy, że marnujemy naprawdę wiele wolnych chwil. Rozwiązaniem tego problemu mogą być zakupy w sieci. W internecie nie brakuje sklepów z częściami zamiennymi, które swoim klientom oferują takie produkty, jak sprzęgła, hamulce, a nawet używane silniki. Dokładnie tak, nawet tak złożony element, jakim jest jednostka napędowa, może zostać przez ciebie zamówione przez internet. Jeśli nie wiesz, jak to zrobić, sprawdź tutaj: https://www.bielsko.info/wiadomosci/29892-uzywany-silnik-samochodowy-jak-zamowic-go-online.
Czy zakupy internetowe pozwalają na oszczędność pieniędzy?
Powiedzenie mówiące, że pieniądze szczęścia nie dają, jest niezwykle popularne, aczkolwiek jeśli tylko jest taka możliwość, każdy z nas lubi je oszczędzać. Jednym z lepszych sposobów na to są właśnie zakupy w sieci. Nie ma co się oszukiwać, części zamienne dostępne w internecie mogą być nawet o połowę tańsze, aniżeli dokładnie te same produkty dostępne w sklepach stacjonarnych. Czym jest to spowodowane? Przede wszystkim tym, że sklepy stacjonarne zobowiązane są wynająć lokal, opłacić stosowne rachunki oraz zatrudnić obsługę. Sklep internetowy ma w tym wypadku niemałą przewagę, co przekłada się na niższe ceny.
Ogromny wybór i swobodne porównywanie cen
Wiele osób jest w stanie odwiedzać kilka sklepów, tylko i wyłącznie po to, aby zrealizować zakup tam, gdzie cena będzie najniższa. Z jednej strony ma to niemało sensu, aczkolwiek z drugiej, jeśli chodzi o niedrogi element, to więcej pieniędzy zostanie przeznaczone na paliwo, aniżeli zaoszczędzone na rzeczywistym produkcie. Kiedy dodamy do tego stracony czas, który mógłby zostać spożytkowany na cokolwiek innego, zauważymy, że nie ma to wiele sensu. Sytuacja ta wygląda jednak zupełnie inaczej, jeśli robimy zakupy w sieci. Po pierwsze wybór w internecie jest po prostu ogromny. Liczne sklepy sprawiają, że znalezienie nawet wyszukanych elementów, nie jest niczym trudnym. Po drugi w sieci nie ma problemu z porównywaniem cen. Istnieją nawet specjalne serwisy, które robią to za nas. Efektem tego jest fakt, że aby zakupić upragniony produkt w najniższej cenie, nie musimy robić nic specjalnego. Konkretna strona internetowa zrobi wszystko za nas, a my będziemy mogli cieszyć się najtańszym produktem, jaki jest obecnie dostępny w sieci.

    Z pewnością doskonale wiesz, że w sklepach internetowych możesz zakupić praktycznie wszystko. Zaczynając od elektroniki, a kończąc nawet na produktach spożywczych. Co ciekawe, coraz więcej osób w sieci stawia także na zamienne części samochodowe. Rozwiązanie to charakteryzuje się wieloma plusami. E-zakupy motoryzacyjne to już zupełna norma, dlatego warto dowiedzieć się co nieco na ten temat. Sprawdź sam, dlaczego kupowanie części samochodowych przez internet to świetne rozwiązanie!

    Zakupy w sieci, czyli oszczędność czasu!

    Wedle statystyk przeciętny Polak spędza na zakupach stacjonarnych około 3 godzin tygodniowo. Sumarycznie daje to zawrotną ilość około 160 godzin w skali roku. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że ponad połowa tego czasu to czas, który spędzamy na dojeździe do sklepu. Kiedy dodamy do tego wybieranie produktu oraz stanie w kolejce, zauważymy, że marnujemy naprawdę wiele wolnych chwil. Rozwiązaniem tego problemu mogą być zakupy w sieci. W internecie nie brakuje sklepów z częściami zamiennymi, które swoim klientom oferują takie produkty, jak sprzęgła, hamulce, a nawet używane silniki. Dokładnie tak, nawet tak złożony element, jakim jest jednostka napędowa, może zostać przez ciebie zamówione przez internet. Jeśli nie wiesz, jak to zrobić, sprawdź tutaj: https://www.bielsko.info/wiadomosci/29892-uzywany-silnik-samochodowy-jak-zamowic-go-online.

    Czy zakupy internetowe pozwalają na oszczędność pieniędzy?

    Powiedzenie mówiące, że pieniądze szczęścia nie dają, jest niezwykle popularne, aczkolwiek jeśli tylko jest taka możliwość, każdy z nas lubi je oszczędzać. Jednym z lepszych sposobów na to są właśnie zakupy w sieci. Nie ma co się oszukiwać, części zamienne dostępne w internecie mogą być nawet o połowę tańsze, aniżeli dokładnie te same produkty dostępne w sklepach stacjonarnych. Czym jest to spowodowane? Przede wszystkim tym, że sklepy stacjonarne zobowiązane są wynająć lokal, opłacić stosowne rachunki oraz zatrudnić obsługę. Sklep internetowy ma w tym wypadku niemałą przewagę, co przekłada się na niższe ceny.

    Ogromny wybór i swobodne porównywanie cen

    Wiele osób jest w stanie odwiedzać kilka sklepów, tylko i wyłącznie po to, aby zrealizować zakup tam, gdzie cena będzie najniższa. Z jednej strony ma to niemało sensu, aczkolwiek z drugiej, jeśli chodzi o niedrogi element, to więcej pieniędzy zostanie przeznaczone na paliwo, aniżeli zaoszczędzone na rzeczywistym produkcie. Kiedy dodamy do tego stracony czas, który mógłby zostać spożytkowany na cokolwiek innego, zauważymy, że nie ma to wiele sensu. Sytuacja ta wygląda jednak zupełnie inaczej, jeśli robimy zakupy w sieci. Po pierwsze wybór w internecie jest po prostu ogromny. Liczne sklepy sprawiają, że znalezienie nawet wyszukanych elementów, nie jest niczym trudnym. Po drugi w sieci nie ma problemu z porównywaniem cen. Istnieją nawet specjalne serwisy, które robią to za nas. Efektem tego jest fakt, że aby zakupić upragniony produkt w najniższej cenie, nie musimy robić nic specjalnego. Konkretna strona internetowa zrobi wszystko za nas, a my będziemy mogli cieszyć się najtańszym produktem, jaki jest obecnie dostępny w sieci.

    7 lutego 2022, 1:05 przez Charakterek (PW) | Do ulubionych
    Jak wybrać kredyt samochodowy na samochód dostawczy? – Przedmiotem umowy kredytu samochodowego może być nie tylko auto osobowe, ale także dostawcze. Chcesz sfinansować „dostawczaka” pieniędzmi z kredytu? Sprawdź, jak wybrać ten, który najlepiej spełni Twoje potrzeby.
Kredyt samochodowy to popularna forma finansowania pojazdów mechanicznych, będąca alternatywą dla transakcji gotówkowych. Czym w praktyce jest kredyt samochodowy i dlaczego warto po niego sięgnąć?
Czym jest kredyt samochodowy?Kredyt samochodowy jest kredytem celowym. W praktyce oznacza to, że pozyskane z niego środki kredytobiorca może przeznaczyć na konkretny cel. W tym przypadku — zakup pojazdu mechanicznego. Przedmiotem umowy kredytowej może być bowiem nie tylko samochód osobowy, ale także dostawczy, motorower, quad czy motocykl. Umowa kredytu samochodowego nie może trwać dłużej niż 10 lat, a jego wartość zależy od wartości pojazdu i zdolności kredytowej wnioskującego.
Dlaczego warto sięgnąć po kredyt samochodowy?Kredyt samochodowy pozwala spełnić marzenia o własnych czterech kółkach bez posiadania imponującego kapitału. Sięgając po kredyt samochodowy, zasiądziesz za kierownicą upragnionego auta bez konieczności wieloletniego odkładania pieniędzy, ograniczania wydatków i rezygnowania z przyjemności. To jednak nie wszystko.
Dzięki specyficznej konstrukcji i zabezpieczeniu spłaty kredyty samochodowe są dziś zdecydowanie tańsze niż kredyty gotówkowe. Brak dodatkowego obciążenia dla portfela to kolejny argument przemawiający za wyborem takiej formy finansowania.
Zanim sięgniesz po kredyt samochodowy, dokładnie przeanalizuj oferty poszczególnych banków. Działając w ten sposób, unikniesz zbędnych kosztów oraz zapewnisz sobie dodatkowe przywileje i udogodnienia.
Jak wybrać kredyt na auto dostawcze?Szukasz kredytu na auto dostawcze? Analizując dostępne na rynku oferty, zwróć szczególną uwagę na uniwersalne zalety:
- możliwość sfinansowania auta, jakiego poszukujesz. Choć większość banków z powodzeniem sfinansuje pojazd dostawczy, nie jest to standardem. Zanim rozpoczniesz procedurę wnioskowania, upewnij się, że tak właśnie jest w banku, który wybrałeś;
- koszty. Dobry kredyt samochodowy powinien być niedrogi. Wyznacznikiem atrakcyjności ekonomicznej nie jest jednak wartość oprocentowania nominalnego, ale RRSO, czyli rzeczywista roczna stopa oprocentowania kredytu. To właśnie RRSO precyzyjnie zobrazuje, ile w skali roku zapłacisz za pożyczone pieniądze. Im niższe, tym tańszy kredyt;
- okres spłaty kredytu. Jeśli zależy Ci na tym, aby maksymalnie obniżyć wysokość miesięcznej raty, znajdź bank oferujący jak najdłuższy okres kredytowania. Działając w ten sposób, nie obciążysz portfela, a spłata kredytu okaże się niemal nieodczuwalna dla budżetu;
- wskazaną przez bank wysokość wpłaty własnej. Jeśli zależy Ci na tym, aby rozpocząć użytkowanie auta bez inwestowania własnych środków, wybierz bank oferujący kredyt samochodowy bez wpłaty własnej.
Oprócz nich sprawdź także dostępność dodatkowych walorów i udogodnień, które są dla Ciebie ważne. Mogą być to np.:
- niestandardowa formuła spłat. Większość banków oferuje kredyty samochodowe ze spłatą w comiesięcznych ratach. Nie jest to jednak regułą. Jeśli zależy Ci na innej formie spłat, znajdź bank oferujący kredyt samochodowy z ratą balonową (np. płatną raz w roku) czy formułą łączącą comiesięczne raty z ostatnią ratą balonową;
- akceptacja różnych źródeł dochodu. Jeśli nie pracujesz na etacie lub czerpiesz dochody z zagranicznych źródeł, poszukaj banku, który jest otwarty na różne źródła dochodu, także niestandardowe;
- możliwość wzięcia kredytu z inną osobą, także niespokrewnioną, także z właścicielem kredytowanego pojazdu.

    Przedmiotem umowy kredytu samochodowego może być nie tylko auto osobowe, ale także dostawcze. Chcesz sfinansować „dostawczaka” pieniędzmi z kredytu? Sprawdź, jak wybrać ten, który najlepiej spełni Twoje potrzeby.

    Kredyt samochodowy to popularna forma finansowania pojazdów mechanicznych, będąca alternatywą dla transakcji gotówkowych. Czym w praktyce jest kredyt samochodowy i dlaczego warto po niego sięgnąć?

    Czym jest kredyt samochodowy?

    Kredyt samochodowy jest kredytem celowym. W praktyce oznacza to, że pozyskane z niego środki kredytobiorca może przeznaczyć na konkretny cel. W tym przypadku — zakup pojazdu mechanicznego. Przedmiotem umowy kredytowej może być bowiem nie tylko samochód osobowy, ale także dostawczy, motorower, quad czy motocykl. Umowa kredytu samochodowego nie może trwać dłużej niż 10 lat, a jego wartość zależy od wartości pojazdu i zdolności kredytowej wnioskującego.

    Dlaczego warto sięgnąć po kredyt samochodowy?

    Kredyt samochodowy pozwala spełnić marzenia o własnych czterech kółkach bez posiadania imponującego kapitału. Sięgając po kredyt samochodowy, zasiądziesz za kierownicą upragnionego auta bez konieczności wieloletniego odkładania pieniędzy, ograniczania wydatków i rezygnowania z przyjemności. To jednak nie wszystko.

    Dzięki specyficznej konstrukcji i zabezpieczeniu spłaty kredyty samochodowe są dziś zdecydowanie tańsze niż kredyty gotówkowe. Brak dodatkowego obciążenia dla portfela to kolejny argument przemawiający za wyborem takiej formy finansowania.

    Zanim sięgniesz po kredyt samochodowy, dokładnie przeanalizuj oferty poszczególnych banków. Działając w ten sposób, unikniesz zbędnych kosztów oraz zapewnisz sobie dodatkowe przywileje i udogodnienia.

    Jak wybrać kredyt na auto dostawcze?

    Szukasz kredytu na auto dostawcze? Analizując dostępne na rynku oferty, zwróć szczególną uwagę na uniwersalne zalety:

    - możliwość sfinansowania auta, jakiego poszukujesz. Choć większość banków z powodzeniem sfinansuje pojazd dostawczy, nie jest to standardem. Zanim rozpoczniesz procedurę wnioskowania, upewnij się, że tak właśnie jest w banku, który wybrałeś;

    - koszty. Dobry kredyt samochodowy powinien być niedrogi. Wyznacznikiem atrakcyjności ekonomicznej nie jest jednak wartość oprocentowania nominalnego, ale RRSO, czyli rzeczywista roczna stopa oprocentowania kredytu. To właśnie RRSO precyzyjnie zobrazuje, ile w skali roku zapłacisz za pożyczone pieniądze. Im niższe, tym tańszy kredyt;

    - okres spłaty kredytu. Jeśli zależy Ci na tym, aby maksymalnie obniżyć wysokość miesięcznej raty, znajdź bank oferujący jak najdłuższy okres kredytowania. Działając w ten sposób, nie obciążysz portfela, a spłata kredytu okaże się niemal nieodczuwalna dla budżetu;

    - wskazaną przez bank wysokość wpłaty własnej. Jeśli zależy Ci na tym, aby rozpocząć użytkowanie auta bez inwestowania własnych środków, wybierz bank oferujący kredyt samochodowy bez wpłaty własnej.

    Oprócz nich sprawdź także dostępność dodatkowych walorów i udogodnień, które są dla Ciebie ważne. Mogą być to np.:

    - niestandardowa formuła spłat. Większość banków oferuje kredyty samochodowe ze spłatą w comiesięcznych ratach. Nie jest to jednak regułą. Jeśli zależy Ci na innej formie spłat, znajdź bank oferujący kredyt samochodowy z ratą balonową (np. płatną raz w roku) czy formułą łączącą comiesięczne raty z ostatnią ratą balonową;

    - akceptacja różnych źródeł dochodu. Jeśli nie pracujesz na etacie lub czerpiesz dochody z zagranicznych źródeł, poszukaj banku, który jest otwarty na różne źródła dochodu, także niestandardowe;

    - możliwość wzięcia kredytu z inną osobą, także niespokrewnioną, także z właścicielem kredytowanego pojazdu.

    21 maja 2021, 15:18 przez Charakterek (PW) | Do ulubionych
    No może nie jest to prawdziwy samochód, ale o modele w skali też można zadbać.
    29 lipca 2020, 20:28 przez Allman (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    Youtube

    Niby zwykły model w skali 1:6 z drewna, polistyrenu, folii i drukarki 3D - ale tylko spójrzcie, jak on wygląda!
    13 marca 2019, 0:00 przez FlashbackFM (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    18 kwietnia 2018, 10:38 przez george (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    youtube

    Recon G6 to największa i najważniejsza impreza miłośników terenówek w mniejszej skali.
    Pierwsza Polska edycja odbyła się w Bałtowie i zgromadziła ponad 100 kierowców z 12 krajów
    9 października 2017, 22:06 przez Folley96 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Zwiększenie kar za cofanie liczników? – W Ministerstwie Sprawiedliwości co jakiś czas powraca temat karania za manipulacje przy przebiegu auta. Resort sprawdza czy i jak można technicznie sprawdzić ingerencję we wskazania licznika przebiegu pojazdu i zastanawia się nad nowymi możliwościami ścigania tego procederu. Jednocześnie wskazuje na trudność ustalenia, który z właścicieli jest odpowiedzialny za tego typu machlojki, jeśli mamy do czynienia z autem, które ma np. czwartego właściciela. Nad zmianami w przepisach dotyczących tej kwestii pracuje też jeden z senatorów z PiS.


Warto zauważyć, że w Polsce samochody używane przy przebiegu w okolicach 200 tys. km nagle przestają jeździć. Taki wniosek można wysnuć na podstawie danych w popularnych serwisach ogłoszeniowych. Zdecydowana większość aut używanych w ogłoszeniach ma nie więcej niż 200 tys. km i to bez względu na to, czy mają 7, 10 czy 12 lat. Powód tego zjawiska jest prosty – dla klientów 200 tys. km to pewnego rodzaju psychologiczna bariera, poza którą nie interesują się już używanymi autami wystawionymi na sprzedaż.

Proceder cofania liczników kwitnie na granicy Niemiec z Polską i nie ukróciło go nawet wprowadzenie w 2014 r. obowiązku wpisywania przebiegu pojazdu podczas obowiązkowego, corocznego przeglądu technicznego. Ta regulacja spowodowała, że część aut została oficjalnie „zalegalizowana” w bazie CEPiK już ze sfałszowanymi wcześniej przebiegami. Co więcej, zdarza się nawet, że wskazania licznika z roku na rok są coraz niższe.

Senator PiS Grzegorz Peczkis proponuje dalsze zaostrzenie kar. Cofanie licznika miałoby zostać objęte odpowiedzialność karną w postaci grzywny nawet do kilkuset tysięcy złotych. Jeśli z przeglądu na przegląd auto miałoby niższy przebieg, to oznaczałoby potencjalne konsekwencje karne dla właściciela auta. Planowane jest także zsynchronizowanie Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców z podobnymi rejestrami funkcjonującymi np. w Niemczech. Ma to umożliwić weryfikację faktycznego przebiegu dla aut z importu. Projekt w tej sprawie ma wkrótce trafić do prac w Sejmie. Czy jednak zwiększenie sankcji to właściwa droga?

W Niemczech dane pokazują, że nawet 30% aut używanych wystawionych na sprzedaż miało cofnięty licznik. To i tak sporo, gdyż jest to u naszych zachodnich sąsiadów traktowane jako przestępstwo zagrożone karą więzienia do 5 lat. W Polsce za tego typu praktyki można dostać nawet 8 lat, ale w praktyce za „kręcenie” bardzo trudno ukarać sprzedającego auto z cofniętym licznikiem. A jest z czym walczyć, bo z szacunków Związku Dealerów Samochodowych wynika, że w Polsce proceder ten dotyczy nawet 80% aut używanych z importu. To zestawienie pokazuje wyraźnie, że nie wysokość, ale nieuchronność kary jest receptą na zmianę skali tego negatywnego dla kierowców zjawiska.

Temat ostatnio powrócił. Ministrowie zastanawiają się, by wprowadzić kary za fałszowanie przebiegu jak w Niemczech. Tam  za cofanie liczników grozi kara do 5 lat więzienia, zaś we Francji grzywna w wysokości 37 tys. euro i kara więzienia do 2 lat. 

W Ministerstwie Sprawiedliwości co jakiś czas powraca temat karania za manipulacje przy przebiegu auta. Resort sprawdza czy i jak można technicznie sprawdzić ingerencję we wskazania licznika przebiegu pojazdu i zastanawia się nad nowymi możliwościami ścigania tego procederu. Jednocześnie wskazuje na trudność ustalenia, który z właścicieli jest odpowiedzialny za tego typu machlojki, jeśli mamy do czynienia z autem, które ma np. czwartego właściciela. Nad zmianami w przepisach dotyczących tej kwestii pracuje też jeden z senatorów z PiS.

Warto zauważyć, że w Polsce samochody używane przy przebiegu w okolicach 200 tys. km nagle przestają jeździć. Taki wniosek można wysnuć na podstawie danych w popularnych serwisach ogłoszeniowych. Zdecydowana większość aut używanych w ogłoszeniach ma nie więcej niż 200 tys. km i to bez względu na to, czy mają 7, 10 czy 12 lat. Powód tego zjawiska jest prosty – dla klientów 200 tys. km to pewnego rodzaju psychologiczna bariera, poza którą nie interesują się już używanymi autami wystawionymi na sprzedaż.

Proceder cofania liczników kwitnie na granicy Niemiec z Polską i nie ukróciło go nawet wprowadzenie w 2014 r. obowiązku wpisywania przebiegu pojazdu podczas obowiązkowego, corocznego przeglądu technicznego. Ta regulacja spowodowała, że część aut została oficjalnie „zalegalizowana” w bazie CEPiK już ze sfałszowanymi wcześniej przebiegami. Co więcej, zdarza się nawet, że wskazania licznika z roku na rok są coraz niższe.

Senator PiS Grzegorz Peczkis proponuje dalsze zaostrzenie kar. Cofanie licznika miałoby zostać objęte odpowiedzialność karną w postaci grzywny nawet do kilkuset tysięcy złotych. Jeśli z przeglądu na przegląd auto miałoby niższy przebieg, to oznaczałoby potencjalne konsekwencje karne dla właściciela auta. Planowane jest także zsynchronizowanie Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców z podobnymi rejestrami funkcjonującymi np. w Niemczech. Ma to umożliwić weryfikację faktycznego przebiegu dla aut z importu. Projekt w tej sprawie ma wkrótce trafić do prac w Sejmie. Czy jednak zwiększenie sankcji to właściwa droga?

W Niemczech dane pokazują, że nawet 30% aut używanych wystawionych na sprzedaż miało cofnięty licznik. To i tak sporo, gdyż jest to u naszych zachodnich sąsiadów traktowane jako przestępstwo. W Polsce za tego typu praktyki można dostać nawet 8 lat, ale w praktyce za „kręcenie” bardzo trudno ukarać sprzedającego auto z cofniętym licznikiem. A jest z czym walczyć, bo z szacunków Związku Dealerów Samochodowych wynika, że w Polsce proceder ten dotyczy nawet 80% aut używanych z importu. To zestawienie pokazuje wyraźnie, że nie wysokość, ale nieuchronność kary jest receptą na zmianę skali tego negatywnego dla kierowców zjawiska.

Temat ostatnio powrócił. Ministrowie zastanawiają się, by wprowadzić kary za fałszowanie przebiegu jak w Niemczech. Tam  za cofanie liczników grozi kara do 5 lat więzienia, zaś we Francji grzywna w wysokości 37 tys. euro i kara więzienia do 2 lat. 

Czy takie kary będą wystarczające, by ukrócić proceder? A co z przypadkiem, gdy handlarz sprowadzi samochód, po drodze zrobi korektę, a spisze umowę kupna-sprzedaży tak, jakby to nabywca kupował auto od właściciela za granicą? I gdy wyjdzie na jaw korekta, to karą zostanie obarczony nabywca (który kupował auto w dobrej wierze), czy sprzedający (który o cofaniu licznika nic nie wiedział). A prawdziwego sprawcy w papierach nie ma. Jest jak duch - ulotnił się. Najpierw trzeba uszczelnić proces sprowadzania samochodów, by nie było takich wypaczeń (pośrednik zarabia i się ulatnia, biorąc zarobek i nie odprowadzając podatku, jednocześnie fałszując przebieg), a potem dopiero karać nieuczciwych sprzedawców, którzy korygują przebiegi. 

Jest o co walczyć, by rynek motoryzacji w Polsce stał się normalny. I samochody z dużymi przebiegami były tanie, zaś te z przebiegami niskimi kosztowały odpowiednio więcej. Czyli dokładnie tak, jak jest na zachodzie. Wtedy klient szybko by decydował jakie auto kupić i rynek zrobił by się normalny, a nie patologiczny, jak ma to miejsce obecnie. To nie przypadek, że 8 letni samochód w prawdziwym przebiegiem 150 000 km jest w Niemczech 30 - 40% droższy niż w Polsce. I właśnie takie samochody do nas nie trafiają. Zapytaj jakiegokolwiek handlarza - chcesz kupić samochód tanio - kupuj w Polsce. Na Zachodzie okazji nie ma. Tam wszystko ma swoją cenę...
    W Ministerstwie Sprawiedliwości co jakiś czas powraca temat karania za manipulacje przy przebiegu auta. Resort sprawdza czy i jak można technicznie sprawdzić ingerencję we wskazania licznika przebiegu pojazdu i zastanawia się nad nowymi możliwościami ścigania tego procederu. Jednocześnie wskazuje na trudność ustalenia, który z właścicieli jest odpowiedzialny za tego typu machlojki, jeśli mamy do czynienia z autem, które ma np. czwartego właściciela. Nad zmianami w przepisach dotyczących tej kwestii pracuje też jeden z senatorów z PiS.


    Warto zauważyć, że w Polsce samochody używane przy przebiegu w okolicach 200 tys. km nagle przestają jeździć. Taki wniosek można wysnuć na podstawie danych w popularnych serwisach ogłoszeniowych. Zdecydowana większość aut używanych w ogłoszeniach ma nie więcej niż 200 tys. km i to bez względu na to, czy mają 7, 10 czy 12 lat. Powód tego zjawiska jest prosty – dla klientów 200 tys. km to pewnego rodzaju psychologiczna bariera, poza którą nie interesują się już używanymi autami wystawionymi na sprzedaż.

    Proceder cofania liczników kwitnie na granicy Niemiec z Polską i nie ukróciło go nawet wprowadzenie w 2014 r. obowiązku wpisywania przebiegu pojazdu podczas obowiązkowego, corocznego przeglądu technicznego. Ta regulacja spowodowała, że część aut została oficjalnie „zalegalizowana” w bazie CEPiK już ze sfałszowanymi wcześniej przebiegami. Co więcej, zdarza się nawet, że wskazania licznika z roku na rok są coraz niższe.

    Senator PiS Grzegorz Peczkis proponuje dalsze zaostrzenie kar. Cofanie licznika miałoby zostać objęte odpowiedzialność karną w postaci grzywny nawet do kilkuset tysięcy złotych. Jeśli z przeglądu na przegląd auto miałoby niższy przebieg, to oznaczałoby potencjalne konsekwencje karne dla właściciela auta. Planowane jest także zsynchronizowanie Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców z podobnymi rejestrami funkcjonującymi np. w Niemczech. Ma to umożliwić weryfikację faktycznego przebiegu dla aut z importu. Projekt w tej sprawie ma wkrótce trafić do prac w Sejmie. Czy jednak zwiększenie sankcji to właściwa droga?

    W Niemczech dane pokazują, że nawet 30% aut używanych wystawionych na sprzedaż miało cofnięty licznik. To i tak sporo, gdyż jest to u naszych zachodnich sąsiadów traktowane jako przestępstwo zagrożone karą więzienia do 5 lat. W Polsce za tego typu praktyki można dostać nawet 8 lat, ale w praktyce za „kręcenie” bardzo trudno ukarać sprzedającego auto z cofniętym licznikiem. A jest z czym walczyć, bo z szacunków Związku Dealerów Samochodowych wynika, że w Polsce proceder ten dotyczy nawet 80% aut używanych z importu. To zestawienie pokazuje wyraźnie, że nie wysokość, ale nieuchronność kary jest receptą na zmianę skali tego negatywnego dla kierowców zjawiska.

    Temat ostatnio powrócił. Ministrowie zastanawiają się, by wprowadzić kary za fałszowanie przebiegu jak w Niemczech. Tam za cofanie liczników grozi kara do 5 lat więzienia, zaś we Francji grzywna w wysokości 37 tys. euro i kara więzienia do 2 lat.

    W Ministerstwie Sprawiedliwości co jakiś czas powraca temat karania za manipulacje przy przebiegu auta. Resort sprawdza czy i jak można technicznie sprawdzić ingerencję we wskazania licznika przebiegu pojazdu i zastanawia się nad nowymi możliwościami ścigania tego procederu. Jednocześnie wskazuje na trudność ustalenia, który z właścicieli jest odpowiedzialny za tego typu machlojki, jeśli mamy do czynienia z autem, które ma np. czwartego właściciela. Nad zmianami w przepisach dotyczących tej kwestii pracuje też jeden z senatorów z PiS.

    Warto zauważyć, że w Polsce samochody używane przy przebiegu w okolicach 200 tys. km nagle przestają jeździć. Taki wniosek można wysnuć na podstawie danych w popularnych serwisach ogłoszeniowych. Zdecydowana większość aut używanych w ogłoszeniach ma nie więcej niż 200 tys. km i to bez względu na to, czy mają 7, 10 czy 12 lat. Powód tego zjawiska jest prosty – dla klientów 200 tys. km to pewnego rodzaju psychologiczna bariera, poza którą nie interesują się już używanymi autami wystawionymi na sprzedaż.

    Proceder cofania liczników kwitnie na granicy Niemiec z Polską i nie ukróciło go nawet wprowadzenie w 2014 r. obowiązku wpisywania przebiegu pojazdu podczas obowiązkowego, corocznego przeglądu technicznego. Ta regulacja spowodowała, że część aut została oficjalnie „zalegalizowana” w bazie CEPiK już ze sfałszowanymi wcześniej przebiegami. Co więcej, zdarza się nawet, że wskazania licznika z roku na rok są coraz niższe.

    Senator PiS Grzegorz Peczkis proponuje dalsze zaostrzenie kar. Cofanie licznika miałoby zostać objęte odpowiedzialność karną w postaci grzywny nawet do kilkuset tysięcy złotych. Jeśli z przeglądu na przegląd auto miałoby niższy przebieg, to oznaczałoby potencjalne konsekwencje karne dla właściciela auta. Planowane jest także zsynchronizowanie Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców z podobnymi rejestrami funkcjonującymi np. w Niemczech. Ma to umożliwić weryfikację faktycznego przebiegu dla aut z importu. Projekt w tej sprawie ma wkrótce trafić do prac w Sejmie. Czy jednak zwiększenie sankcji to właściwa droga?

    W Niemczech dane pokazują, że nawet 30% aut używanych wystawionych na sprzedaż miało cofnięty licznik. To i tak sporo, gdyż jest to u naszych zachodnich sąsiadów traktowane jako przestępstwo. W Polsce za tego typu praktyki można dostać nawet 8 lat, ale w praktyce za „kręcenie” bardzo trudno ukarać sprzedającego auto z cofniętym licznikiem. A jest z czym walczyć, bo z szacunków Związku Dealerów Samochodowych wynika, że w Polsce proceder ten dotyczy nawet 80% aut używanych z importu. To zestawienie pokazuje wyraźnie, że nie wysokość, ale nieuchronność kary jest receptą na zmianę skali tego negatywnego dla kierowców zjawiska.

    Temat ostatnio powrócił. Ministrowie zastanawiają się, by wprowadzić kary za fałszowanie przebiegu jak w Niemczech. Tam za cofanie liczników grozi kara do 5 lat więzienia, zaś we Francji grzywna w wysokości 37 tys. euro i kara więzienia do 2 lat.

    Czy takie kary będą wystarczające, by ukrócić proceder? A co z przypadkiem, gdy handlarz sprowadzi samochód, po drodze zrobi korektę, a spisze umowę kupna-sprzedaży tak, jakby to nabywca kupował auto od właściciela za granicą? I gdy wyjdzie na jaw korekta, to karą zostanie obarczony nabywca (który kupował auto w dobrej wierze), czy sprzedający (który o cofaniu licznika nic nie wiedział). A prawdziwego sprawcy w papierach nie ma. Jest jak duch - ulotnił się. Najpierw trzeba uszczelnić proces sprowadzania samochodów, by nie było takich wypaczeń (pośrednik zarabia i się ulatnia, biorąc zarobek i nie odprowadzając podatku, jednocześnie fałszując przebieg), a potem dopiero karać nieuczciwych sprzedawców, którzy korygują przebiegi.

    Jest o co walczyć, by rynek motoryzacji w Polsce stał się normalny. I samochody z dużymi przebiegami były tanie, zaś te z przebiegami niskimi kosztowały odpowiednio więcej. Czyli dokładnie tak, jak jest na zachodzie. Wtedy klient szybko by decydował jakie auto kupić i rynek zrobił by się normalny, a nie patologiczny, jak ma to miejsce obecnie. To nie przypadek, że 8 letni samochód w prawdziwym przebiegiem 150 000 km jest w Niemczech 30 - 40% droższy niż w Polsce. I właśnie takie samochody do nas nie trafiają. Zapytaj jakiegokolwiek handlarza - chcesz kupić samochód tanio - kupuj w Polsce. Na Zachodzie okazji nie ma. Tam wszystko ma swoją cenę...