Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Szukaj


     

    Znalazłem 78 takich materiałów
    Bliskie spotkanie z pijanym kierowcą cz.1 – Ja jechalem spokojnie nie przekraczajac zbytnio predkosci... sprawca wyprzedzal na 3-ciego w miejscu gdzie byl zakaz wyprzedzania w dodatku mial 1,5 promila alkoholu we krwi.
    Ja jechalem spokojnie nie przekraczajac zbytnio predkosci... sprawca wyprzedzal na 3-ciego w miejscu gdzie byl zakaz wyprzedzania w dodatku mial 1,5 promila alkoholu we krwi.
    26 października 2013, 0:30 przez TCKDaro (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    Własne

    Piłeś nie jedź... – Tak wygląda auto po czołówce z pijanym kierowcą ... tamten wyprzedzal na trzeciego w miejscu gdzie byl zakaz wyprzedzania i mial 1,5 promila alkoholu we krwi...
    Tak wygląda auto po czołówce z pijanym kierowcą ... tamten wyprzedzal na trzeciego w miejscu gdzie byl zakaz wyprzedzania i mial 1,5 promila alkoholu we krwi...
    25 października 2013, 19:08 przez ~TCKDaro | Do ulubionych | Skomentuj (15)
    Źródło:

    Własne

    Bo benzyna płynie w naszej krwi – Fiat 125p, piękny klasyk, Mega odpicowany!
    Fiat 125p, piękny klasyk, Mega odpicowany!
    25 września 2013, 7:51 przez Dasteri (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (8)
    Co prawda to prawda. – Każdy powinienem mnie olej w głowie nawet ten co nie ma benzyny we krwi.
    Każdy powinienem mnie olej w głowie nawet ten co nie ma benzyny we krwi.
    19 września 2013, 18:57 przez koffammotokiller1999 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (2)
    Bo 360 on ma we krwi –
    25 sierpnia 2013, 21:44 przez Grzybek (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Ten kto lubi "pokopać" w silniku... – ...to napewno benzyna płynie w jego krwi.
    ...to napewno benzyna płynie w jego krwi.
    11 sierpnia 2013, 11:26 przez vectraman80 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (2)
    Bo właśnie benzyne mam we krwi... (czas na transfuzje) –
    30 czerwca 2013, 17:13 przez ~Andy | Do ulubionych | Skomentuj
    Historia driftingu – Drifting to z pewnością jedna z najbardziej widowiskowych dyscyplin sportu motorowego. Trudno określić dokładną datę i miejsce jego narodzin. Z pewnością były to wczesne lata 60., a areną wydarzeń były górzyste tereny okolic Nagano w Japonii. Za kolebkę driftingu uznawane są japońskie miasta Rokkosan, Hakone i Irohazaka, gdzie początkowo uprawiany był nielegalnie. W przeciwieństwie do streetracingu, „podziemny” drifting rozgrywany był na długich dystansach, początkowo polegał na jak najszybszym przejechaniu z punktu A do punktu B przy założeniu, że trasa wiodła górskimi serpentynami. Nazywano go „jazdą na krawędzi”, gdyż samochody pokonujące zakręty bokiem często niebezpiecznie zbliżały się do krawędzi urwiska. Wkrótce wyścigi na górskich trasach owiała mroczna legenda, co przyciągnęło do nich kolejnych zapaleńców, chcących podnieść sobie poziom adrenaliny we krwi.

   Widowiskowość sprawiła, że publika również pokochała drifting. Jednak wietrzne, górzyste okolice nie były najlepszym miejscem do obserwacji zmagań. W ten sposób technika „zoku” przeniosła się na ulice wysokozurbanizowanych japońskich miast. Tutaj czas przestał odgrywać decydującą rolę. Liczyła się reakcja publiczności, więc przejazd musiał być jak najbardziej widowiskowy. Tak zrodziła się kultura driftingowa.

   Kolejnym etapem ewolucji było ucywilizowanie driftingu. „Jazda figurowa” samochodem trafiła na zamknięte obiekty. Drifting szybko zdobył tak dużą popularność, iż zdecydowano się na rozgrywanie odrębnych zawodów w tej dyscyplinie. Ikaten, bo tak nazywano rywalizację drifterów, rozgrywano w całej Japonii. Najpopularniejsza z nich nazywała się Driving Search i były to pierwsze profesjonalnie oceniane zawody. Była to też pierwsza impreza ponadregionalna. Do rywalizacji stawało szesnastu zawodników reprezentujących swoje regiony – ta tradycja przetrwała do dziś. Obecnie największe zawody to D1 Grand Prix rozgrywane od roku 1998 w Japonii oraz w Stanach Zjednoczonych. Obecnie składają się one z kilku eliminacji rozgrywanych w obu krajach i finału, w którym Amerykanie konkurują z „wielką szesnastką” z Japonii.

Drifting zdobył ogromną popularność nie tylko w Kraju Kwitnącej Wiśni, gdzie wydano nawet „Biblię driftu”. Szybko zawojował także serca australijskich i amerykańskich tunerów. W Europie najpierw trafił do Wielkiej Brytanii, jednak najważniejsza do tej pory impreza driftingowa na starym kontynencie odbywała się pod koniec maja na torze Hockenheim w Niemczech podczas GP Tunerów. Jej początki sięgają roku 2000, a czwartą edycję Drift Competition wygrał prezes PFD, Maciej Polody.
    Drifting to z pewnością jedna z najbardziej widowiskowych dyscyplin sportu motorowego. Trudno określić dokładną datę i miejsce jego narodzin. Z pewnością były to wczesne lata 60., a areną wydarzeń były górzyste tereny okolic Nagano w Japonii. Za kolebkę driftingu uznawane są japońskie miasta Rokkosan, Hakone i Irohazaka, gdzie początkowo uprawiany był nielegalnie. W przeciwieństwie do streetracingu, „podziemny” drifting rozgrywany był na długich dystansach, początkowo polegał na jak najszybszym przejechaniu z punktu A do punktu B przy założeniu, że trasa wiodła górskimi serpentynami. Nazywano go „jazdą na krawędzi”, gdyż samochody pokonujące zakręty bokiem często niebezpiecznie zbliżały się do krawędzi urwiska. Wkrótce wyścigi na górskich trasach owiała mroczna legenda, co przyciągnęło do nich kolejnych zapaleńców, chcących podnieść sobie poziom adrenaliny we krwi.

    Widowiskowość sprawiła, że publika również pokochała drifting. Jednak wietrzne, górzyste okolice nie były najlepszym miejscem do obserwacji zmagań. W ten sposób technika „zoku” przeniosła się na ulice wysokozurbanizowanych japońskich miast. Tutaj czas przestał odgrywać decydującą rolę. Liczyła się reakcja publiczności, więc przejazd musiał być jak najbardziej widowiskowy. Tak zrodziła się kultura driftingowa.

    Kolejnym etapem ewolucji było ucywilizowanie driftingu. „Jazda figurowa” samochodem trafiła na zamknięte obiekty. Drifting szybko zdobył tak dużą popularność, iż zdecydowano się na rozgrywanie odrębnych zawodów w tej dyscyplinie. Ikaten, bo tak nazywano rywalizację drifterów, rozgrywano w całej Japonii. Najpopularniejsza z nich nazywała się Driving Search i były to pierwsze profesjonalnie oceniane zawody. Była to też pierwsza impreza ponadregionalna. Do rywalizacji stawało szesnastu zawodników reprezentujących swoje regiony – ta tradycja przetrwała do dziś. Obecnie największe zawody to D1 Grand Prix rozgrywane od roku 1998 w Japonii oraz w Stanach Zjednoczonych. Obecnie składają się one z kilku eliminacji rozgrywanych w obu krajach i finału, w którym Amerykanie konkurują z „wielką szesnastką” z Japonii.

    Drifting zdobył ogromną popularność nie tylko w Kraju Kwitnącej Wiśni, gdzie wydano nawet „Biblię driftu”. Szybko zawojował także serca australijskich i amerykańskich tunerów. W Europie najpierw trafił do Wielkiej Brytanii, jednak najważniejsza do tej pory impreza driftingowa na starym kontynencie odbywała się pod koniec maja na torze Hockenheim w Niemczech podczas GP Tunerów. Jej początki sięgają roku 2000, a czwartą edycję Drift Competition wygrał prezes PFD, Maciej Polody.
    23 czerwca 2013, 16:52 przez bartex (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Syrenka 105 – Wiem, że to klasyk ale pomyślcie przez chwile jakby Syrenka miała silnik np. 5L i byłaby produkowana w stanach zjednoczonych byłby to prawdziwy muscle car z krwi i kości jak taki np. Dodge Charger albo Chevrolet Camaro na pewno miała by większe zainteresowanie na całym świecie szkoda, ale marzenia ponoć się spełniają wyobraźcie sobie taką Syrenkę jak tankuje gdzieś na stacji przy drodze Route 66 a koło Syrenki Chevrolet Camaro piękne
    Wiem, że to klasyk ale pomyślcie przez chwile jakby Syrenka miała silnik np. 5L i byłaby produkowana w stanach zjednoczonych byłby to prawdziwy muscle car z krwi i kości jak taki np. Dodge Charger albo Chevrolet Camaro na pewno miała by większe zainteresowanie na całym świecie szkoda, ale marzenia ponoć się spełniają wyobraźcie sobie taką Syrenkę jak tankuje gdzieś na stacji przy drodze Route 66 a koło Syrenki Chevrolet Camaro piękne
    8 czerwca 2013, 20:23 przez Yankees (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (7)
    TRD - trzy litery, które u każdego fana Toyoty powodują wzrost ciśnienia krwi i tętna...
    Jeżeli nie chcesz oglądać, jak japończycy opowiadają o tym aucie, to przewiń do 4:30 i słuchaj motoryzacyjnej poezji...
    220 koni przy 10 000 obr./min.
    19 maja 2013, 14:02 przez robert18mar (PW) | Do ulubionych | Skomentuj