...to po ich rozłożeniu wygląd samochodu był dość groteskowy, bo takie światła wszystkim kojarzyły się z autami z lat 20. i 30. (i dlatego też to jedyne zdjęcie z podniesionymi światłami w tym artykule).
Wnętrze to już zupełnie inna historia. Samochód (w zależności od kaprysu i zasobności portfela kupującego) mógł być wyposażony w skórzaną tapicerkę (w późniejszych latach jej kolor był nawet inny niż brązowy), wspomaganie kierownicy, centralny zamek, elektryczne sterowanie szyb i lusterek, klimatyzację, elektryczne sterowanie foteli, podgrzewanie foteli i lusterek, elektrycznie otwierany szklany dach oraz tempomat, a w późniejszych modelach także w ABS. Czyli luksus na całego, ale tylko dla pasażerów przednich siedzeń.
Za to pasażerowie tylnych nie mięli za wiele wygody. Dziś takie auta określamy jako 2 2, ale dziś znajduje się wiele wyjaśnień dla dziwactw projektantów, którzy próbują nam wmówić, ze terenowe coupe ma rację bytu. W latach 70. nie wiedziano co z tym samochodem zrobić. Producent określał samochód jako sportowy pojazd klasy GT, ale jak na standardy tej klasy samochód był za mały. A jak na samochód sportowy (który najczęściej miał 2 miejsca, albo totalnie niefunkcjonalną kanapę z tyłu) model 928, w którym jednak można było kogoś przewieźć z tyłu, był za duży. W dzisiejszych czasach, gdy pojazdy urosły, a nowy Golf jest dłuższy od pierwszego Passata, Porsche 928 uważane jest za auto sportowe gran tourismo. Czyli Porsche wyprzedziło swoją epokę. Za to bagażnik był jak na auto sportowe ogromny. Jego pojemność wynosiła 200 litrów, a po złożeniu siedzeń aż 400. Możecie się śmiać, ale większość producentów aut sportowych z ledwością dobijała do 150 litrów.
Silnik. I tu dochodzimy do sedna. Bo czy może być coś piękniejszego od V8 z wałem korbowym typu Cross Plane, który ze względu na specyficzną kolejność zapłonów w cylindrach bulgoce jak klasyczne amerykańskie potwory? No, może trochę ciszej, bo europejscy producenci jednak dbali o uszy przechodniów. Ale po założeniu odpowiedniego wydechu i ten samochód potrafi nieźle drzeć japę.
No i pojemność 4,5 litra SOHC i moc 240 KM to jak na warunki amerykańskie tamtych lat mikrosilnik. Niemniej dla przeciętnego mieszkańca Europy silnik brzmiał i robił robotę. Do setki samochód przyspieszał w 7,5 sekundy, a jego prowadzenie ze względu na układ transaxle było idealne. Porsche osiągało prędkość 229 km/h - i to wystarczało. Auto początkowo można było nabyć z 5-biegową manualną skrzynią lub 3-biegowym automatem. Z wiekiem pojemność silnika rosła, podobnie jak moc i ilość biegów w automacie, by ostatecznie zatrzymać się na pojemności 5 litrów DOHC, mocy 350 KM i momencie obrotowym 500 Nm. Natomiast automatyczna skrzynia biegów dostała czwarty bieg. Manual pozostał bez zmian, jeśli chodzi o liczbę biegów, bowiem co oczywiste w skrzyni zmieniały się przełożenia. Z tym silnikiem samochód zbierał się do setki w 5,4 sekundy i osiągał prędkość 270 km/h, a to było aż nadto. W tak zwanym międzyczasie 928 dostało silnik 4,7 litra SOHC o mocy 300 KM i momencie 380 Nm pozwalającym osiągnąć prędkość 245 km/h i przyspieszać do setki w 6,2 s. Następnymi były silniki 5,0 SOHC o mocy 320 KM i DOHC o mocy 330 KM, aż do opisywanego wyżej 350 konnego potworka. Jako ciekawostka - samochód z silnikami 320 i 330 konnym był miał większą prędkość maksymalną niż ten z silnikiem 350 KM. Za to gorzej przyspieszał. Inżynierowie Porsche poszli po rozum do głowy i w ostatnim modelu 928 postawili na przyspieszenie, kosztem niższej prędkości maksymalnej. I w moim odczuciu to było bardzo dobre posunięcie. Dość ciekawym wybiegiem ze strony Porsche była rezygnacja z tulei cylindrów. Tłok poruszał się bezpośrednio w bloku silnika. Powiecie szaleństwo? Otóż nie. Ten aluminiowy blok dzięki dość dużej zawartości krzemu sprawiał to, że gładzie cylindrów były idealnie gładkie i bardzo odporne na ścieranie a to dzięki temu, że Porsche pozbywało się aluminium w okolicach gładzi cylindrów pozostawiając tam mikro warstwę krzemu na tyle grubą, żeby się nie ścierała i na tyle cienką, by dobrze oddawała ciepło do bloku. Dodatkowo tłoki z pierścieniami pokrytymi chromem sprawiały, że silnik jest praktycznie niezniszczalny (powyższe słowa nie dotyczą Clarksona, który zatarł ten silnik w Top Gear w wyzwaniu Porsche (s05e06). To Porsche z silnikiem 5.0 DOHC miało także najdłuższy pasek rozrządu na świecie. I do dziś nie skonstruowano silnika z tak długim paskiem.
Według mnie to Porsche bardzo dobrze zniosło próbę czasu. Samochód ten był jednym z moich ulubionych aut z gum Turbo. Nie był ani najszybszy, ani najmocniejszy, za to był ładny. Dziś samochód to poszukiwany youngtimer i jego ceny rosną. O ile 10 lat temu można było spokojnie kupić zadbane Porsche 928 za 5000 euro, o tyle dziś trzeba za rozsądnie utrzymany egzemplarz zapłacić dwukrotnie i ponad dwukrotnie więcej. I jego ceny będą wzrastać, więc warto się zastanowić, czy czasem nie potrzebujesz takiego odmieńca, by olśniewać na zlotach? Ja bym z chęcią nabył takie auto, a już na pewno z dziką rozkoszą bym się taką perełką przejechał!
Komentarze