Moje pierwsze auto kupione za własne ciężko zarobione fundusze. Brzydkie czy nie, kwestia gustu. Wiele z moją (byłą) Laguną przeszedłem. Jako młody gówniarz, trafiłem na nieuczciwego handlarza, który z premedytacją zataił wiele usterek w tym aucie. Jednak postanowiłem, że doprowadzę ją do takiego stanu, w którym będzie można nią z przyjemnością jeździć. Na same naprawy wydałem dwie równowartości ceny auta, może i nawet więcej. Ktoś inny pewnie by rzucił to w cholerę, jednak nie żałuję, dużo się wtedy nauczyłem i pozostał mi pewien sentyment. Nieważne jakim autem jeździsz, ile kasy na nie wydałeś, ważne jak się nim zajmujesz i to się liczy. Mam nadzieję, że nowemu właścicielowi się sprawuje dobrze