Brak mandatu za brak prawa jazdy
Dosłownie za brak dokumentu. Skoro policjant jest w stanie sprawdzić tożsamość osoby na podstawie dowolnego dokumentu lub nawet bez niego, określić jaką liczbę punktów karnych ma kierujący pojazdem, to jaki jest sens karania kierowcy, który zapomniał zabrać ze sobą prawa jazdy? Z takiego założenia wychodzi Stowarzyszenie, które proponuje zlikwidowanie mandatów za brak dokumentów, jeżeli kierowca ma aktualne uprawnienia do kierowania pojazdem.
Moim zdaniem:
nie powinniśmy być zmuszani do noszenia ze sobą dokumentów, ale jednak wydaje mi się, że nie ma żadnych powodów do pozwalania kierowcom poruszania się samochodem bez prawa jazdy. Powinno być to rozwiązane inaczej, na przykład, kierowca znałby numer prawa jazdy lub miał zdjęcie dokumentu w smarfonie jako dowód na posiadanie prawa jazdy. Policjant byłby wtedy zmuszony jedynie do sprawdzenia, czy dany dokument ma ważność. Natomiast absolutnie zgadzam się z tym, że za brak dokumentu nie powinniśmy być karani.
Osobiście kilka razy pojechałem samochodem nieświadomie bez prawa jazdy i gdy to sobie uświadomiłem, byłem zestresowany, niepotrzebnie szukałem policjanta na drodze, zamiast zwracać uwagę na potencjalne zagrożenia. W praktyce bałem się, że nie posiadam kawałka plastiku, choć nadal byłem pełnoprawnym kierowcą. Taka sytuacja jest absurdalna.
Bonus za jazdę bez mandatów
Ostatni i wywołujący najwięcej kontrowersji pomysł padł ze strony Stowarzyszenia, a jest popierany przez posła Liroya. Pięć bonusowych punktów za rok jazdy bez mandatu. Zwiększałyby one dostępną pulę punktów karnych, czyli w teorii premiowałyby kierowców za bezpieczną jazdę.
Moim zdaniem:
… natomiast pozwalałoby piratom drogowym korzystającym z aplikacji typu Yanosik oraz radia CB, którym udało się uniknąć mandatu, na jeszcze szybszą jazdę i częstsze łamanie przepisów w kolejnym roku przy założeniu, że jest mniejsze prawdopodobieństwo przekroczenia dopuszczalnej liczby punktów karnych i tym samym utraty prawa jazdy. Nie można traktować punktów karnych jako bonusu i nagrody. Przełóżmy to na inny, skrajny przykład.
Załóżmy, że za pobicie idzie się zawsze na rok do więzienia. Jeżeli nie pobijemy kogoś przez rok, to w następnym roku za pobicie idziemy do więzienia tylko na 3 miesiące lub na rok dopiero przy drugim pobiciu. Czy to nie jest w pewnym sensie nagroda dla osób lubiących kogoś pobić? Ma to sens? Tak samo kompletnie pozbawiony logiki jest pomysł bonusowych punktów karnych, natomiast pomysł nagradzania kierowców sam w sobie jest bardzo dobry.
Zawsze byłem zwolennikiem nagradzania, które idzie w parze z karą. Natomiast obecny system prawny nie przewiduje żadnych nagród. Pozwólcie, że przedstawię pewien kompromis. Jeżeli karą dla kierowcy jest nie tyle mandat, za który trzeba zapłacić, a punkty karne, to dajmy kierowcy możliwość niepłacenia za pierwszy mandat w roku, po którym nie popełnił żadnego wykroczenia, ale punkty zostawmy. Obecnie i tak prawie żaden kierowca nie przejmuje się kwotą mandatu, która wynosi zwykle do 500 zł. Jeżeli ma zerowe konto punktowe, to mógłby być zwolniony z zapłaty za mandat. Za pierwszy, bo gdy dostanie drugi, to już konto punktowe nie będzie czyste. Nagroda skromna, ale uczciwa, państwo nie straci wiele, sporo zyska obywatel.
Komentarze