Blacharka w całości pochodzi z oryginalnych części. Ze zbiornika wystarczyło wyciąć nadmiar blachy sterczący daleko poza linię zgrzewu, a oryginalny błotnik przedniego koła był na tyle duży, że wystarczyło go na tylny i przedni w nowej wersji. Po oczyszczeniu i położeniu podkładu pojawiła się kwestia koloru. Miał być różowy, w końcu to maszyna dla dziewczynki. Ale z kolei „nie taki dziecinny różowy”. Jak to zwykle bywa w przypadku dyskusji faceta i kobiety (kobietki) o kolorach, wtopa była blisko. Na szczęście w pracy zrobiliśmy kiedyś kawał koledze i kiedy zamówił on zszywacz do kartek, zamówiliśmy mu różowy. I jak się okazało, był to taki różowy, o jaki chodziło Idze. Udało się.
Chyba najbardziej charakterystycznym elementem Scramblerynki jest siodło. Skorupę wykleiłem z laminatu P-S na formie wydłubanej z kawałka pianki poliuretanowej. Następnie okleiłem mikrogumą i obszyłem materiałem skóropodobnym, który uzyskałem z używanego „płaszcza skórzanego”. Różowa nić miała być czarna, ale kiedy w pasmanteryjnym zobaczyłem ten odcień różu, nie mogłem się powstrzymać. Trafił idealnie w lakier. Potem przyszła pora na sety i elementy z blachy nierdzewnej. Jako, że jestem konstruktorem maszyn i na co dzień pracuję z technologiami CAD-CAM, korciło mnie zrobić po prostu rysunki i dać znajomym firmom do wykonania. Uznałem jednak, że prezent powinien być jak najbardziej osobisty i postanowiłem wykonać wszystko ręcznie. Tylko nożyce, pilniki, wiertarka, imadło i młotki. Sprawiło mi to niekłamaną frajdę. Wyjątek zrobiłem jedynie dla korka wlewu paliwa. Znajdowane przeze mnie oryginały były w fatalnym stanie, a nawet jako nowe wyglądały paskudnie. Dlatego po prostu narysowałem trójwymiarowy model i zamówiłem wydruk 3D.
Z bardziej widocznych ciekawostek, tłumik to skrócony oryginał, kierownica miała być do mojej XJR-y, ale po przycięciu przypadła Scramblerynce…A kiedy już Scramblerynka była gotowa, przy pomocy znajomych fotografów zafundowałem Idze sesję zdjęciową w stylu rockersowym. Bo nawet jeżeli siedzenie z ojcem w warsztacie i jazda motocyklem sprawiają jej frajdę, to przecież jest ona dziewczynką. A chyba każda dziewczynka chce chociaż raz być modelką? Taki to zrobiłem, nieco rozwlekły w czasie prezent urodzinowy mojej córce. Ciężko mi będzie to przebić w przyszłości. I tak to, niemal dokładnie trzydzieści lat po mnie, na swojej Motorynce usiadła Iga. Coś jakby znak czasu…
Komentarze