Mark Davidson- po prawie 27 godzinnej jeździe motocyklem wpadł spóźniony na metę odcinka w rajdzie Dakar gdy zobaczył że baza jest pusta i wszyscy pojechali dalej rozpłakał się na ramieniu kolegi mówiąc że się poddaje, że już nie da rady ale gdy usłyszał że ostatni zawodnik wyruszył 20 min temu zebrał się i postanowił że powalczy, wyżej wymieniony kolega przygotował mu sprzęt i gdy patrzył na Marka odjeżdżającego ze startu popłakał się, ja oglądając to w tv też miałem ściśnięte gardło, powodzenia Mark, może nie wygrasz, ale dla niektórych jesteś bohaterem.
Komentarze