Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Szukaj


     

    Znalazłem 255 takich materiałów
    Mały i duży – Mój Junak 901 RS i Liebherr LTM 1500-8.1.
Dane techniczne;
Junak

masa: 115kg
silnik: 1 cylinder 49cm3
moc: 3,9km
prędkość max.: 65km/h
Liebherr

masa: 96t(165 z przeciwwagą)
silnik pojazdu: 8 cylindrowy turbo-diesel
moc: 724km
silnik dźwigu: 6 cylindrowy turbo-diesel
moc: 321KM
prędkość max: 80km/h
długość wysięgnika: 16.1m - 84m
maksymalny udźwig: 500t.
    Mój Junak 901 RS i Liebherr LTM 1500-8.1.
    Dane techniczne;
    Junak

    masa: 115kg
    silnik: 1 cylinder 49cm3
    moc: 3,9km
    prędkość max.: 65km/h
    Liebherr

    masa: 96t(165 z przeciwwagą)
    silnik pojazdu: 8 cylindrowy turbo-diesel
    moc: 724km
    silnik dźwigu: 6 cylindrowy turbo-diesel
    moc: 321KM
    prędkość max: 80km/h
    długość wysięgnika: 16.1m - 84m
    maksymalny udźwig: 500t.
    13 października 2014, 19:45 przez Fenek (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (4)
    Źródło:

    Zdjęcie własne,informacje ze stron producentów

    WSK 125 Cafe Racer  i Polonez 1500 – Pierwsze zdjęcie razem, dlatego Borek nieco się schował.
    Pierwsze zdjęcie razem, dlatego Borek nieco się schował.
    11 października 2014, 18:40 przez bsoszka (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    prywatne

    Polonez 1500 '81 – Mów mi Borewicz, porucznik Borewicz.
    Mów mi Borewicz, porucznik Borewicz.
    11 października 2014, 18:48 przez bsoszka (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (4)
    Źródło:

    prywatne

    Dlaczego wolę złom? Na właścicieli starszych aut nałożone zostaną kary – Od czasu do czasu popularne portale internetowe, a raczej ich działy motoryzacyjne krzyczą tytułem typu „Polska złomowiskiem Europy!!!111oneoneone” czy „Polacy jeżdżą wrakami!”. Tego typu sformułowania wywołują u mnie jedynie uśmiech politowania i drapanie się po głowie z pytaniem – kto za to płaci?

I któregoś dnia, przeglądając strony branżowe, otrzymałem odpowiedź na swoje pytanie – Stowarzyszenie Dealerów Audi i Volkswagena złożyło projekt ustawy, zgodnie z którą na kierowców starych samochodów miały być nałożone kar... to znaczy podatki ekologiczne. Projekt przewidywał także zakaz rejestrowania samochodów starszych niż 12-letnie, jeśli był kiedykolwiek zarejestrowany za granicą. Rozumiem jakby cichaczem przepchnęła to Dacia, Ford albo Fiat. Ale absurdalne i idealnie pokazujące oderwanie prezesów od rzeczywistości, jest sądzenie, że ktoś kto nie może zarejestrować swojej 15-letniej Astry, wartej 1500 zł, pójdzie do salonu po nowe Audi (najtańsze A1 to wydatek 70 000 zł).

W tego typu artykułach argumentem dotyczącym straszenia wiekiem jest to, że auta stają się mniej sprawne, a jeżdżenie nimi jest ekstrahiperniebezpieczne, bo hamulce, bo amortyzatory, bo to bo tamto. Nieważne, że są to normalne części eksploatacyjne, które podlegają czasowej wymianie zarówno w rocznym, jak i pełnoletnim samochodzie – niebezpieczne to i już! Uświadomiłem więc sobie, że jestem samobójcą, a do tego mordercą, gdyż pod moim domem stoi 16-letnia mazda, którą poruszam się na co dzień. Stwarzam zagrożenie zarówno dla siebie, jak i pasażerów, gdyż nie jeżdżę nowym SUVem Przy okazji dowiedziałem się także, że nie jestem ekologiczny, a każdy kilometr mojej jazdy to zabite trzy jeże i jeden borsuk. Jestem niebezpieczny, bo mój samochód ma w dowodzie rejestracyjnym rok produkcji 1998, po prostu. Czas więc wziąć się za odkłamanie tego mitu – dalej nie będzie żadnych błyskotliwych parafraz i porównań – będzie tekst tak prosty, jak silnik z gaźnikiem.

Szkoda, że autorzy wszystkich tych tekstów to najczęściej „eksperci”, którzy wzięli się, wraz ze swoimi poglądami z kosmosu, a wnioski które wyciągają są całkowicie błędne. Nie jest dla nich istotne, że auto corocznie bez problemu przechodzi przegląd, na którym diagnosta sprawdza czy auto skręca, hamuje i czy światła świecą (a co więcej trzeba do jazdy?) – a więc czy nadaje się do ruchu na terenie Unii Europejskiej. Prawda jest taka, że to nowsze auta, naszpikowane elektroniką, która steruje wszystkim od wtrysku paliwa do hamulców, są bardziej narażone na ryzyko usterki zagrażającej życiu, a tym samym niebezpieczne niż proste auta, gdzie wszystko opiera się na mechanice i elektryce. Zacinanie się karty startowej w Renault Lagunie (gość musiał jeździć po autostradzie, aż mu brakło paliwa) czy samozapłon Peugeota 307. To wszystko wynikało tylko i wyłącznie z elektroniki i stopnia skomplikowania tych pojazdów.

Proponuję przejść po postoju taksówek i zapytać obecnych tam kierowców jakim autem najchętniej oni sami by jeździli. Od co najmniej kilku usłyszycie, że Mercedesem W124 „Baleronem”. Ludzie, którzy na co dzień zajmują się zawodowo przewozem ludzi, najchętniej jeździliby 25-letnim niemieckim żelastwem – bo jest bezawaryjne i pewne. Przerzucają się najczęściej dlatego, że ich klienci chcą jeździć „w prestiżu”. Swego czasu czytałem na złomnik.pl (polecam, facet kocha złom bardziej niż ja) z życia wziętą historię, w której facet nie chciał jechać taksówką bo miała więcej niż 5 lat, a takie pojazdy się psują. Na pytanie dlaczego jedzie taxi odpowiedział, że jego roczne auto stoi w serwisie...

Muszę rozprawić się także z wynaturzeniami dotyczącymi ekologii. Powszechnie sądzi się, że wymiana samochodu na nowszy, który emituje mniej spalin powoduje ratowanie środowiska naturalnego. Dlatego kto może przesiada się do Insighta czy do Priusa – fajnie jeśli i tak miał kupować nowe auto i wybrał ekologiczniejsze to miło. Ale jeśli kupując miejskie toczydło, uważa się za ekologicznego, bo jego emisja spalin jest o połowę mniejsza... ten jest okłamywany. Produkcja jego pojazdu emituje tyle CO2, ile jego poprzedni, starszy samochód przez 10-15 lat eksploatacji.

GRINPISY WAS OSZUKUJĄ. Nie mówiąc już o producentach samochodów, którzy podają oficjalnie spalanie uzyskane w warunkach laboratoryjnych. Najekologiczniejsza jest jak najdłuższa eksploatacja samochodu! Oczywiście, nie mówię, że wszyscy mamy się przesiąść do starych wozów, bo tak nie jest. Ale po prostu nie szerzmy fałszywej propagandy. A wszystkim, którzy mają fobię jeżdżenia autami starszymi niż pięcio czy dziesięcioletnie, polecam zapytać w liniach lotniczych w którym roku wyprodukowano ich Boeinga 737, którym lecą na wakacje. Mogą się mocno zdziwić.
    Od czasu do czasu popularne portale internetowe, a raczej ich działy motoryzacyjne krzyczą tytułem typu „Polska złomowiskiem Europy!!!111oneoneone” czy „Polacy jeżdżą wrakami!”. Tego typu sformułowania wywołują u mnie jedynie uśmiech politowania i drapanie się po głowie z pytaniem – kto za to płaci?

    I któregoś dnia, przeglądając strony branżowe, otrzymałem odpowiedź na swoje pytanie – Stowarzyszenie Dealerów Audi i Volkswagena złożyło projekt ustawy, zgodnie z którą na kierowców starych samochodów miały być nałożone kar... to znaczy podatki ekologiczne. Projekt przewidywał także zakaz rejestrowania samochodów starszych niż 12-letnie, jeśli był kiedykolwiek zarejestrowany za granicą. Rozumiem jakby cichaczem przepchnęła to Dacia, Ford albo Fiat. Ale absurdalne i idealnie pokazujące oderwanie prezesów od rzeczywistości, jest sądzenie, że ktoś kto nie może zarejestrować swojej 15-letniej Astry, wartej 1500 zł, pójdzie do salonu po nowe Audi (najtańsze A1 to wydatek 70 000 zł).

    W tego typu artykułach argumentem dotyczącym straszenia wiekiem jest to, że auta stają się mniej sprawne, a jeżdżenie nimi jest ekstrahiperniebezpieczne, bo hamulce, bo amortyzatory, bo to bo tamto. Nieważne, że są to normalne części eksploatacyjne, które podlegają czasowej wymianie zarówno w rocznym, jak i pełnoletnim samochodzie – niebezpieczne to i już! Uświadomiłem więc sobie, że jestem samobójcą, a do tego mordercą, gdyż pod moim domem stoi 16-letnia mazda, którą poruszam się na co dzień. Stwarzam zagrożenie zarówno dla siebie, jak i pasażerów, gdyż nie jeżdżę nowym SUVem Przy okazji dowiedziałem się także, że nie jestem ekologiczny, a każdy kilometr mojej jazdy to zabite trzy jeże i jeden borsuk. Jestem niebezpieczny, bo mój samochód ma w dowodzie rejestracyjnym rok produkcji 1998, po prostu. Czas więc wziąć się za odkłamanie tego mitu – dalej nie będzie żadnych błyskotliwych parafraz i porównań – będzie tekst tak prosty, jak silnik z gaźnikiem.

    Szkoda, że autorzy wszystkich tych tekstów to najczęściej „eksperci”, którzy wzięli się, wraz ze swoimi poglądami z kosmosu, a wnioski które wyciągają są całkowicie błędne. Nie jest dla nich istotne, że auto corocznie bez problemu przechodzi przegląd, na którym diagnosta sprawdza czy auto skręca, hamuje i czy światła świecą (a co więcej trzeba do jazdy?) – a więc czy nadaje się do ruchu na terenie Unii Europejskiej. Prawda jest taka, że to nowsze auta, naszpikowane elektroniką, która steruje wszystkim od wtrysku paliwa do hamulców, są bardziej narażone na ryzyko usterki zagrażającej życiu, a tym samym niebezpieczne niż proste auta, gdzie wszystko opiera się na mechanice i elektryce. Zacinanie się karty startowej w Renault Lagunie (gość musiał jeździć po autostradzie, aż mu brakło paliwa) czy samozapłon Peugeota 307. To wszystko wynikało tylko i wyłącznie z elektroniki i stopnia skomplikowania tych pojazdów.

    Proponuję przejść po postoju taksówek i zapytać obecnych tam kierowców jakim autem najchętniej oni sami by jeździli. Od co najmniej kilku usłyszycie, że Mercedesem W124 „Baleronem”. Ludzie, którzy na co dzień zajmują się zawodowo przewozem ludzi, najchętniej jeździliby 25-letnim niemieckim żelastwem – bo jest bezawaryjne i pewne. Przerzucają się najczęściej dlatego, że ich klienci chcą jeździć „w prestiżu”. Swego czasu czytałem na złomnik.pl (polecam, facet kocha złom bardziej niż ja) z życia wziętą historię, w której facet nie chciał jechać taksówką bo miała więcej niż 5 lat, a takie pojazdy się psują. Na pytanie dlaczego jedzie taxi odpowiedział, że jego roczne auto stoi w serwisie...

    Muszę rozprawić się także z wynaturzeniami dotyczącymi ekologii. Powszechnie sądzi się, że wymiana samochodu na nowszy, który emituje mniej spalin powoduje ratowanie środowiska naturalnego. Dlatego kto może przesiada się do Insighta czy do Priusa – fajnie jeśli i tak miał kupować nowe auto i wybrał ekologiczniejsze to miło. Ale jeśli kupując miejskie toczydło, uważa się za ekologicznego, bo jego emisja spalin jest o połowę mniejsza... ten jest okłamywany. Produkcja jego pojazdu emituje tyle CO2, ile jego poprzedni, starszy samochód przez 10-15 lat eksploatacji.

    GRINPISY WAS OSZUKUJĄ. Nie mówiąc już o producentach samochodów, którzy podają oficjalnie spalanie uzyskane w warunkach laboratoryjnych. Najekologiczniejsza jest jak najdłuższa eksploatacja samochodu! Oczywiście, nie mówię, że wszyscy mamy się przesiąść do starych wozów, bo tak nie jest. Ale po prostu nie szerzmy fałszywej propagandy. A wszystkim, którzy mają fobię jeżdżenia autami starszymi niż pięcio czy dziesięcioletnie, polecam zapytać w liniach lotniczych w którym roku wyprodukowano ich Boeinga 737, którym lecą na wakacje. Mogą się mocno zdziwić.
    Koniec taryfy ulgowej, policja masowo odbiera prawa jazdy! – Przez cztery miesiące – od kwietnia do lipca tego roku – możliwość prowadzenia samochodu straciło aż 5500 kierujących, z czego w samym lipcu z uprawnieniami pożegnało się 1500 osób.

Jeżeli policjanci będą odbierać prawa jazdy w takim tempie jak dotychczas, w roku 2014 zostanie zatrzymanych 20x więcej dokumentów, niż rok wcześniej.
    Przez cztery miesiące – od kwietnia do lipca tego roku – możliwość prowadzenia samochodu straciło aż 5500 kierujących, z czego w samym lipcu z uprawnieniami pożegnało się 1500 osób.

    Jeżeli policjanci będą odbierać prawa jazdy w takim tempie jak dotychczas, w roku 2014 zostanie zatrzymanych 20x więcej dokumentów, niż rok wcześniej.
    Kolejny uratowany! FSO Polonez 1500 z 1982r – Polonez od dobrego kumpla, kupił go i postanowił wyremontować. Auto nie miało podłogi w bagażniku i podłużnic, ale nie było to dla Dominika straszne. Chłopak się zamknął w garażu i dopiął swego. 
Samochód całkowicie zrobiony własnoręcznie łącznie z lakierowaniem. Szacun dla gościa!
    Polonez od dobrego kumpla, kupił go i postanowił wyremontować. Auto nie miało podłogi w bagażniku i podłużnic, ale nie było to dla Dominika straszne. Chłopak się zamknął w garażu i dopiął swego.
    Samochód całkowicie zrobiony własnoręcznie łącznie z lakierowaniem. Szacun dla gościa!
    Triumph Spitfire Mk4 – Spot #34 - 21.05.2013

Prawdopodobnie ten sam co wcześniej, ale już na innych blachach.

Triumph Spitfire Mk4 produkowany był w Angielskim Coventry w latach 1970 - 1980, z czego mocniejsza wersja oznaczona jako 1500 od 1976r. Zwiększono w niej pojemność z 1296 do 1493cm3 poprzez zwiększenie skoku tłoka. Wyprodukowano odpowiednio 70 021 i 95 829 sztuk. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć która wersja jest na zdjęciu, ponieważ z zewnątrz nie różnią się absolutnie niczym.
    Spot #34 - 21.05.2013

    Prawdopodobnie ten sam co wcześniej, ale już na innych blachach.

    Triumph Spitfire Mk4 produkowany był w Angielskim Coventry w latach 1970 - 1980, z czego mocniejsza wersja oznaczona jako 1500 od 1976r. Zwiększono w niej pojemność z 1296 do 1493cm3 poprzez zwiększenie skoku tłoka. Wyprodukowano odpowiednio 70 021 i 95 829 sztuk. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć która wersja jest na zdjęciu, ponieważ z zewnątrz nie różnią się absolutnie niczym.
    13 sierpnia 2014, 18:32 przez MarcinWrc (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    Mój aparat

    Magiczna, hipnotyzująca wręcz czynność podczas której z kawałków metalu powstaje żywy twór produkujący moc.
    Ile raz marzyliście o wypolerowanych i pomalowanych częściach skręcanych razem z niesamowitą precyzją?
    Teraz mechanik zakładu BT Classics przeprowadzi Was przez cały ten niezwykły proces na przykładzie naszego Poloneza 1500 '81.
    FSO Polonez 1500 – W bardzo rzadkim i pięknym kolorze.
    W bardzo rzadkim i pięknym kolorze.
    23 lipca 2014, 18:45 przez skota741 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Polski sen o motoryzacji – Fiat PF 1500 Coupe

Patrząc na prototyp Fiata Coupe, można podpisać się pod stwierdzeniem, że nie ma rzeczy niemożliwych. Futurystycznie wyglądające auto przypominało sen hollywoodzkiego producenta filmów. Powstały w 1971 r. samochód miał być pierwszym poważnym projektem motoryzacyjnym ekipy Gierka. Pod maską 125p Coupe pracował 90-konny silnik o pojemności 1,5 litra, który pozwalał rozpędzać się maksymalnie do 170 km/h. Samochód prezentowany na wielu wystawach motoryzacyjnych zawsze wzbudzał sensację. Nigdy jednak nie trafił do seryjnej produkcji.
    Fiat PF 1500 Coupe

    Patrząc na prototyp Fiata Coupe, można podpisać się pod stwierdzeniem, że nie ma rzeczy niemożliwych. Futurystycznie wyglądające auto przypominało sen hollywoodzkiego producenta filmów. Powstały w 1971 r. samochód miał być pierwszym poważnym projektem motoryzacyjnym ekipy Gierka. Pod maską 125p Coupe pracował 90-konny silnik o pojemności 1,5 litra, który pozwalał rozpędzać się maksymalnie do 170 km/h. Samochód prezentowany na wielu wystawach motoryzacyjnych zawsze wzbudzał sensację. Nigdy jednak nie trafił do seryjnej produkcji.
    13 lipca 2014, 14:40 przez KondaS (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    zdjęcie własne, opis z wystawy