Tak wygląda samochód mojej babci - Daewoo Tico z 1998 roku. Przepraszam za jakość zdjęć, samochód robiliśmy w nocy przy słabym oświetleniu. Od razu zaznaczam, że naprawa Tico nie była profesjonalna, najważniejszym zadaniem było pozbycie się rdzy i naprawa fotela.
Gdy zabraliśmy samochód, spotkaliśmy się z kilkoma problemami
Akumulator był ledwo naładowany, poza tym alternator nie chciał go ładować. Odpaliliśmy samochód na pych. Gdy już do tego doszło, małe Tico zaskoczyło mnie dość sporym przyspieszeniem. Samochód dobił do garażu gdzieś koło godziny 16. Naprawy rozpoczęliśmy po godzinie 17.
W czasie jazdy wypadła mi wycieraczka
Co gorsza, tego dnia padał deszcz - odpalając wycieraczki rysowałem szybę.
Zapomniałem jeszcze wspomnieć o denerwującym fotelu
Podczas jazdy oparcie przechylało się do tyłu. Dziadek przywiązał je przy użyciu drutu do prowadnicy. Nic to nie zdziałało. Oparcie opadało z powodu uszkodzenia otworu na gwint w który wchodziła śruba. Wywierciliśmy z bratem nowy i naprawiliśmy oparcie.
Pierwsze co rzucało się w oczy to fuszerka w wykonaniu dziadka
Gdzieniegdzie było widać ślady mało profesjonalnych napraw. Tutaj mamy pierwszy przykład: zderzak klejony na taśmę klejącą, ubytek został wypełniony... fragmentami dachówek.
Tak wyglądał zderzak po ściągnięciu taśmy
Jak widać, brakuje fragmentu zderzaka. W przypadku naprawy tego elementu coś się wymyśli. Najprawdopodobniej zderzak wstępnie zostanie przytwierdzony na trytytki, później nałoży się matę szklaną i szpachlę. Przerdzewiałe elementy widoczne na zdjęciu zostaną przetarte i zabezpieczone.
Skoro już wspomniałem o rudej
Dało się ją znaleźć na nadkolach, lewych drzwiach (kierowcy i pasażera) oraz progach.
Komentarze