Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Szukaj


     

    Znalazłem 125 takich materiałów
    BMW E36 - to nie tylko tani złom – Nie sądzicie, ze ładnie zrobione E36 jakoś wygląda? To nie wina samochodu, że ma pecha do właścicieli.
    Nie sądzicie, ze ładnie zrobione E36 jakoś wygląda? To nie wina samochodu, że ma pecha do właścicieli.
    Civic V – Dla jednych to będzie złom, dla mnie jest marzeniem które chciał bym kupić po zdaniu  prawa jazdy.
    Dla jednych to będzie złom, dla mnie jest marzeniem które chciał bym kupić po zdaniu prawa jazdy.
    12 stycznia 2015, 20:49 przez Nanek (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (8)
    Drugie życie – Druga szansa Komarka, którego kupiłem za grosze na złomowisku. 
Lecz na złom trafił nie bez powodu. 
Rozwalone łożysko na wale uniemożliwiało "przekręcenie" silnikiem, co było najwyraźniej przyczyną zezłomowania. 
Obecnie silnik całkowicie wyremontowany (nowiutki wał, pierścienie, łożyska, simmeringi) a rama i reszta będzie na nowo malowana na oryginalny kolor (nie pędzlem jak zrobił to poprzedni właściciel).
    Druga szansa Komarka, którego kupiłem za grosze na złomowisku.
    Lecz na złom trafił nie bez powodu.
    Rozwalone łożysko na wale uniemożliwiało "przekręcenie" silnikiem, co było najwyraźniej przyczyną zezłomowania.
    Obecnie silnik całkowicie wyremontowany (nowiutki wał, pierścienie, łożyska, simmeringi) a rama i reszta będzie na nowo malowana na oryginalny kolor (nie pędzlem jak zrobił to poprzedni właściciel).
    7 stycznia 2015, 21:50 przez TomaHawck (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (1)
    Źródło:

    własne

    Matra Bagheera – Trzy miejsca obok siebie i silnik za przednimi fotelami – no nieźle to wymyślili! Choć Bagheera miała tylko 1300 cm3 pojemności, jeździła bardzo żwawo dzięki niskiej masie. Niską masę uzyskano na dwa sposoby: po pierwsze – zamiast blachy w poszyciu zastosowano tworzywo sztuczne, jedynie mocowane do blaszanego szkieletu przymocowanego do płyty podłogowej. Po drugie – tę blachę na szkielet zrobiono ekstremalnie cienką i nijak nie zabezpieczoną przed korozją. Użytkownik nawet nie zauważał, że fura gnije do szczętu. I wtem! Dziura w podłodze, drzwi się nie zamykają, koniec gry, na złom. O dziwo – Bagheera doczekała się następczyni pod nazwą Murena – w całości wykonanej z blachy cynkowanej. 

Opis złomnika
    Trzy miejsca obok siebie i silnik za przednimi fotelami – no nieźle to wymyślili! Choć Bagheera miała tylko 1300 cm3 pojemności, jeździła bardzo żwawo dzięki niskiej masie. Niską masę uzyskano na dwa sposoby: po pierwsze – zamiast blachy w poszyciu zastosowano tworzywo sztuczne, jedynie mocowane do blaszanego szkieletu przymocowanego do płyty podłogowej. Po drugie – tę blachę na szkielet zrobiono ekstremalnie cienką i nijak nie zabezpieczoną przed korozją. Użytkownik nawet nie zauważał, że fura gnije do szczętu. I wtem! Dziura w podłodze, drzwi się nie zamykają, koniec gry, na złom. O dziwo – Bagheera doczekała się następczyni pod nazwą Murena – w całości wykonanej z blachy cynkowanej.

    Opis złomnika
    BMW E30 Wąska Lampa – Może dla jednych to szrot, złom, rupieć, ale dla mnie to klasyk, który teraz rzadko widać na naszych drogach. Trudno też znaleźć egzemplarz w oryginale i bez skaz. Jednym z moich marzeń było zostać posiadaczem E30 i tak się stało.
Teraz moim marzeniem jest doprowadzić ten samochód do stanu zbliżonego jak najbardziej do ideału, a później delikatnie zmodyfikować. Silnik w tym aucie to 2.4D, silnik jest naprawdę w dobrej kondycji, karoseria wiadomo trzeba się trochę pobawić.
Auto stało 7 lat pod niebem nie odpalane i zapewne by tak stało gdyby nie informacja od Kolegi, że jego Tata jest posiadaczem E30. O auto od kupna troszczę się ja, niedługo blacha będzie gotowa, a auto na wiosnę wyjedzie na drogi.
    Może dla jednych to szrot, złom, rupieć, ale dla mnie to klasyk, który teraz rzadko widać na naszych drogach. Trudno też znaleźć egzemplarz w oryginale i bez skaz. Jednym z moich marzeń było zostać posiadaczem E30 i tak się stało.
    Teraz moim marzeniem jest doprowadzić ten samochód do stanu zbliżonego jak najbardziej do ideału, a później delikatnie zmodyfikować. Silnik w tym aucie to 2.4D, silnik jest naprawdę w dobrej kondycji, karoseria wiadomo trzeba się trochę pobawić.
    Auto stało 7 lat pod niebem nie odpalane i zapewne by tak stało gdyby nie informacja od Kolegi, że jego Tata jest posiadaczem E30. O auto od kupna troszczę się ja, niedługo blacha będzie gotowa, a auto na wiosnę wyjedzie na drogi.
    ...poduszki, abs'y, systemy kontroli trakcji, itd.. Podziękuję, wolę ten nieekologiczny, przestarzały i niebezpieczny złom.
    18 października 2014, 10:27 przez Konto usunięte | Do ulubionych | Skomentuj (33)
    To auto szło na złom tylko po wypadkach – Ponieważ nie wiedziało co to mechanik.
    Ponieważ nie wiedziało co to mechanik.
    12 października 2014, 15:48 przez Norbi97 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (5)
    Przynajmniej mi się podoba. Nie trafił na złom, tylko się ktoś nim zatroszczył.
    2 października 2014, 22:36 przez wolfpiotr (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (6)
    Dlaczego wolę złom? Na właścicieli starszych aut nałożone zostaną kary – Od czasu do czasu popularne portale internetowe, a raczej ich działy motoryzacyjne krzyczą tytułem typu „Polska złomowiskiem Europy!!!111oneoneone” czy „Polacy jeżdżą wrakami!”. Tego typu sformułowania wywołują u mnie jedynie uśmiech politowania i drapanie się po głowie z pytaniem – kto za to płaci?

I któregoś dnia, przeglądając strony branżowe, otrzymałem odpowiedź na swoje pytanie – Stowarzyszenie Dealerów Audi i Volkswagena złożyło projekt ustawy, zgodnie z którą na kierowców starych samochodów miały być nałożone kar... to znaczy podatki ekologiczne. Projekt przewidywał także zakaz rejestrowania samochodów starszych niż 12-letnie, jeśli był kiedykolwiek zarejestrowany za granicą. Rozumiem jakby cichaczem przepchnęła to Dacia, Ford albo Fiat. Ale absurdalne i idealnie pokazujące oderwanie prezesów od rzeczywistości, jest sądzenie, że ktoś kto nie może zarejestrować swojej 15-letniej Astry, wartej 1500 zł, pójdzie do salonu po nowe Audi (najtańsze A1 to wydatek 70 000 zł).

W tego typu artykułach argumentem dotyczącym straszenia wiekiem jest to, że auta stają się mniej sprawne, a jeżdżenie nimi jest ekstrahiperniebezpieczne, bo hamulce, bo amortyzatory, bo to bo tamto. Nieważne, że są to normalne części eksploatacyjne, które podlegają czasowej wymianie zarówno w rocznym, jak i pełnoletnim samochodzie – niebezpieczne to i już! Uświadomiłem więc sobie, że jestem samobójcą, a do tego mordercą, gdyż pod moim domem stoi 16-letnia mazda, którą poruszam się na co dzień. Stwarzam zagrożenie zarówno dla siebie, jak i pasażerów, gdyż nie jeżdżę nowym SUVem Przy okazji dowiedziałem się także, że nie jestem ekologiczny, a każdy kilometr mojej jazdy to zabite trzy jeże i jeden borsuk. Jestem niebezpieczny, bo mój samochód ma w dowodzie rejestracyjnym rok produkcji 1998, po prostu. Czas więc wziąć się za odkłamanie tego mitu – dalej nie będzie żadnych błyskotliwych parafraz i porównań – będzie tekst tak prosty, jak silnik z gaźnikiem.

Szkoda, że autorzy wszystkich tych tekstów to najczęściej „eksperci”, którzy wzięli się, wraz ze swoimi poglądami z kosmosu, a wnioski które wyciągają są całkowicie błędne. Nie jest dla nich istotne, że auto corocznie bez problemu przechodzi przegląd, na którym diagnosta sprawdza czy auto skręca, hamuje i czy światła świecą (a co więcej trzeba do jazdy?) – a więc czy nadaje się do ruchu na terenie Unii Europejskiej. Prawda jest taka, że to nowsze auta, naszpikowane elektroniką, która steruje wszystkim od wtrysku paliwa do hamulców, są bardziej narażone na ryzyko usterki zagrażającej życiu, a tym samym niebezpieczne niż proste auta, gdzie wszystko opiera się na mechanice i elektryce. Zacinanie się karty startowej w Renault Lagunie (gość musiał jeździć po autostradzie, aż mu brakło paliwa) czy samozapłon Peugeota 307. To wszystko wynikało tylko i wyłącznie z elektroniki i stopnia skomplikowania tych pojazdów.

Proponuję przejść po postoju taksówek i zapytać obecnych tam kierowców jakim autem najchętniej oni sami by jeździli. Od co najmniej kilku usłyszycie, że Mercedesem W124 „Baleronem”. Ludzie, którzy na co dzień zajmują się zawodowo przewozem ludzi, najchętniej jeździliby 25-letnim niemieckim żelastwem – bo jest bezawaryjne i pewne. Przerzucają się najczęściej dlatego, że ich klienci chcą jeździć „w prestiżu”. Swego czasu czytałem na złomnik.pl (polecam, facet kocha złom bardziej niż ja) z życia wziętą historię, w której facet nie chciał jechać taksówką bo miała więcej niż 5 lat, a takie pojazdy się psują. Na pytanie dlaczego jedzie taxi odpowiedział, że jego roczne auto stoi w serwisie...

Muszę rozprawić się także z wynaturzeniami dotyczącymi ekologii. Powszechnie sądzi się, że wymiana samochodu na nowszy, który emituje mniej spalin powoduje ratowanie środowiska naturalnego. Dlatego kto może przesiada się do Insighta czy do Priusa – fajnie jeśli i tak miał kupować nowe auto i wybrał ekologiczniejsze to miło. Ale jeśli kupując miejskie toczydło, uważa się za ekologicznego, bo jego emisja spalin jest o połowę mniejsza... ten jest okłamywany. Produkcja jego pojazdu emituje tyle CO2, ile jego poprzedni, starszy samochód przez 10-15 lat eksploatacji.

GRINPISY WAS OSZUKUJĄ. Nie mówiąc już o producentach samochodów, którzy podają oficjalnie spalanie uzyskane w warunkach laboratoryjnych. Najekologiczniejsza jest jak najdłuższa eksploatacja samochodu! Oczywiście, nie mówię, że wszyscy mamy się przesiąść do starych wozów, bo tak nie jest. Ale po prostu nie szerzmy fałszywej propagandy. A wszystkim, którzy mają fobię jeżdżenia autami starszymi niż pięcio czy dziesięcioletnie, polecam zapytać w liniach lotniczych w którym roku wyprodukowano ich Boeinga 737, którym lecą na wakacje. Mogą się mocno zdziwić.
    Od czasu do czasu popularne portale internetowe, a raczej ich działy motoryzacyjne krzyczą tytułem typu „Polska złomowiskiem Europy!!!111oneoneone” czy „Polacy jeżdżą wrakami!”. Tego typu sformułowania wywołują u mnie jedynie uśmiech politowania i drapanie się po głowie z pytaniem – kto za to płaci?

    I któregoś dnia, przeglądając strony branżowe, otrzymałem odpowiedź na swoje pytanie – Stowarzyszenie Dealerów Audi i Volkswagena złożyło projekt ustawy, zgodnie z którą na kierowców starych samochodów miały być nałożone kar... to znaczy podatki ekologiczne. Projekt przewidywał także zakaz rejestrowania samochodów starszych niż 12-letnie, jeśli był kiedykolwiek zarejestrowany za granicą. Rozumiem jakby cichaczem przepchnęła to Dacia, Ford albo Fiat. Ale absurdalne i idealnie pokazujące oderwanie prezesów od rzeczywistości, jest sądzenie, że ktoś kto nie może zarejestrować swojej 15-letniej Astry, wartej 1500 zł, pójdzie do salonu po nowe Audi (najtańsze A1 to wydatek 70 000 zł).

    W tego typu artykułach argumentem dotyczącym straszenia wiekiem jest to, że auta stają się mniej sprawne, a jeżdżenie nimi jest ekstrahiperniebezpieczne, bo hamulce, bo amortyzatory, bo to bo tamto. Nieważne, że są to normalne części eksploatacyjne, które podlegają czasowej wymianie zarówno w rocznym, jak i pełnoletnim samochodzie – niebezpieczne to i już! Uświadomiłem więc sobie, że jestem samobójcą, a do tego mordercą, gdyż pod moim domem stoi 16-letnia mazda, którą poruszam się na co dzień. Stwarzam zagrożenie zarówno dla siebie, jak i pasażerów, gdyż nie jeżdżę nowym SUVem Przy okazji dowiedziałem się także, że nie jestem ekologiczny, a każdy kilometr mojej jazdy to zabite trzy jeże i jeden borsuk. Jestem niebezpieczny, bo mój samochód ma w dowodzie rejestracyjnym rok produkcji 1998, po prostu. Czas więc wziąć się za odkłamanie tego mitu – dalej nie będzie żadnych błyskotliwych parafraz i porównań – będzie tekst tak prosty, jak silnik z gaźnikiem.

    Szkoda, że autorzy wszystkich tych tekstów to najczęściej „eksperci”, którzy wzięli się, wraz ze swoimi poglądami z kosmosu, a wnioski które wyciągają są całkowicie błędne. Nie jest dla nich istotne, że auto corocznie bez problemu przechodzi przegląd, na którym diagnosta sprawdza czy auto skręca, hamuje i czy światła świecą (a co więcej trzeba do jazdy?) – a więc czy nadaje się do ruchu na terenie Unii Europejskiej. Prawda jest taka, że to nowsze auta, naszpikowane elektroniką, która steruje wszystkim od wtrysku paliwa do hamulców, są bardziej narażone na ryzyko usterki zagrażającej życiu, a tym samym niebezpieczne niż proste auta, gdzie wszystko opiera się na mechanice i elektryce. Zacinanie się karty startowej w Renault Lagunie (gość musiał jeździć po autostradzie, aż mu brakło paliwa) czy samozapłon Peugeota 307. To wszystko wynikało tylko i wyłącznie z elektroniki i stopnia skomplikowania tych pojazdów.

    Proponuję przejść po postoju taksówek i zapytać obecnych tam kierowców jakim autem najchętniej oni sami by jeździli. Od co najmniej kilku usłyszycie, że Mercedesem W124 „Baleronem”. Ludzie, którzy na co dzień zajmują się zawodowo przewozem ludzi, najchętniej jeździliby 25-letnim niemieckim żelastwem – bo jest bezawaryjne i pewne. Przerzucają się najczęściej dlatego, że ich klienci chcą jeździć „w prestiżu”. Swego czasu czytałem na złomnik.pl (polecam, facet kocha złom bardziej niż ja) z życia wziętą historię, w której facet nie chciał jechać taksówką bo miała więcej niż 5 lat, a takie pojazdy się psują. Na pytanie dlaczego jedzie taxi odpowiedział, że jego roczne auto stoi w serwisie...

    Muszę rozprawić się także z wynaturzeniami dotyczącymi ekologii. Powszechnie sądzi się, że wymiana samochodu na nowszy, który emituje mniej spalin powoduje ratowanie środowiska naturalnego. Dlatego kto może przesiada się do Insighta czy do Priusa – fajnie jeśli i tak miał kupować nowe auto i wybrał ekologiczniejsze to miło. Ale jeśli kupując miejskie toczydło, uważa się za ekologicznego, bo jego emisja spalin jest o połowę mniejsza... ten jest okłamywany. Produkcja jego pojazdu emituje tyle CO2, ile jego poprzedni, starszy samochód przez 10-15 lat eksploatacji.

    GRINPISY WAS OSZUKUJĄ. Nie mówiąc już o producentach samochodów, którzy podają oficjalnie spalanie uzyskane w warunkach laboratoryjnych. Najekologiczniejsza jest jak najdłuższa eksploatacja samochodu! Oczywiście, nie mówię, że wszyscy mamy się przesiąść do starych wozów, bo tak nie jest. Ale po prostu nie szerzmy fałszywej propagandy. A wszystkim, którzy mają fobię jeżdżenia autami starszymi niż pięcio czy dziesięcioletnie, polecam zapytać w liniach lotniczych w którym roku wyprodukowano ich Boeinga 737, którym lecą na wakacje. Mogą się mocno zdziwić.
    Mini projekcik "PussyBike" – Mój mały bardzo nisko budżetowy projekcik. W sumie to bardziej była zabawa spawarką i chęć spróbowania zbudowania motorka praktycznie z niczego.
Silnik pochodzi od Rometa kadeta, przednie lagi z Wski, tylne amory z etz 150, środkowa cześć ramy z kadeta, przednie koło jak na razie tymczasowe z wózka na złom, a reszta to rurki i płaskowniki.
brakuje jeszcze wydechu lampy i paru detali, które postaram się zmotać i założyć na dniach. Nie jest to OCC, ale od czegoś trza zacząć.
    Mój mały bardzo nisko budżetowy projekcik. W sumie to bardziej była zabawa spawarką i chęć spróbowania zbudowania motorka praktycznie z niczego.
    Silnik pochodzi od Rometa kadeta, przednie lagi z Wski, tylne amory z etz 150, środkowa cześć ramy z kadeta, przednie koło jak na razie tymczasowe z wózka na złom, a reszta to rurki i płaskowniki.
    brakuje jeszcze wydechu lampy i paru detali, które postaram się zmotać i założyć na dniach. Nie jest to OCC, ale od czegoś trza zacząć.
    28 sierpnia 2014, 11:19 przez TomaHawck (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (5)
    Źródło:

    własne