Kolejny tragiczny weekend na torach wyścigowych. Po wypadku Dana Wheldona w wyścigu IndyCar, zginął tym razem motocyklista: 24-letni Włoch Marco Simoncelli. Po tym jak stracił panowanie nad swoją Hondą, z impetem wjechał w niego Amerykanin Colin Edwards i rodak, utytułowany Valentino Rossi. Marco nie miał szans w tym "starciu"- jego kask pękł, a jego zwłoki leżały na torze. Na wniosek prezydenta Włoskiego Komitetu Olimpijskiego, Gianni Petrucciego wszystkie wydarzenia sportowe odbywające się dzisiaj we Włoszech, zostaną poprzedzone minutą ciszy, tak by oddać hołd tragicznie zmarłemu sportowcowi. Cześć jego pamięci.