Szukaj
Znalazłem 22 takie materiały
potrzebuję porady - być może miał ktoś podobną sytuację.
Ogólnie w dniu wczorajszym zostawiłem w jednym z warszawskich warsztatów auto do naprawy. Miałem wyciek płynu chłodniczego z racji pękniętego węża (auto Skoda Octavia).
Auto zostawiłem rano w warsztacie. Mechanik miał sprawdzić auto i skontaktować się ze mną po diagnozie w celu przekazania wyceny. Po kilku godzinach dostałem telefon, iż "niestety" ale mieli do zrobienia drugą Octavie (przegląd klimy) i przez pomyłkę zrobili w moim aucie ten przegląd klimy i pytanie czy mają spuszczać czynnik czy za ten przegląd zapłacę (+/- 150 zł). Ogólnie i tak miałem to zrobić więc machnąłem ręką i się zgodziłem + dostałem info, iż znaleźli pęknięty wąż i jeszcze dzisiaj będę w stanie odebrać auto po południu.
Około godziny 17 wybrałem się do warsztatu po odbiór auta. Pokazali mi pęknięty wąż - wszystko ok. Poprosiłem jeszcze o wydruk z maszyny do nabijania czynnika (przy obsłudze klimy w innych warsztatach zawsze takie coś dostawałem). Kierownik odpowiedział mi, że niestety ale ich maszyna nie drukuje czegoś takiego i nie jest mi w stanie przekazać takiego wydruku (tutaj zapaliła mi się czerwona lampka). Ok - ponieważ warsztat miał bardzo dużo bardzo dobrych opinii w internecie nie chciałem się z człowiekiem przepychać - uregulowałem należność i wróciłem do domu.
I tu zaczyna się najlepsze. Ponieważ mam w samochodzie kamerę do nagrywania (podłączoną pod zapłon więc jak ktoś odpala samochód włącza się też kamera + czujnik uderzeń/parkingowy) postanowiłem po powrocie przejrzeć nagrania czy faktycznie podłączali chociaż tę maszynkę od klimy do mojego auta (często tak jest że jak ktoś mocno trzaśnie drzwiami to się załącza, etc.) - stwierdziłem, że może coś się nagrało.
Otwieram pierwsze nagranie (zaraz po tym jak zostawiłem auto na podjeździe do warsztatu) i oglądam jak pracownik warsztatu wjeżdża autem do ich budynku. Patrzę i OCZOM NIE WIERZĘ ... gość cofa cofa cofa i jeb .. w coś uderzył z tyłu (na filmie widać że auto w coś uderzyło ale z racji że kamera jest do przodu to na tej podstawie nie byłbym w stanie nic stwierdzić ani udowodnić). Do momentu aż słychać na nagraniu (mniej więcej):
- ku&*&a.... (gość rusza do przodu, zatrzymuje się wysiada obejrzeć szkodę)
- co przyj*bałeś? (drugi pracownik który kręcił się obok)
- ku&*^ tak samo jak wczoraj tym passatem ... j#ba laweta kto ją tu postawił.. ku**, pier&** może nie widać
- widać (drugi pracownik)
- może nie zauważy
- itd.
Ewidentnie na filmie pracownicy się przyznają do tego co zrobili. Na nagraniu też widać bardzo dokładnie nazwę warsztatu, adres, etc. z racji wielkiego szyldu przy wjeździe. "Niestety" z racji tego, że uszkodzenia zderzaka nie były wielkie to nie zauważyłem ich przy obiorze auta. I tu pojawia się pytanie do kogoś kto się bardziej orientuje w tych sprawach. Jak powinienem tę sprawę załatwić.
Ogólnie dzwoniłem do innego autoryzowanego warsztatu wycenili mi wymianę zderzaka na nowy na 1500 zł. Na pewno nie zgodzę się na naprawę zderzaka w opisanym warsztacie - po prostu boję się zostawić tam auto. Jakie mam możliwości rozwiązania tej sytuacji (jeszcze nie kontaktowałem się z warsztatem). Czy wg Was Mirki propozycja dla warsztatu iż zwrócą mi przytoczoną sumę a jak wypiszę im oświadczenie iż w związku z zaistniałą sytuacją moje roszczenia zostały pokryte + nie będę upubliczniał filmu jest ok? Co jeżeli warsztat na to nie pójdzie?
Samo nagranie jest naprawdę mocne. Kolega z pracy jak to zobaczył to złapał się za głowę - typowy przypadek co się dzieje z twoim autem gdy jest ono w warsztacie. Sam byłem zdziwiony, że osoba która uderzyła autem nie zorientowała się, iż wszystko się nagrało i szczególnie z rozmowy pracowników jest to ewidentny dowód w sprawie. Pomijam kwestie, iż po publikacji tego filmu (gdzie tak jak pisałem widać nazwę warsztatu, wszystkie dane, etc.) można im zrobić naprawdę niezłą reklamę.
Będę wdzięczny za wszelkie propozycje. Aha i zależy mi na polubownym rozwiązaniu sprawy ale co w przypadku gdy warsztat powie "ma pan nagranie i co nam pan zrobi".
Pozdrawiam
Jest to prywatny S15 zbudowany w Scorch Racing. Co w nim ciekawego? Osiągnięcia! Między innymi rekord toru Tsukuba. Tak, pracownik korpo wykręcił lepszy czas na półslickach niż sam Keiichi Tsuchiya w Hondzie NSX JGTC na pełnym slicku! Dodatkowo końcówkę okrążenia przejechał bez silnika.
Versje:
LP 400 (1973-1977): LP to jest skrót od Longitudinale Posteriore (czyli wzdłużny tylny) zdradza pozycje silnika; 400 oznacza pojemnośc śilnika (w dziśiejszych czasach ta liczba oznacza moć śilnika) czyli 4 litry (3929cm³) V12 o mocy 375 KM. wyprodukowano 152 egzemplarze.
LP 400 S (1978 -1982): różni się od poprzedniej wersji tym że ma mniej mocy (353 KM), przedni spojler i większe "lacze"
LP 500 (1982-1985): większy silnik (4.754 cm³), ta sama moc co LP 400 ale więcej momentu obrotowego. Wyprodukowano 321 egzemplarze.
5000 Quattrovalvole (1985-1988): śilnik o pojemności 5,2 litra i 4 zawory na cylinder (poprzednie miały tylko 2), mówi śię że miał moc 455 KM, ale bezpoblemowo "znośił" 470 KM, a nawet 500. Ciekawostka: według Lamborghini ten znany ogromny tylni spojer (opcjonalny) ma tylko funkcjie wizualną, ale i tak większość klientów go zamawiała. Wyprodukowano 631 egzemplarze.
25º Anniversario (1988-1990): z okazji 25-lecia Lambroghini, tym razem zmiany dotyczyły estetyke (spojery, wloty powietrza) Wyprodukowano 658 egzemplarzy.
‹ pierwsza < 1 2 3 > ostatnia ›