Szukaj
Znalazłem 510 takich materiałów
Po tym zdarzeniu kierująca autobusem spytała się dziecka czy wszystko jest w porządku, dziewczynka odpowiedziała, że tak i że jedzie do szkoły. Kierująca autobusem kobieta podjechała do sprawczyni wykroczenia ale ona w ogóle nie zareagowała.
Sprawa została zgłoszona na policję.
Mama dziewczynki mówiła policjantom, że córka jechała hulajnogą po chodniku i zatrzymała się przed przejściem dla pieszych, po którym chciała przejść na drugą stronę drogi. Kobieta mówiła, że była w pobliżu i widziała jak stojący przed przejściem samochód osobowy ruszył do przodu w momencie gdy jej córka przechodziła już przez jezdnię.
Z relacji kobiety wynikało, że po potrąceniu 11-latki z osobówki wyszła kobieta, która zapytała się o samopoczucie dziewczynki, przekazała swoje nazwisko i miała podać jeszcze swój numer telefonu kontaktowego. Jednak po kilkudziesięciu sekundach wsiadła do swego auta i odjechała z miejsca zdarzenia. Na szczęście mama 11-latki zdążyła zapisać numery rejestracyjne odjeżdżającej osobówki.
Początkowo dziewczynka nie odczuwała żadnych dolegliwości, jednak po powrocie do domu, gdy opowiedziała z mamą o zdarzeniu swemu tacie, ten zdecydował o powiadomieniu policji. Dzisiaj, po szczegółowych badaniach lekarskich okazało się, że dziewczynka doznała jedynie niegroźnych urazów, jej życie i zdrowie nie jest zagrożone.
Mundurowi pojechali do właściciela samochodu, którego numery przekazała kobieta. Okazało się, że faktycznie samochodem marki Audi kierowała 61-letnia łukowianka. Kobieta twierdziła, że upewniła się, że potrąconej przez nią dziewczynce nic się nie stało, że jej mama nie chciała z nią rozmawiać i dlatego pojechała do domu.
Mundurowi sprawdzając stan trzeźwości kierującej ustalili, że kobieta ma ponad pół promila alkoholu w organizmie. 61-latka twierdziła, że po powrocie do domu później piła piwo, a gdy kierowała samochodem marki Audi to była trzeźwa.
Teraz policjanci będą prowadzili postępowanie, w trakcie którego wykorzystają zapewne zapis z kamer miejskiego monitoringu, który zarejestrował zdarzenie.
Naganie publikujemy ku przestrodze, aby pokazać, że chwila nieuwagi na drodze może doprowadzić do tragedii.
Przypominamy: kierujący pojazdem zbliżając się do przejścia dla pieszych, obowiązany jest zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu albo na nie wchodzącego i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu albo wchodzącemu na to przejście. Pamiętajmy też, że pieszemu zabrania się wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych.
Kobieta, która prowadziła białą Toyotę Yaris musiała być rozkojarzona, ponieważ... nie zamierzała hamować przed przejściem. Światła stopu włączyły się w zasadzie dopiero w momencie potrącenia pary.
"Jechałem przepisowo nie szalałem ponieważ jechała ze mną moja mama. Dwa samochody zdążyły przejechać zanim ja dojechałem do mostu, ale ostatni samochód - kierującą samochód kobieta - wjechała w tym samym momencie co ja i zaczęła się awanturować. Mężczyzna która jechał z nią też wysiadł i otworzył mi drzwi jednak udało mi się je wyszarpać i zamknąć po czym odpuścił możliwe że zobaczył kamerę. A kobieta kontynuowała swój spektakl uderzała pięściami w maskę krzyczała wyzywała kopnęła w zderzak po czym jak już odjeżdżałem również kopnęła w tylny błotnik. Z samochodem nic się nie stało jedyne co to ja straciłem nerwy i adrenalina mi skoczyła a moja mama się przestraszyła."
28.05.2022 - Mysłakowice koło Jeleniej Góry.
"Z dziewczyną nie było kontaktu - była przerażona. Na propozycję podwiezienia do Wrocławia nie zareagowała. Gość oprócz krzyczenia żeby się nie wtrącać powtarzał tylko - To moje auto... Zabrał jej dokumenty i kluczyki."
Autostrada A4 przed Wrocławiem od strony Legnicy