Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Szukaj


     

    Znalazłem 43 takie materiały
    Opel Kadett Rallye 4x4 – W 1985 roku na międzynarodowych targach samochodowych Frankfurt Auto Show I.A.A. w 1985 roku Opel przedstawił Kadetta Rallye 4x4, który miał w niedalekiej przyszłości reprezentować Russelsheim w Rajdowych Mistrzostwach Świata jako następca Manty 400. Opel widział w nim szansę na odzyskanie mistrzowskiego tytułu i udowodnienie, że technologicznie są w ścisłej światowej czołówce.
 
Pierwsze plany stworzenia samochodu rajdowego na bazie Kadetta pojawiły się w grudniu 1983 roku, gdy Manta 400 była jeszcze zdolna do zwycięstw. Odnosiła sukcesy w mistrzostwach Francji czy Wielkiej Brytnii, gdzie prowadzona przez dobrych kierowców walczyła o mistrzowskie tytuły. Jednakże w mistrzostwach świata, gdzie panowały Audi quattro i Lancia 037, Opel przestał się zupełnie liczyć. Nad pracami czuwali szef rozwoju sportowego Karl-Heinz Goldstein oraz Rauno Aaltonen, mistrz Europy z 1965 roku. Zdecydowali się oni stworzyć bezkompromisowy samochód rajdowy, który powinien prowadzić się tak łatwo jak cywilny pojazd. 

Pierwszym efektem tego działania było umieszczenie jednostki napędowej z przodu, w przeciwieństwie do Peugeota 205 T16 czy Lancii 037. "Jeździłem samochodami z centralnie umieszczonym silnikiem przez wiele lat. Jednak nie zawsze zachowywały się tak jak chciałem," mówił Aaltonen. "Na rajdowych trasach takie samochody są bardzo wymagające dla kierowcy. Gdy musisz jechać na drodze w stale zmieniających się warunkach, jeśli nie masz dobrego nacisku na przód, możesz łatwo ją opuścić." Altonen uważał, że dużo łatwiejsze w prowadzeniu są samochody z silnikiem umieszczonym z przodu, co eliminowało ich podsterowną charakterystykę. Z tego względu Rallye Kadett miał silnik umieszczony z przodu, choć sama jednostka została przesunięta dość daleko do tyłu, aby obie osie były obciążone na tyle równo, na ile było to możliwe. Rozdział masy był bliski ideału - wynosił 51:49. 
 
Już na początku prac nad samochodem zdano sobie sprawę, że nie ma co ruszać z projektem nie uwzględniając w nim napędu na cztery koła. Czasy na odcinkach najłatwiej można było poprawić zwiększoną mocą, a tą trzeba było przenieść na drogę, dlatego też dodatkowa oś napędowa była najlepszym wyjściem. Jednakże Goldstein nie chciał zastosować konwencjonalnego napędu na cztery koła: "Jeśli na wszystkie koła przenoszona jest pełna moc, stajemy przed taką samą sytuacją, jak przy centralnie umieszczonym silniku." Z pomocą przyszedł brytyjski inżynier Mike Endean, który pracował wcześniej jako specjalista ds. przeniesienia napędu w zakładach Hewland. Stworzył on projekt napędu o nazwie "X-Trac", który cechował się zmiennym rozdziałem mocy pomiędzy przednią i tylną osią. Na prostych odcinkach obie osie były napędzane w stosunku 50:50, a na zakrętach napęd przenosił się płynnie na tylną oś, do maksymalnej wartości 72:28. Całość odbywała się automatycznie, kierowca nie miał na to wpływu. Nie tylko przekaz mocy był automatyczny. Elektronika czuwała m.in. nad ciśnieniem doładowania turbosprężarki. Auto miało być bardzo przyjazne dla kierowcy. 

Planowano użycie zupełnie nowego silnika, bazującego na dwulitrowej wtryskowej jednostce używanej w Kadecie GSi. Rozważano także możliwość użycia 2.4 litrowego silnika znanego z Manty i Ascony, gdyż FISA ogłosiła wstępne plany wprowadzenia grupy S, w której to silniki turbo straciły by swoją przewagę. W 1985 roku było za wcześnie, by decydować się na jedną z tych jednostek. - oczekiwano na decyzję FISA. Pomimo niepewnej sytuacji polityczno-sportowej, Goldstein wraz ze swoim zespołem przystąpił do prac nad projektem Rallye 4x4. 

Wnętrzem zajmował się dział projektowy pod dowództwem Hideo Kodamy, który pracował zgodnie z wytycznymi Aaltonena. Samochód miał być przede wszystkim przyjazny kierowcy: "Przyrządy nie mogą przeszkadzać, kierowca musi mieć widok na drogę i maskę, nawet jeśli będzie siedział w głębokim fotelu." Dziś może to brzmi śmiesznie, jednak w tamtych czasach większość producentów skupiała się przede wszystkim na mocy, a nie na wygodzie czy widoczności zza kierownicy.

Nad nadwoziem czuwał ekspert aerodynamiki Hans Joachim Emmelmann. GSi było wtedy jednym z najbardziej aerodynamicznych samochodów w swojej klasie, w Rallye 4x4 skupiono się na dostarczeniu silnikowi dużej ilości powietrza. Zwrócono uwagę także na ochronę przed kurzem i dodano spoilery, które pomagały w utrzymaniu pojazdu na drodze.
 
Pierwszy prototyp Kadetta Rallye 4x4 powstał wiosną 1985 roku. Do budowy wielu części użyto bardzo lekkiego i wytrzymałego materiału - kewlaru. W celu dalszego odchudzenia samochodu, szyby (poza przednią) wykonano z plastiku. Gotowy samochód ważył 960 kg. Z powodu wspomnianych wyżej problemów z wyborem jednostki napędowej, skorzystano z silnika o pojemności 1.8 litra i mocy około 400 KM pochodzącego z Forda Escorta Zakspeed. Wiosną tego samego roku Rauno Aaltonen przetestował go w centrum testowym Opla w Dudenhofen. "Samochód jest dużo szybszy, niż oczekiwałem i zdecydowanie przyjazny kierowcy," mówił po pierwszej jeździe. Także fabryczny kierowca Opla Erwin Weber zrobił kilka rund samochodem: "Samochód jest niesamowity," - to jedyne słowa, które pozostały po tak wielu latach. Stało się jasne, że Kadett Rallye 4x4 jest na najlepszej drodze do walki o kolejny tytuł mistrza świata dla Russelsheim. 

Sezon 1985 i 1986 poświęcono na testy. Zbudowano kolejne samochody, które wyposażono w przebudowane dwulitrowe jednostki pochodzące z GSi - wyposażono je w dwa wałki rozrządu i potężną turbinę. Jednostka miała moc około 500 KM, a w krytycznych momentach (dzięki trybowi "Overboost") można było z niej wyciągnąć nawet 1000 KM. Samochody sprawdzano w każdych możliwych warunkach - na asfalcie, szutrze i śniegu i przygotowywano się do debiutu na rajdowych trasach. 

Niestety Opel Kadett Rallye 4x4 grupy B nie pojawił się na rajdowych trasach. Po wielu wypadkach FIA zadecydowała, że samochody grupy B zostaną zdelegalizowane wraz z końcem sezonu 1986, jednocześnie wycofując się z pomysłu wprowadzenia grupy S. Opel zarzucił projekt, a dwa spośród zbudowanych samochodów zostały wyposażone w wolnossące silniki z Manty (o mocy 250 KM), dociążone 200 kilogramami części i wystartowały w Rajdzie Dakar, niestety bez sukcesów. Potem nastały czasy grupy A i Rallye 4x4 odszedł w niepamięć.

Szkoda tylko, że tak obiecujący projekt nigdy nie rozwinął skrzydeł.

Opis skopiowany ze strony: http://grupab.vdclan.com
    W 1985 roku na międzynarodowych targach samochodowych Frankfurt Auto Show I.A.A. w 1985 roku Opel przedstawił Kadetta Rallye 4x4, który miał w niedalekiej przyszłości reprezentować Russelsheim w Rajdowych Mistrzostwach Świata jako następca Manty 400. Opel widział w nim szansę na odzyskanie mistrzowskiego tytułu i udowodnienie, że technologicznie są w ścisłej światowej czołówce.

    Pierwsze plany stworzenia samochodu rajdowego na bazie Kadetta pojawiły się w grudniu 1983 roku, gdy Manta 400 była jeszcze zdolna do zwycięstw. Odnosiła sukcesy w mistrzostwach Francji czy Wielkiej Brytnii, gdzie prowadzona przez dobrych kierowców walczyła o mistrzowskie tytuły. Jednakże w mistrzostwach świata, gdzie panowały Audi quattro i Lancia 037, Opel przestał się zupełnie liczyć. Nad pracami czuwali szef rozwoju sportowego Karl-Heinz Goldstein oraz Rauno Aaltonen, mistrz Europy z 1965 roku. Zdecydowali się oni stworzyć bezkompromisowy samochód rajdowy, który powinien prowadzić się tak łatwo jak cywilny pojazd.

    Pierwszym efektem tego działania było umieszczenie jednostki napędowej z przodu, w przeciwieństwie do Peugeota 205 T16 czy Lancii 037. "Jeździłem samochodami z centralnie umieszczonym silnikiem przez wiele lat. Jednak nie zawsze zachowywały się tak jak chciałem," mówił Aaltonen. "Na rajdowych trasach takie samochody są bardzo wymagające dla kierowcy. Gdy musisz jechać na drodze w stale zmieniających się warunkach, jeśli nie masz dobrego nacisku na przód, możesz łatwo ją opuścić." Altonen uważał, że dużo łatwiejsze w prowadzeniu są samochody z silnikiem umieszczonym z przodu, co eliminowało ich podsterowną charakterystykę. Z tego względu Rallye Kadett miał silnik umieszczony z przodu, choć sama jednostka została przesunięta dość daleko do tyłu, aby obie osie były obciążone na tyle równo, na ile było to możliwe. Rozdział masy był bliski ideału - wynosił 51:49.

    Już na początku prac nad samochodem zdano sobie sprawę, że nie ma co ruszać z projektem nie uwzględniając w nim napędu na cztery koła. Czasy na odcinkach najłatwiej można było poprawić zwiększoną mocą, a tą trzeba było przenieść na drogę, dlatego też dodatkowa oś napędowa była najlepszym wyjściem. Jednakże Goldstein nie chciał zastosować konwencjonalnego napędu na cztery koła: "Jeśli na wszystkie koła przenoszona jest pełna moc, stajemy przed taką samą sytuacją, jak przy centralnie umieszczonym silniku." Z pomocą przyszedł brytyjski inżynier Mike Endean, który pracował wcześniej jako specjalista ds. przeniesienia napędu w zakładach Hewland. Stworzył on projekt napędu o nazwie "X-Trac", który cechował się zmiennym rozdziałem mocy pomiędzy przednią i tylną osią. Na prostych odcinkach obie osie były napędzane w stosunku 50:50, a na zakrętach napęd przenosił się płynnie na tylną oś, do maksymalnej wartości 72:28. Całość odbywała się automatycznie, kierowca nie miał na to wpływu. Nie tylko przekaz mocy był automatyczny. Elektronika czuwała m.in. nad ciśnieniem doładowania turbosprężarki. Auto miało być bardzo przyjazne dla kierowcy.

    Planowano użycie zupełnie nowego silnika, bazującego na dwulitrowej wtryskowej jednostce używanej w Kadecie GSi. Rozważano także możliwość użycia 2.4 litrowego silnika znanego z Manty i Ascony, gdyż FISA ogłosiła wstępne plany wprowadzenia grupy S, w której to silniki turbo straciły by swoją przewagę. W 1985 roku było za wcześnie, by decydować się na jedną z tych jednostek. - oczekiwano na decyzję FISA. Pomimo niepewnej sytuacji polityczno-sportowej, Goldstein wraz ze swoim zespołem przystąpił do prac nad projektem Rallye 4x4.

    Wnętrzem zajmował się dział projektowy pod dowództwem Hideo Kodamy, który pracował zgodnie z wytycznymi Aaltonena. Samochód miał być przede wszystkim przyjazny kierowcy: "Przyrządy nie mogą przeszkadzać, kierowca musi mieć widok na drogę i maskę, nawet jeśli będzie siedział w głębokim fotelu." Dziś może to brzmi śmiesznie, jednak w tamtych czasach większość producentów skupiała się przede wszystkim na mocy, a nie na wygodzie czy widoczności zza kierownicy.

    Nad nadwoziem czuwał ekspert aerodynamiki Hans Joachim Emmelmann. GSi było wtedy jednym z najbardziej aerodynamicznych samochodów w swojej klasie, w Rallye 4x4 skupiono się na dostarczeniu silnikowi dużej ilości powietrza. Zwrócono uwagę także na ochronę przed kurzem i dodano spoilery, które pomagały w utrzymaniu pojazdu na drodze.

    Pierwszy prototyp Kadetta Rallye 4x4 powstał wiosną 1985 roku. Do budowy wielu części użyto bardzo lekkiego i wytrzymałego materiału - kewlaru. W celu dalszego odchudzenia samochodu, szyby (poza przednią) wykonano z plastiku. Gotowy samochód ważył 960 kg. Z powodu wspomnianych wyżej problemów z wyborem jednostki napędowej, skorzystano z silnika o pojemności 1.8 litra i mocy około 400 KM pochodzącego z Forda Escorta Zakspeed. Wiosną tego samego roku Rauno Aaltonen przetestował go w centrum testowym Opla w Dudenhofen. "Samochód jest dużo szybszy, niż oczekiwałem i zdecydowanie przyjazny kierowcy," mówił po pierwszej jeździe. Także fabryczny kierowca Opla Erwin Weber zrobił kilka rund samochodem: "Samochód jest niesamowity," - to jedyne słowa, które pozostały po tak wielu latach. Stało się jasne, że Kadett Rallye 4x4 jest na najlepszej drodze do walki o kolejny tytuł mistrza świata dla Russelsheim.

    Sezon 1985 i 1986 poświęcono na testy. Zbudowano kolejne samochody, które wyposażono w przebudowane dwulitrowe jednostki pochodzące z GSi - wyposażono je w dwa wałki rozrządu i potężną turbinę. Jednostka miała moc około 500 KM, a w krytycznych momentach (dzięki trybowi "Overboost") można było z niej wyciągnąć nawet 1000 KM. Samochody sprawdzano w każdych możliwych warunkach - na asfalcie, szutrze i śniegu i przygotowywano się do debiutu na rajdowych trasach.

    Niestety Opel Kadett Rallye 4x4 grupy B nie pojawił się na rajdowych trasach. Po wielu wypadkach FIA zadecydowała, że samochody grupy B zostaną zdelegalizowane wraz z końcem sezonu 1986, jednocześnie wycofując się z pomysłu wprowadzenia grupy S. Opel zarzucił projekt, a dwa spośród zbudowanych samochodów zostały wyposażone w wolnossące silniki z Manty (o mocy 250 KM), dociążone 200 kilogramami części i wystartowały w Rajdzie Dakar, niestety bez sukcesów. Potem nastały czasy grupy A i Rallye 4x4 odszedł w niepamięć.

    Szkoda tylko, że tak obiecujący projekt nigdy nie rozwinął skrzydeł.

    Opis skopiowany ze strony: http://grupab.vdclan.com
    25 lutego 2012, 12:41 przez Lalus00 (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Mercedes SLS - następca legendarnego Gullwinga, czyli 300SL. Ponieważ Mercedes 300 SL był pierwszym supersamochodem, najszybszym autem drogowym w swoich czasach (lata 50 -te XX w, gdzie wszyscy z trudem osiągali 100 km/h on pędził ponad 2 razy szybciej), to następca musi być także niesamowity. I jest. Mercedes zrobił wszystko, by nowy skrzydlak (nazwa przyległa do 300 SL z powodu dziwnie otwieranych drzwi, SLS ma takie same) także był najlepszy. Naszpikowali go elektroniką, dali duży silnik i obiecali - prowadzi się dobrze. Jak dobrze? Zobacz ten film, który pokazuje jaki docisk do ulicy generuje nadwozie. A ten Pan za kierownicą to ma szczęście. Pomykał w Enzo, FXX i teraz w tym...
    28 grudnia 2011, 20:54 przez HarryTHC (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (1)
    Zrodzony z pasji i miłości do motoryzacji... Tak brzmią pierwsze słowa na portalu arrinera.pl Bo dziś będę pisał o tym aucie. Pierwszy polski supersamochód Arrinera. Cała rzecz urodziła się jako projekt w czerwcu 2008 roku. Potem Polacy zebrali naprawdę bardzo dobrych konstruktorów (m.in. Lee Noble, który robi własne auta, a w przeszłości testował takie wozy jak McLaren F1, oraz pracował w Ascari). Potem losy projektu auta (nazwanego jako VENO, później przemianowanego na Arrinera) były różne. Najpierw miał być produkowany w Chinach, ostatecznie jednak będzie robiony u nas w kraju. Wyprodukowanie w pełni jeżdżącego prototypu pochłonęło 3 000 000 zł. Jak na takie auto jest to kwota można powiedzieć znikoma. Można rzec to ułamek tego, co wydają najwięksi, by wdrożyć auto do produkcji. W końcu udało się i jest. W maju 2011 roku nastąpiła prezentacja dla inwestorów, a w czerwcu Arrinera pojeździła sobie po naszych drogach. Wszędzie wzbudzała zachwyt. Wszyscy patrzą z niedowierzaniem - jak to? To cacko to nasze? Polskie? Ano nasze. Kilka słów o aucie:
    SILNIK
    Pod maską znajdziemy 8-cylindrową jednostkę LS9 o pojemności 6,2 l (pochodzący z Chevroleta Corvette ZR1). Jednostka otrzymała sprężarkę mechaniczną Eaton, dzięki czemu moc maksymalna wynosi 647 KM (476 kW) a moment obrotowy 819 Nm. Daje to pewność, że samochód jeździ naprawdę tak dobrze jak wygląda.
    KOŁA
    19-calowe koła tworzą dodatkową przestrzeń dla wydatnie powiększonego układu hamulcowego. Na obręczach będących odlewem z metali lekkich założono opony o rozmiarze 255/30 R19 z przodu i 335/25 R20 z tyłu.
    RAMA I NADWOZIE
    Rama zaprojektowana z wykorzystaniem programów CATIA i SolidWorks, powstała z elementów aluminiowych oraz z włókien węglowych a także z rur z wysokowytrzymałej stali o zróżnicowanym przekroju. Nadwozie wykonane jest z kompozytów węglowych i kewlarowych.
    HAMULCE CERAMICZNE
    Hamulce ceramiczne coraz śmielej wkraczają do samochodów. W pojazdach z najwyższej półki ich stosowanie to niemal standard. Taki kompozyt ma ponadto świetne przewodnictwo cieplne i dużą pojemność cieplną (absorbuje dużo ciepła, ale szybko je odbiera i oddaje). Tarcze hamulców ceramicznych są o ok. 50% lżejsze od tradycyjnych stalowych. Poza samym zmniejszeniem ogólnej masy ma to także bardzo duży wpływ na moment bezwładności. Koła dużo łatwiej zmieniają szybkość obrotową, co jest szczególnie wyczuwalne na zakrętach, gdzie szybkości obrotowe poszczególnych kół się różnią.
    Wysoka odporność na ścieranie sprawia, że hamulce ceramiczne wytrzymują nawet 300 tysięcy kilometrów normalnej eksploatacji i można przyjąć, że nie powinny być wymieniane przez cały okres życia samochodu, gdyż maksymalnie stracić mogą ok. 0,5 mm grubości. Kierowcy posiadający tego typu hamulce w swoich samochodach doceniają także świetne i powtarzalne wyczucie hamulca oraz niemal zupełny brak wibracji: nawet przy długim i ostrym hamowaniu.
    KAMERA TERMOWIZYJNA
    Nie od dziś wiadomo, że najsłabszym ogniwem samochodu jest jego kierowca. Dlatego też w przypadku naszego samochodu, elektronika wydatnie wspomaga spostrzegawczość kierowcy, uczulając go na obecność ludzi i zwierząt na drodze. Pojazd ma mianowicie zainstalowaną najnowszej generacji kamerę termowizyjną, która monitoruje przestrzeń kilkuset metrów przed samochodem. Ilekroć kamera zarejestruje obiekt o podwyższonej wobec otoczenia temperaturze, czyli przypuszczalnie człowieka lub zwierzę, kierowca będzie mógł dostrzec jasny i wyraźny obraz tego obiektu na wyświetlaczu umiejscowionym w środkowej konsoli na wysokości oczu kierowcy.
    Z przodu drogę oświetla oczywiście bi-xenon (nie może być inaczej - po prostu nie wypada), z tyłu natomiast drapieżności dodają światła wykonane w technologii LED. Wnętrze jest przepięknie wykonane z najwyższej gatunkowo skóry, okraszone bardzo wysokiej jakości sprzętem audio, oraz nawigacją.
    Osiągi pojazdu na razie nieznane. Ale patrząc na to cudeńko na pewno będą wyśmienite.
    24 października 2011, 23:35 przez Charakterek (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    arrinera.pl veno-sa.blogspot.com Internet