Szukaj
Znalazłem 223 takie materiały
Na chwilę obecna firma chce wyprodukować zaledwie 9 tych niezwykłych aut a cena 2 mln dol czyli prawie 7 mln złotych.
Do tych aut tworzonych z pasją na pewno można zaliczyć samochody spod znaku gekona - Wiesmann'y. Wiesmann to była rodzinna firma powstała w 1985 roku. W 1993 roku bramy fabryki opuścił pierwszy samochód, który określił kultywowany później przez Wiesmanna styl. Recepta była prosta: nadwozia nawiązujące do motoryzacyjnej klasyki przywodzące ducha brytyjskiej motoryzacji połączono z techniką BMW. Dzięki rzędowym szóstkom i widlastym ósemkom pochodzącym z Bawarii auta Wiesmann były bardzo dynamiczne i mogły pochwalić się ponadprzeciętnymi osiągami. Nie bez znaczenia była również stylistyka samochodów, która być może była nieco dyskusyjna, jednak na pewno zwracała uwagę. Całości dopełniała najwyższa jakość wykonania oraz wnętrza, o które coraz trudniej we współczesnej motoryzacji. W szczytowym okresie działalności firma zatrudniała 110 osób i można powiedzieć, że jej kolejne projekty były coraz śmielsze. Firma adaptowała również coraz mocniejsze silniki BMW, dochodząc do poziomu silników z wersji M. Rzeczywistość okazała się jednak bolesna, a produkcja około 200 samochodów rocznie nie pozwalała nawiązać walki z motoryzacyjnymi gigantami.
14 sierpnia 2013 do sądu wpłynął wniosek o upadłość skierowany przez niemiecką firmę Wiesmann. W homogenicznym świecie współczesnej motoryzacji zniknął kolejny rodzynek.
Proponują też zniesienie zakazu rozmawiania przez komórkę podczas prowadzenia auta i obowiązku jazdy w pasach bezpieczeństwa.
Dziesięciopunktowy program zmian w Kodeksie drogowym, który - według autorów - ma ułatwić życie kierowcom, opatrzono hasłem "Pozwólcie Jeździć Normalnie". Założenia programu przedstawił we wtorek w Katowicach wiceszef PJN Marek Migalski. Przyznał, że wiele propozycji jest bardzo kontrowersyjnych.
Na drogach ekspresowych - według partii - powinno obowiązywać ograniczenie do 130 km/h, w terenie niezabudowanym - 100 km/h (nocą 110 km/h). Partia chciałaby też podwyższenia limitu prędkości w terenie zabudowanym do 55 km/h, a nocą - do 70 km/h. PJN przekonuje, że w godzinach nocnych ruch jest o wiele mniejszy, nie ma wielu przechodniów, zwłaszcza dzieci, więc zwiększenie dozwolonej prędkości w tym czasie nie powinno zwiększyć liczby wypadków.
PJN chce też znieść, na wzór amerykański, konieczność odbywania obowiązkowego kursu przed egzaminem na prawo jazdy. Zadaniem państwa byłoby jedynie skuteczne sprawdzenie na egzaminie, czy dana osoba rzeczywiście posiadła konieczne umiejętności do bezpiecznego poruszania się po drogach. Partia PJN, która nie ma reprezentacji w Sejmie, pismo ze swymi propozycjami wyśle do szefów klubów parlamentarnych. Migalski liczy, że chociaż niektóre z pomysłów PJN wejdą w życie.
Jesteś za?