Posiadacze plastikowych lamp w kilkuletnich samochodach znają ten ból. Reflektory stają się coraz mniej przejrzyste, aż w końcu praktycznie przestają świecić. A że zbliża się zima i noce coraz dłuższe, to koniecznie trzeba z takimi lampami coś zrobić.
Mamy kilka opcji do wyboru:
1. Nowe oryginalne lampy (najlepsza i najdroższa opcja).
2. Zamiana na lepsze używki (opcja ryzykowna, bo nie wiadomo w jakim stanie jest lampa jako całość. Ładny klosz to nie wszystko, o czym później).
3. Tanie i nie do końca dobre zamienniki.
4. Regeneracja.
Wybrałem czwartą opcję i zregenerowałem lampy. Ale zrobiłem to bardzo gruntownie. Nie tylko polerka kloszy i cześć. Zrobiłem znacznie więcej! A co - o tym w artykule. Stan lamp widać na pierwszym zdjęciu. Zbyt bogato nie jest. A świecą tak.
Jak widać, jakaś jasna plama przed samochodem, która nie wiadomo gdzie się kończy. Brak wyraźnej linii światła i cienia, świeci coś tuż przed samochodem.
Rzut na ścianę ukazuje koszmar tych lamp. Nie widać tu absolutnie żadnej granicy światła i cienia. Tylko przypadkowa plama pośrodku. Takie lampy nie dość, że nie oświetlają nic przed autem, to jeszcze oślepiają kierowców. Ja zawsze przed wykręceniem lamp zaznaczałem na ścianie granicę światła i cienia wzorując się na starych lampach. Tu nie było się na czym wzorować. Wyznaczyłem zatem środki świateł mijania na ścianie i to był mój punkt odniesienia. Wiadomo bowiem, że na środku takiego światła linia pozioma przechodzi w linię wznoszącą. Na lampach jest jedna istotna informacja. Za symbolem wiązki widnieje zapis 1.2%. Oznacza to, że na każdy metr wiązka światła opada o 1,2 cm. To istotne, bo wiedząc w jakiej odległości jest lampa od ściany i wiedząc, gdzie jest jej środek, mogę ze 100% pewnością wyznaczyć jak wysoko powinna świecić nowa lampa. Ważne jest tylko, aby na czas regeneracji nie ruszać samochodu z miejsca.
Zatem wykręciłem lampy i pobieżnie umyłem klosze. Już wyglądały lepiej, choć do ideału droga daleka
Przed dalszymi krokami zdejmuję zaślepki, klipsy, wyjmuję żarówki oraz demontuję silniczki
Następnie uruchamiam piekarnik i nastawiam go na 80 stopni
Wkładam lampę i zapiekam ją przez 5 minut. Niech Was nie zwiedzie czysty klosz, w ramach eksperymentu wyczyściłem go pastą do zębów i pokryłem woskiem i już wiem, jak oszukują handlarze. Efekt był dość krótkotrwały, benzyna ekstrakcyjna obnażyła bolesną prawdę.
Komentarze