Motobezsens, czyli co mnie irytuje w motoryzacji
Z racji twarzy co najwyżej pozwalającej mi zostać prezenterem radiowym, filmiku na YT nie nakręce. Ale napisać mogę. Subiektywny przegląd irytujących rzeczy w szeroko pojętej motoryzacji. Podchodzić raczej z dystansem. Zapraszam do dyskusji w przypadku odmiennego zdania
Temat jak najbardziej na czasie: Uchodźcy z Afryki
czyli inaczej ludzie, którzy zapomnieli czym jest śnieg. Przy najmniejszych jego opadach wpadają w panikę i zapominają, że na drogach przy minimalnej warstwie śniegu wolno poruszać się szybciej niż 10-15km/h zachowując bezpieczeństwo. Nie mam nic przeciwko dostosowywaniu prędkości do warunków, ale czy osoba potrafiąca jeździć tylko po suchym czarnym asfalcie powinna poruszać się po drogach?
"Nie trąb poj**ie, jadę na glebie"- domorośli tjunerzy
W przeciwieństwie do poprzedniej grupy kierowców tjunerów można spotkać od marca do pierwszego śniegu w okolicach listopada. Nie będę komentował stylów, bo najzwyczajniej każdy niech robi samochód jak mu pasuje, ALE!... niech tuning pozostanie polepszaniem właściwości jezdnych, a nie ich pogarszaniem. Kilkukrotnie zdarzało mi się utknąć za ww. gatunkiem kierowcy poruszającym się samochodem obniżonym na wysokość żyletki nie potrafiącym rozwinąć prędkości wyższej niż prędkość spacerującego człowieka. W przeciwnym wypadku skończyłoby się to urwaniem zderzaka/ miski olejowej/przytarciem wahacza [skreśl właściwe]. I tak swoją drogą, to serio to się może podobać? Może mam ciut praktyczniejsze podejście do życia, ale po co? "bo wygląda!" Owszem. Wygląda jakby miało nie jechać
Głupie przepisy, i niekonsekwencja ich egzekwowania
W tym punkcie wiele osób może się ze mną nie zgodzić. Chodzi o dwa przepisy wymienione wyżej, ale jest ich dużo więcej. Teraz skupie się na zakazie używania telefonów komórkowych w trakcie prowadzenia samochodu. Trzymanie telefonu w dłoni podczas jazdy powoduje większe niebezpieczeństwo w porównaniu z jazdy z obiema rękami na kierownicy, co do tego nie ma wątpliwości. Niekonsekwecja polega na tym, że tą samą dłonią którą nie wolno używać mi telefonu mogę rozmawiać przez CB radio, jeść hot-doga z Orlenu, pić, palić, dłubać w radiu, czy w majtkach pasażerki i za to mandatu (poza kilkoma wyjątkami które prywatnych kierowców nie dotyczą) nie dostanę. Rzecz numer dwa: obowiązek zapinania pasów. Przyznam się do czegoś: nie lubię zapinać pasów i w większości przypadków tego nie robię. Nie uważam, ze przez to stwarzam niebezpieczeństwo wobec innych uczestników ruchu. Tak, wiem. niezapięty pasażer stwarza niebezpieczeństwo dla innych znajdujących się w samochodzie bla, bla bla... Większość znajomych osób wie, że mam dość lużne podejście do porządku w samochodzie. Pomimo, że według dowodu rejestracyjnego autem może poruszać się kierowca i 4 pasażerów, mój samochód jest dwuosobowy, tylna kanapa robi za bagażnik. Zdarzało się przewozić skrzynki narzędziowe czy komplet felg. W sumie wolałbym oberwać pasażerem niż 18" felgą. Jedno jest karane, a drugie nie. Znów niekonsekwencja. Dla mnie sprawa wygląda jasno. Albo wszystkie ww. czynności są dozwolone, albo wszystkie zakazane
System szkolenia kierowców i reformy
Sam na szczęście kursy i egzaminy na prawo jazdy mam już za sobą. Ale z relacji znajomych przechodzących przez to piekło stwierdzam, że po 13 latach od odebrania swojego prawka, i przebytych setkach tysięcy kilometrów nie zdałbym obecnego egzaminu! Jazda po polskich drogach jest niebezpieczna, i z tym chyba każdy się zgodzi. Trzeba przeprowadzać zmiany z sposobie egzaminowania, tu też nie ma wątpliwości. Ale nie wiem w jaki sposób ecodriving czy zielony listek ma coś w tej kwestii zmienić? Podstawowym błędem jest to, że szkoły jazdy nie przygotowują młodego kierowcy do bezpiecznego poruszania się po drogach, tylko do zdania egzaminu państwowego. Taki system jest wymagany przez kursantów co w pewnym sensie jest zrozumiałe. W efekcie prawo jazdy odbierają kierowcy z punktu #1.
Motocyklista = szaleniec i samobójca
Jako, że sam należe do tej grupy tę kwestię też chciałbym poruszyć, ale nieco inaczej. Motocykliści za wszelką cenę usiłują udowodnić, że nie powinno się bać motocykli. Z drugiej jednak strony gdy wejdzie się na jakikolwiek portal motocyklowy na dzień dobry powita nas "Wypadek XYZ na torze w Wygwizdowie Górnym", "Zobacz film z wypadku rosyjskiego motocyklisty nagrany kamerą na kasku". A może chcielibyśmy posłuchać muzyki o motocyklach i wejdziemy sobie na Youtube? I co znajdziemy w tekstach piosenek? "150 na godzinę na czołówkę z tirem", ten się połamał, tamten się zabił. Państwo motocykliści, nie tędy droga! A gdzie poczucie wolności, gdzie frajda i przyjemność z jazdy?
Komentarze