Szwedzki romans Tomiczka
Jeżeli chodzi o wyczynową jazdę na motocyklu offroadowym po lesie to aktualnie w Polsce raczej nikt nie jest w stanie dotrzymać tempa Adamowi Tomiczkowi. Zawodnik z Cieszyna co prawda przez ostatnie dwa sezony sporo borykał się z kontuzjami, ale nawet przy niepełnej dyspozycji wielokrotnie udowadniał, że jest w stanie nawiązywać walkę nawet z najlepszymi na świecie. Na co dzień Adam startuje w barwach KTM Warszawa, ale tym razem dostał zielone światło na krótki romans z bliźniaczą marką - Husqvarną.
TX125
"W małym dwusuwie z biało-niebieskiej stajni drzemie ogromny potencjał, ale żeby go wykrzesać trzeba się trochę namęczyć. I nie chodziu tutaj o trzymanie go na wysokich obrotach, a samo wystrojenie silnika, który jest dosyć wrażliwy na zmiany otoczenia, w którym pracuje. Na to potrzeba trochę czasu, którego podczas naszego testu niestety był spory deficyt. Jednak po krótkich próbach ingerencji w charakterystykę silnika setka zaczęła być bardzo żwawa i niechciana dziura w gazie powoli zaczęła znikać. Motocykl uwielbia być kręcony na wysokich obrotach i kiedy silnik generuje swoją maksymalną moc tuż przed końcem zakresu, TX125 zamienia sie w istną fabrykę zabawy".
TE 250
"Niestety, dwusuwowa ćwiartka nie zrobiła na mnie wybitnego wrażenia. Jest do dobry motocykl i bardzo wszechstronny, ale czegoś mi w nim brakowało. W moim odczuciu miał jakby za mało góry i odniosłem wrażenie, że między 2, a 3 biegiem jest za duża "dziura" przez co musiałem mieszać dźwignią prawie jak w setce. Niemniej jednak pozwalał na szybką i przyjemną jazdę w każdym terenie. Od dwieście pięćdziesiątki oczekiwałbym jednak czegoś więcej. Jego sytuację z pewnością poprawiłaby jeszcze zabawa z ustawieniami zaworu wydechowego oraz gaźnika".
TE 300
"Największy dwusuw ze szwedzkiej gamy bardzo mnie urzekł. Jest to motockl z ogromnym zapasem mocy, w którym do przemieszczania się wystarczy zapiąc trzeci bieg i można zapomnieć o dźwigni zmiany biegów. Jest to maszyna, która zdecydowanie idzie dołem i dzięki sześciostopniowej przekładni nie trzeba wykręcać silnika, bo ciągu w dolnym zakresie i tak nie zabraknie. Trzeba jednak pamiętać, że przez swoje osiągi silnik może "kichnąć" przed zakrętem i ponieść nas w krzaki, jeżeli nie zdążymy wciśnąć sprzęgła".
FE 250
"Mała czterosuwowa ćwiartka bardzo przypadła mi do gustu. Jest lekka i bardzo zwinna, a przy tym skręca najlepiej spośród całego szwedzkiego oddziału. Na drugiej mapie zapłonowej i wyłączonej trakcji można było się nią przyjemnie bawić, bo agresywna charakterystyka i niska waga pozwalają na ostrą jazdę. Zawieszenie w tym motocyklu również pracowało lepiej niż w reszcie motocykli, ale pewnie było to kwestią ustawień. Na FE 250 może nie jeździłem najszybciej, ale frajda zdecydowanie była największa".
FE 350
"Kiedyś byłem mocno zafascynowany motocyklami tej pojemności, ale ostatnio jakoś mi przeszło i teraz w porównaniu do innych maszyn nie czerpię na nim tak dużej przyjemności z jazdy. Jest to mimo wszystko dosyć ciężki motocykl i jakoś nie aż tak wybitnie mocny, przez co miałem wrażenie, że dosiadam ociężałego, niezbyt zgrabnego enduraka. Motocykl wieszał się na podnóżkach i nie do końca mogłem się na nim odnaleźć".
FE 450
"Na dużym traktorze na pewno jeździło mi się najszybciej. Spory w tym udział zawieszenia, które zdecydowanie było najtwardsze spośród całej stawki. Może to zasługa sprężyn, a może ustawień, ale wzbudzało ono we mnie największe zaufanie. Cztery i pół jest bardzo mocne przez co przód cały czas idzie w górze, co też mogło wpłynąć na komfort jazdy. Ogólnie chciałbym jeździć tym motocyklem, ale jest on dosyć drogi i ciężki, więc póki co zostanę przy mojej dwusuwowej, pomarańczowej trzysecie".
Komentarze