Historia odbudowy:
Kończymy z przystawkami i zaczynamy danie główne, czyli historię modelu, którego zdjęcia podziwiasz od początku artykułu. Historia jest warta opowiedzenia, gdyż każdy klasyk MUSI mieć swoją historię. No musi i basta! Zatem oddaję głos Radkowi (Puzon1):
W zasadzie to wszystko przez Karolinę. Poznałem Ją na Joe. Po kilku miesiącach pisania doszło do spotkania i "zaprzyjaźniliśmy się" na tyle, że obecnie jest moją żoną. Po jakimś czasie Karolina zamieszkała w Nowym Sączu. Życie płynęło bosko do chwili, kiedy przyjechaliśmy do rodzinnego domu Karoliny. Była to końcówka roku 2011. Wtedy go zobaczyłem. Trabant stał pod plandeką, którą zrzuciliśmy i stało się... Marzyłem, by odremontować klasyka, miał to być fiat 126p, ale gdy tylko ujrzałem Trabancika - wiedziałem, że dostanie drugie życie.
Za jakiś czas (październik 2012) przyjechałem z lawetą i zabrałem go do Sącza. Wtedy zaczęła się zabawa. Na początku planowałem go tylko "odświeżyć", ale po zdjęciu duroplastów wyszło sporo rdzy. Na szczęście podwozie i konstrukcja nie były aż tak tragiczne, w najgorszym stanie był pas przedni i oczywiście nadkola. Tam prawdę mówiąc nie było nic. Dziury na wylot.
Komentarze