Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Profil użytkownika

    BorucGT

    Młody rajdowiec
    Zamieszcza materiały od: 30 kwietnia 2013 - 15:24
    Ostatnio: 19 października 2018 - 7:45
    Gadu-gadu: 31083853
    O sobie:

    Mieszkam w Dąbrowie Górniczej.
    Mam Seicento 1.1MPI

    • Materiałów na głównej: 107 z 108 (1 usunietych przez adm.)
    • Punktów za materiały: 5293
    • Komentarzy: 114
    • Punktów za komentarze: 104
     
    Dramatyczna sytuacja ksieży. – Panowie ile kosztuje taki Lexusik
    Panowie ile kosztuje taki Lexusik
    31 grudnia 2013, 12:38 przez BorucGT (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (4)
    BBS jest a gdzie gleba –
    29 grudnia 2013, 11:34 przez BorucGT (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Smutny zabytek –
    29 grudnia 2013, 11:45 przez BorucGT (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Mit : Nie kupuj aut na F – „Nie kupuj aut na F”, tak zawsze mawiał mój pewien wujek, lub raczej stryjeczny dziadek, czy jak tam się nazywa takie pokrewieństwo. Wujkodziadek nie dał sobie nigdy wytłumaczyć, że silnik Fiata pracuje w Oplu i Saabie, konstrukcje Forda mają swoje odbicie w Volvach i Land Roverach, a auta francuskie to już w ogóle dobra historia – kupujesz sobie Mercedesa klasy A lub B, a tam pod maską Dacia Dokker, kupujesz sobie wylansowane BMW Mini, a tam pod maską graty z Peugeota. A i tak 80% samochodu to materiały od poddostawców. A jakoś nie widzę człowieka, który by mówił „nie kupuję nigdy samochodów z bebechami od Valeo na pierwszy montaż!” albo „Kupuj tylko samochody z turbosprężarkami IHI, Mitsubishi i Hitachi, nie kupuj Garretta i KKK, to przereklamowane gówno!” – a dokładnie w taki sposób powinno się mówić o nowoczesnych samochodach. Zawsze staram się trollować ludzi, którzy w tzw. towarzystwie zaczynają wypowiadać się o samochodach, przywołując przykład Fiata Sedici i Suzuki SX4 – „a widzisz, znajomy miał takie auto właśnie jako Fiata Sedici i wszystko mu się posypało, a my mamy też, ale kupiliśmy Suzuki, żeby się nie psuło, i zobacz, 80 tys. km w 3 lata i fura jak nowa… nie ma to jak japońska jakość, włoszczyzna to szajs”. LUDZIE W TO WIERZĄ.
NIE KUPUJ BO SIĘ ZEPSUJE I WYBUCHNIE I URWIE CI RĘKĘ I NOGĘ
    „Nie kupuj aut na F”, tak zawsze mawiał mój pewien wujek, lub raczej stryjeczny dziadek, czy jak tam się nazywa takie pokrewieństwo. Wujkodziadek nie dał sobie nigdy wytłumaczyć, że silnik Fiata pracuje w Oplu i Saabie, konstrukcje Forda mają swoje odbicie w Volvach i Land Roverach, a auta francuskie to już w ogóle dobra historia – kupujesz sobie Mercedesa klasy A lub B, a tam pod maską Dacia Dokker, kupujesz sobie wylansowane BMW Mini, a tam pod maską graty z Peugeota. A i tak 80% samochodu to materiały od poddostawców. A jakoś nie widzę człowieka, który by mówił „nie kupuję nigdy samochodów z bebechami od Valeo na pierwszy montaż!” albo „Kupuj tylko samochody z turbosprężarkami IHI, Mitsubishi i Hitachi, nie kupuj Garretta i KKK, to przereklamowane gówno!” – a dokładnie w taki sposób powinno się mówić o nowoczesnych samochodach. Zawsze staram się trollować ludzi, którzy w tzw. towarzystwie zaczynają wypowiadać się o samochodach, przywołując przykład Fiata Sedici i Suzuki SX4 – „a widzisz, znajomy miał takie auto właśnie jako Fiata Sedici i wszystko mu się posypało, a my mamy też, ale kupiliśmy Suzuki, żeby się nie psuło, i zobacz, 80 tys. km w 3 lata i fura jak nowa… nie ma to jak japońska jakość, włoszczyzna to szajs”. LUDZIE W TO WIERZĄ.
    NIE KUPUJ BO SIĘ ZEPSUJE I WYBUCHNIE I URWIE CI RĘKĘ I NOGĘ
    Mit: Gwiazdki EURO NCAP – Ostatnio pewien PR-owiec pewnej bardzo poważnej firmy powiedział „chcesz kupić samochód XXX? On jest niebezpieczny! Ma tylko trzy gwiazdki!”. I wyglądał, jakby naprawdę w to wierzył. Oczywiście Euro NCAP wymyślił sobie świetną metodę zarabiania kasy, opracowując system „znormalizowanych” zderzeń i znormalizowanej metody oceniania. Z tym że jest to totalnie niewiarygodne i oderwane od rzeczywistości. Na bazie testów Euro NCAP możemy wyłącznie dowiedzieć się, jak samochód zachowa się, kiedy z prędkością 64 km/h uderzy w odkształcalną przeszkodę 40%-ami powierzchni przodu. Albo jak zachowa się, kiedy najedzie na niego z boku specjalny zderzeniowy „fantom”. Ma to tyle wspólnego z realnym ruchem drogowym co jakby na podstawie tego, że aspiryna wyleczyła kogoś z przeziębienia, uznać ją za lekarstwo na wszystkie choroby. Przecież i to choroba, i tamto choroba. I to wypadek, i tamto wypadek. Można byłoby powiedzieć cokolwiek o bezpieczeństwie danego modelu w momencie, kiedy poddano by go wszystkim możliwym scenariuszom wypadków ze wszystkimi możliwymi prędkościami. Istnieje znacznie bardziej wiarygodny sposób oceniania bezpieczeństwa aut: trzeba upublicznić statystyki śmiertelnych wypadków i wtedy okazałoby się, że więcej osób ginie w BMW 3 niż w Seicento. Największym kuriozum Euro NCAP jest jednak to, że sposób przyznawania gwiazdek pozwolił producentom samochodów wypracować metody takiego budowania aut, żeby dobrze wypadały w testach i wskutek tego mamy czterogwiazdkowego Range Rovera i pięciogwiazdkowe Renault Clio. Czyli Clio jest bezpieczniejsze niż Range Rover. A mimo to jakoś, gdybym chciał się już zderzyć, to wybrałbym jednak bardziej Range’a, Gelendę albo Land Cruisera V8, a nie Clio. NO ALE TE GWIAZDKI PRZECIEŻ, ONI SO TAKIE WAŻNE!
    Ostatnio pewien PR-owiec pewnej bardzo poważnej firmy powiedział „chcesz kupić samochód XXX? On jest niebezpieczny! Ma tylko trzy gwiazdki!”. I wyglądał, jakby naprawdę w to wierzył. Oczywiście Euro NCAP wymyślił sobie świetną metodę zarabiania kasy, opracowując system „znormalizowanych” zderzeń i znormalizowanej metody oceniania. Z tym że jest to totalnie niewiarygodne i oderwane od rzeczywistości. Na bazie testów Euro NCAP możemy wyłącznie dowiedzieć się, jak samochód zachowa się, kiedy z prędkością 64 km/h uderzy w odkształcalną przeszkodę 40%-ami powierzchni przodu. Albo jak zachowa się, kiedy najedzie na niego z boku specjalny zderzeniowy „fantom”. Ma to tyle wspólnego z realnym ruchem drogowym co jakby na podstawie tego, że aspiryna wyleczyła kogoś z przeziębienia, uznać ją za lekarstwo na wszystkie choroby. Przecież i to choroba, i tamto choroba. I to wypadek, i tamto wypadek. Można byłoby powiedzieć cokolwiek o bezpieczeństwie danego modelu w momencie, kiedy poddano by go wszystkim możliwym scenariuszom wypadków ze wszystkimi możliwymi prędkościami. Istnieje znacznie bardziej wiarygodny sposób oceniania bezpieczeństwa aut: trzeba upublicznić statystyki śmiertelnych wypadków i wtedy okazałoby się, że więcej osób ginie w BMW 3 niż w Seicento. Największym kuriozum Euro NCAP jest jednak to, że sposób przyznawania gwiazdek pozwolił producentom samochodów wypracować metody takiego budowania aut, żeby dobrze wypadały w testach i wskutek tego mamy czterogwiazdkowego Range Rovera i pięciogwiazdkowe Renault Clio. Czyli Clio jest bezpieczniejsze niż Range Rover. A mimo to jakoś, gdybym chciał się już zderzyć, to wybrałbym jednak bardziej Range’a, Gelendę albo Land Cruisera V8, a nie Clio. NO ALE TE GWIAZDKI PRZECIEŻ, ONI SO TAKIE WAŻNE!
    Skoda  S110R –
    29 grudnia 2013, 11:41 przez BorucGT (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    RÓB SAM – Taunus SUV –
    29 grudnia 2013, 14:05 przez BorucGT (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Małe jest piękne. –
    27 grudnia 2013, 14:21 przez BorucGT (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (1)