Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Szukaj


     

    Znalazłem 15 takich materiałów
    Czy wiecie, że organizowane w Polsce i przez Polaków wyścigi pod sztandarem "Miata Challenge", to największy w Europie puchar jednomarkowy i jednomodelowy?
    Mało tego- Miata Challenge, to największa na świecie liga, w której o puchary walczy się wyłącznie w Mazdach MX-5 (różnych generacji).
    Fajnie, że taka liga powstała właśnie u nas!

    Jako, że jestem posiadaczem takowej miaty, postanowiłem przejechać się i zobaczyć pierwszy raz na żywo, jak wyglądają wyścigi z serii MC.
    To co zaskoczyło mnie najbardziej pozytywnie, to atmosfera i ludzie... Startowałem w wielu zawodach, ale takiej chęci pomocy jak tu nigdy nie doświadczyłem:
    - zepsuł Ci się dyfer? Spoko pożyczę Ci swój, mam zapasowy, dawaj lewarek i za pół godziny jedziesz dalej!
    - opony Ci nie kleją? Spoko, bierz moje, postawisz mi kiedyś piwo

    To tylko niektóre historie jakie mają tam miejsce- nikt nie ma ciśnienia, by koniecznie wygrywać, wszyscy pomagają sobie wzajemnie nie tylko z samochodami, ale i przesiadają się między autami i konfrontują różne podejścia do techniki jazdy, by jakby nie patrzeć- rywal mógł urwać jeszcze kilka setnych z czasu.
    17 lipca 2023, 21:06 przez TaMiataWymiata (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    Własne

    Vel Satis czyli łamiemy stereotypy – Nadszedł czas podsumować prawie 2 lata użytkowania auta jakim jest Renault Velsatis. Jako prawdziwy fan motoryzacji nie boję się "wynalazków", powiedziałbym nawet że wolę takie auta niż kolejnego golfa, mondeo czy civica. Ileż to ja się nasłuchałem niestworzonych historii o tym jakie to renault nie jest beznadziejne i awaryjne, historii od osób które takim autem nie jechały nawet na taksówce. Oczywiście pewnie zaraz fanboye pewnych aut w dieslu mnie wyśmieją i napiszą w komentarzach jaki to velsatis nie jest brzydki, ale to chociaż da się zrozumieć - kwestia gustu. Najgorzej robi się wtedy gdy mowa jest o awaryjności i do tego właśnie zmierzam... Przyznajcie ile przez ostatnie dwa lata włożyliście w swojego passata, a6 czy e39? Tak szczerze. Ja w renault nic. Oczywiście nie mówię tu o zaniedbaniu, olej wymieniany co 10 tys km, zawieszenie i hamulce to kwestia eksploatacyjna i oczywista. Na myśli mam 0 wkład w awarie tego jakże "beznadziejnego" auta. Fakt, zerwała mi się linka mechanizmu szyby kierowcy ale umówmy się, ten egzemplarz ma 16 więc nie nazwałbym tego nawet awarią a jeśli mam być całkowicie szczery to wydałem 50zł na naprawę instalacji gazowej, która notabene nie jest wyposażeniem fabrycznym. Naprawdę, auto przez ten czas kilka razy przejechało Polskę z północy na południe, nie mówiąc o codziennej eksploatacji i weekendowych wyjazdach. Bądźmy szczerzy, ile razy słyszeliście ile to znajomy nie wpakował kasy w swojego bezawaryjnego passata ale dalej twierdzi, że jest ok bo... ZDARZA SIĘ. No pewnie, zdarza się i tu jest klu tego wszystkiego. Awarie zdarzają się w każdym aucie, każdym dlatego proszę nie mówcie więcej że renault się sypie, kiedy przez ostatnie 3 miesiące wydaliście 2000zł na naprawy waszego bezawaryjnego cudu techniki. Łamiemy stereotypy #2. Mój egzemplarz wyposażony był w 3.5 litrowy silnik V6."Panie a kto to utrzyma, a ile to pali..." Już odpowiadam. Ubezpieczenie to, w moim przypadku, 680zł za cały rok a spalanie na poziomie 20l gazu w mieście i 16l na autostradzie nie schodząc ze 160KM/H. Dużo? No pewnie, przeliczcie sobie teraz to na złotówki i koszt benzyny. Przy podobnej eksploatacji nawet 1.6 (bez gazu) będzie kosztowało tyle samo a jazda..? Bez porównania. Tym czy innym autem o podobnej mocy można spokojnie ustawić na tempomacie 180KM/H i nie martwić się o to czy aby nie męczy to silnika. Jak bardzo można nienawidzieć tego auta, tak komfortu podróżowania nie można mu odmówić. Ogromne, wygodne fotele (choć dla mnie nieco za wysoka pozycja za kierownicą), duży podłokietnik, równie wygodna tylna kanapa i sporo miejsca w kabinie stawiają to auto dużo wyżej niż przeciętnego hachback'a. Jest to auto z resztą dużo większe mimo podobnej linii nadwozia. Taka nietypowa limuzyna. Oczywiście mój egzemplarz, jak każdy z tym silnikiem, wyposażony był w skrzynię automatyczną. To wszystko sprawia, że po przyjeździe z północy Polski w góry, po zameldowaniu się w hotelu czułem się na tyle dobrze, że kolejne kilometry nie stanowiły dla mnie żadnego problemu. Ale bądźmy obiektywni (o czym zapomina wielu fanów innych marek), nie jest to auto idealne, w końcu to tylko renault. Mój egzemplarz był o tyle niefortunny, że plastiki nie trzeszczą tak nawet w, o kilka klas niższej, megance z podobnego rocznika. O dziwo zastosowane we wnętrzu drewniane dekory są z prawdziwego drewna, niestety czar pryska kiedy patrzy się na, klejące w dotyku, dekory plastikowo/gumowo/lakierowane. Po latach schodzi z nich warstwa ochronna i to przypadłość każdego velsatisa. Wracając jeszcze na chwilę do, podobno, ponad przeciętnej awaryjności tego modelu. Samochód ma już swoje naście lat, większość rzeczy która mogła się popsuć najprawdopodobniej została już wymieniona, velsatis ma wiele części wspólnych z laguną i espace'm co sprawia, że z kupnem części nie ma problemu, ceny nie zwalają z nóg a wiele egzemplarzy z silnikami 2.2dci, które stoją "na części" powoduje to że nawet z typowymi tylko dla tego modelu elementami nie ma problemu. Podsumowując, cudów nie ma, nie ma aut nieawaryjnych co obiektywnie patrząc klasuje ten model, jak i każdego francuza, na przeciętym poziomie usterkowości. W końcu biorąc pod uwagę ilość elektroniki powinniśmy te auta porównywać nie do B5 czy Golfa IV a raczej do passata B6, audi A6 C6 lub BMW E60 które w tej kwestii nie wypadają wcale już tak dobrze. To tyle ode mnie, zachęcam aby na motoryzację spojrzeć szerzej, obiektywnie a nie tylko przez pryzmat tego co mówił szwagier. Pozdrawiam :)
    Nadszedł czas podsumować prawie 2 lata użytkowania auta jakim jest Renault Velsatis. Jako prawdziwy fan motoryzacji nie boję się "wynalazków", powiedziałbym nawet że wolę takie auta niż kolejnego golfa, mondeo czy civica. Ileż to ja się nasłuchałem niestworzonych historii o tym jakie to renault nie jest beznadziejne i awaryjne, historii od osób które takim autem nie jechały nawet na taksówce. Oczywiście pewnie zaraz fanboye pewnych aut w dieslu mnie wyśmieją i napiszą w komentarzach jaki to velsatis nie jest brzydki, ale to chociaż da się zrozumieć - kwestia gustu. Najgorzej robi się wtedy gdy mowa jest o awaryjności i do tego właśnie zmierzam... Przyznajcie ile przez ostatnie dwa lata włożyliście w swojego passata, a6 czy e39? Tak szczerze. Ja w renault nic. Oczywiście nie mówię tu o zaniedbaniu, olej wymieniany co 10 tys km, zawieszenie i hamulce to kwestia eksploatacyjna i oczywista. Na myśli mam 0 wkład w awarie tego jakże "beznadziejnego" auta. Fakt, zerwała mi się linka mechanizmu szyby kierowcy ale umówmy się, ten egzemplarz ma 16 więc nie nazwałbym tego nawet awarią a jeśli mam być całkowicie szczery to wydałem 50zł na naprawę instalacji gazowej, która notabene nie jest wyposażeniem fabrycznym. Naprawdę, auto przez ten czas kilka razy przejechało Polskę z północy na południe, nie mówiąc o codziennej eksploatacji i weekendowych wyjazdach. Bądźmy szczerzy, ile razy słyszeliście ile to znajomy nie wpakował kasy w swojego bezawaryjnego passata ale dalej twierdzi, że jest ok bo... ZDARZA SIĘ. No pewnie, zdarza się i tu jest klu tego wszystkiego. Awarie zdarzają się w każdym aucie, każdym dlatego proszę nie mówcie więcej że renault się sypie, kiedy przez ostatnie 3 miesiące wydaliście 2000zł na naprawy waszego bezawaryjnego cudu techniki. Łamiemy stereotypy #2. Mój egzemplarz wyposażony był w 3.5 litrowy silnik V6."Panie a kto to utrzyma, a ile to pali..." Już odpowiadam. Ubezpieczenie to, w moim przypadku, 680zł za cały rok a spalanie na poziomie 20l gazu w mieście i 16l na autostradzie nie schodząc ze 160KM/H. Dużo? No pewnie, przeliczcie sobie teraz to na złotówki i koszt benzyny. Przy podobnej eksploatacji nawet 1.6 (bez gazu) będzie kosztowało tyle samo a jazda..? Bez porównania. Tym czy innym autem o podobnej mocy można spokojnie ustawić na tempomacie 180KM/H i nie martwić się o to czy aby nie męczy to silnika. Jak bardzo można nienawidzieć tego auta, tak komfortu podróżowania nie można mu odmówić. Ogromne, wygodne fotele (choć dla mnie nieco za wysoka pozycja za kierownicą), duży podłokietnik, równie wygodna tylna kanapa i sporo miejsca w kabinie stawiają to auto dużo wyżej niż przeciętnego hachback'a. Jest to auto z resztą dużo większe mimo podobnej linii nadwozia. Taka nietypowa limuzyna. Oczywiście mój egzemplarz, jak każdy z tym silnikiem, wyposażony był w skrzynię automatyczną. To wszystko sprawia, że po przyjeździe z północy Polski w góry, po zameldowaniu się w hotelu czułem się na tyle dobrze, że kolejne kilometry nie stanowiły dla mnie żadnego problemu. Ale bądźmy obiektywni (o czym zapomina wielu fanów innych marek), nie jest to auto idealne, w końcu to tylko renault. Mój egzemplarz był o tyle niefortunny, że plastiki nie trzeszczą tak nawet w, o kilka klas niższej, megance z podobnego rocznika. O dziwo zastosowane we wnętrzu drewniane dekory są z prawdziwego drewna, niestety czar pryska kiedy patrzy się na, klejące w dotyku, dekory plastikowo/gumowo/lakierowane. Po latach schodzi z nich warstwa ochronna i to przypadłość każdego velsatisa. Wracając jeszcze na chwilę do, podobno, ponad przeciętnej awaryjności tego modelu. Samochód ma już swoje naście lat, większość rzeczy która mogła się popsuć najprawdopodobniej została już wymieniona, velsatis ma wiele części wspólnych z laguną i espace'm co sprawia, że z kupnem części nie ma problemu, ceny nie zwalają z nóg a wiele egzemplarzy z silnikami 2.2dci, które stoją "na części" powoduje to że nawet z typowymi tylko dla tego modelu elementami nie ma problemu. Podsumowując, cudów nie ma, nie ma aut nieawaryjnych co obiektywnie patrząc klasuje ten model, jak i każdego francuza, na przeciętym poziomie usterkowości. W końcu biorąc pod uwagę ilość elektroniki powinniśmy te auta porównywać nie do B5 czy Golfa IV a raczej do passata B6, audi A6 C6 lub BMW E60 które w tej kwestii nie wypadają wcale już tak dobrze. To tyle ode mnie, zachęcam aby na motoryzację spojrzeć szerzej, obiektywnie a nie tylko przez pryzmat tego co mówił szwagier. Pozdrawiam :)
    Moje BMW E34 525TDS – Cześć. Po rocznych poszukiwaniach, dwa miesiące temu nabyłem moje kochane BMW E34. Kupione przeze mnie od starszego Pana z Niemiec z przebiegiem 250000km. Auto do końca 99 roku stało w salonie jako auto pokazowe, później zostało zabrane w prywatne ręce dealera gdzie była dość rzadko użytkowana. BMW posiada nigdy nie używane koło zapasowe, lewarek, klin, hak westfalia. Prowadzi sie jak nowe auto. Silnik trzyma wszystkie parametry fabryczne. Z modyfikacji przerobiłem samodzielnie pompę wtryskową Bosch z 10mm na 11mm co ogromnie wpłynęło na dynamikę silnika. Oczywiście od razu ją uszczelniłem. Modyfikacji Bety ciąg dalszy nastąpi. Pozdrawiam Damian
    Cześć. Po rocznych poszukiwaniach, dwa miesiące temu nabyłem moje kochane BMW E34. Kupione przeze mnie od starszego Pana z Niemiec z przebiegiem 250000km. Auto do końca 99 roku stało w salonie jako auto pokazowe, później zostało zabrane w prywatne ręce dealera gdzie była dość rzadko użytkowana. BMW posiada nigdy nie używane koło zapasowe, lewarek, klin, hak westfalia. Prowadzi sie jak nowe auto. Silnik trzyma wszystkie parametry fabryczne. Z modyfikacji przerobiłem samodzielnie pompę wtryskową Bosch z 10mm na 11mm co ogromnie wpłynęło na dynamikę silnika. Oczywiście od razu ją uszczelniłem. Modyfikacji Bety ciąg dalszy nastąpi. Pozdrawiam Damian
    Poradnik jak zdiagnozować poduszkę silnika, oraz jak ja wymienić.
    10 lutego 2016, 20:04 przez nonVtec (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Na otwarciu sezonu 2015 z ekipami z Pomorza! Był ubaw.
    9 maja 2015, 21:03 przez ~Maniek22gda | Do ulubionych | Skomentuj (1)
    Klasyczny lewarek biegów – I całe wnętrze jest cudne.
    I całe wnętrze jest cudne.
    Po co lewarek? – 147 GTA by matejko/alfaclub.pl
    147 GTA by matejko/alfaclub.pl