Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
  • Szukaj


     

    Znalazłem 1000 takich materiałów
    Dzisiaj w #niechcemisiegarage przedstawiamy wam dwa materiały - Zlocik który odbył się 50 km od nas, a jechaliśmy na niego 110km xd Oraz pogadanka z właścicielem S2000, którego spotkałem na randomowym spocie w Katowicach.
    17 sierpnia 2018, 0:14 przez Yojimbo (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    facebook.com/niechcemisiegarage

    Dwa zestawy... – Odwiedziny Pomorskiego Okręgowego Muzeum PRL. Polecam miejsce, ciekawe 
Mój zestaw wakacyjny, i zestaw samoróbka Żukotir
    Odwiedziny Pomorskiego Okręgowego Muzeum PRL. Polecam miejsce, ciekawe
    Mój zestaw wakacyjny, i zestaw samoróbka Żukotir
    Jeep skladany od zera przez dwa lata
    1 sierpnia 2018, 19:48 przez ~szymo | Do ulubionych | Skomentuj
    Bardzo ciekawa konstrukcja wykorzystująca dwa silniki VR6. Oba silniki są od siebie niezależne, dzięki czemu możliwa jest jazda w trybie AWD, FWD lub RWD. 1600 koni oraz napęd na cztery koła pozwalają na przejechanie 1/4 mili w czasie 9 sekund.
    27 lipca 2018, 17:10 przez merwi (PW) | Do ulubionych | Skomentuj (1)
    Źródło:

    youtube 1320

    Volvo 940 – W moim posiadaniu już prawie dwa lata.
    W moim posiadaniu już prawie dwa lata.
    Plymouth Superbird – Samochód pomalowany na niebiesko z numerem bocznym 43, którym kierował Richard Petty, rządził w NASCAR w latach 1970-1971. Niestety sukcesy nie przekładały się na sprzedaż i pomimo wyprodukowania 1920 egzemplarzy (po jednym dla każdego dealera - wymagania, by samochód mógł się ścigać w NASCAR) niektórzy dealerzy przywracali go do stanu pierwotnego (robili z niego standardowe Road Runnery demontując aerodynamiczny przód i obcinając skrzydła). A dziś? Dziś bez 200 000 dolarów w kieszeni nie ma co marzyć o zakupie porządnego egzemplarza z silnikiem 440. Hemi kosztują dwa razy tyle...
    Samochód pomalowany na niebiesko z numerem bocznym 43, którym kierował Richard Petty, rządził w NASCAR w latach 1970-1971. Niestety sukcesy nie przekładały się na sprzedaż i pomimo wyprodukowania 1920 egzemplarzy (po jednym dla każdego dealera - wymagania, by samochód mógł się ścigać w NASCAR) niektórzy dealerzy przywracali go do stanu pierwotnego (robili z niego standardowe Road Runnery demontując aerodynamiczny przód i obcinając skrzydła). A dziś? Dziś bez 200 000 dolarów w kieszeni nie ma co marzyć o zakupie porządnego egzemplarza z silnikiem 440. Hemi kosztują dwa razy tyle...
    Porsche – Jest taka fotka z Poznań Motor Show, która czekała na okazję i oto jest - Porsche wygrało Le Mans 24h w kategorii GTPro (bo w LMP nie startowali). Na pierwszym miejscu 911 "Łowca Trufli", na drugim Rothmans - dwa kultowe malowania z okazji 70-lecia produkcji aut sportowych. Na poniższej fotce mamy GT3 w malowaniu, które ma szanse być choć w jakiejś części tak kultowe, jak te obecne w Le Mans - Lizard Green:) No i oczywiście GT2 na pierwszym planie.
    Jest taka fotka z Poznań Motor Show, która czekała na okazję i oto jest - Porsche wygrało Le Mans 24h w kategorii GTPro (bo w LMP nie startowali). Na pierwszym miejscu 911 "Łowca Trufli", na drugim Rothmans - dwa kultowe malowania z okazji 70-lecia produkcji aut sportowych. Na poniższej fotce mamy GT3 w malowaniu, które ma szanse być choć w jakiejś części tak kultowe, jak te obecne w Le Mans - Lizard Green:) No i oczywiście GT2 na pierwszym planie.
    18 czerwca 2018, 23:24 przez juno (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    Poznań Motor Show, Stoisko Porsche, 2018

    Pierwszy dzień MT Tour 2018 organizowany przez Yamahę oraz AC Motors Gdańsk. Znowu miałem jeździć MT-09 na jazdach indywidualnych, później okazało się, że nie jestem zapisany na nic, więc wpisałem się na MT-03, która jako jedyna była dostępna... Aaaaale nie zjawiła się osoba która miała jeździć MT-10 (ja dostałem info, że na MT-10 nie pojeżdzę, bo wszystko zarezerwowane na dwa dni) ... najpiękniejsza krewetka dała mi dużo frajdy i pokazała mi, jak moto może namieszać w głowie. Enjoy ;)
    17 czerwca 2018, 9:15 przez Motovlog3city (PW) | Do ulubionych | Skomentuj
    Źródło:

    własne

    Fiat 124 Sport Spider – Prezentowane auto jest z roku 1975 i posiada silnik o pojemności 1.8 litra  mocy 118 KM. Z ciekawostek - silnik ma dwa wałki rozrządu w głowicy.
    Prezentowane auto jest z roku 1975 i posiada silnik o pojemności 1.8 litra mocy 118 KM. Z ciekawostek - silnik ma dwa wałki rozrządu w głowicy.
    Vel Satis czyli łamiemy stereotypy – Nadszedł czas podsumować prawie 2 lata użytkowania auta jakim jest Renault Velsatis. Jako prawdziwy fan motoryzacji nie boję się "wynalazków", powiedziałbym nawet że wolę takie auta niż kolejnego golfa, mondeo czy civica. Ileż to ja się nasłuchałem niestworzonych historii o tym jakie to renault nie jest beznadziejne i awaryjne, historii od osób które takim autem nie jechały nawet na taksówce. Oczywiście pewnie zaraz fanboye pewnych aut w dieslu mnie wyśmieją i napiszą w komentarzach jaki to velsatis nie jest brzydki, ale to chociaż da się zrozumieć - kwestia gustu. Najgorzej robi się wtedy gdy mowa jest o awaryjności i do tego właśnie zmierzam... Przyznajcie ile przez ostatnie dwa lata włożyliście w swojego passata, a6 czy e39? Tak szczerze. Ja w renault nic. Oczywiście nie mówię tu o zaniedbaniu, olej wymieniany co 10 tys km, zawieszenie i hamulce to kwestia eksploatacyjna i oczywista. Na myśli mam 0 wkład w awarie tego jakże "beznadziejnego" auta. Fakt, zerwała mi się linka mechanizmu szyby kierowcy ale umówmy się, ten egzemplarz ma 16 więc nie nazwałbym tego nawet awarią a jeśli mam być całkowicie szczery to wydałem 50zł na naprawę instalacji gazowej, która notabene nie jest wyposażeniem fabrycznym. Naprawdę, auto przez ten czas kilka razy przejechało Polskę z północy na południe, nie mówiąc o codziennej eksploatacji i weekendowych wyjazdach. Bądźmy szczerzy, ile razy słyszeliście ile to znajomy nie wpakował kasy w swojego bezawaryjnego passata ale dalej twierdzi, że jest ok bo... ZDARZA SIĘ. No pewnie, zdarza się i tu jest klu tego wszystkiego. Awarie zdarzają się w każdym aucie, każdym dlatego proszę nie mówcie więcej że renault się sypie, kiedy przez ostatnie 3 miesiące wydaliście 2000zł na naprawy waszego bezawaryjnego cudu techniki. Łamiemy stereotypy #2. Mój egzemplarz wyposażony był w 3.5 litrowy silnik V6."Panie a kto to utrzyma, a ile to pali..." Już odpowiadam. Ubezpieczenie to, w moim przypadku, 680zł za cały rok a spalanie na poziomie 20l gazu w mieście i 16l na autostradzie nie schodząc ze 160KM/H. Dużo? No pewnie, przeliczcie sobie teraz to na złotówki i koszt benzyny. Przy podobnej eksploatacji nawet 1.6 (bez gazu) będzie kosztowało tyle samo a jazda..? Bez porównania. Tym czy innym autem o podobnej mocy można spokojnie ustawić na tempomacie 180KM/H i nie martwić się o to czy aby nie męczy to silnika. Jak bardzo można nienawidzieć tego auta, tak komfortu podróżowania nie można mu odmówić. Ogromne, wygodne fotele (choć dla mnie nieco za wysoka pozycja za kierownicą), duży podłokietnik, równie wygodna tylna kanapa i sporo miejsca w kabinie stawiają to auto dużo wyżej niż przeciętnego hachback'a. Jest to auto z resztą dużo większe mimo podobnej linii nadwozia. Taka nietypowa limuzyna. Oczywiście mój egzemplarz, jak każdy z tym silnikiem, wyposażony był w skrzynię automatyczną. To wszystko sprawia, że po przyjeździe z północy Polski w góry, po zameldowaniu się w hotelu czułem się na tyle dobrze, że kolejne kilometry nie stanowiły dla mnie żadnego problemu. Ale bądźmy obiektywni (o czym zapomina wielu fanów innych marek), nie jest to auto idealne, w końcu to tylko renault. Mój egzemplarz był o tyle niefortunny, że plastiki nie trzeszczą tak nawet w, o kilka klas niższej, megance z podobnego rocznika. O dziwo zastosowane we wnętrzu drewniane dekory są z prawdziwego drewna, niestety czar pryska kiedy patrzy się na, klejące w dotyku, dekory plastikowo/gumowo/lakierowane. Po latach schodzi z nich warstwa ochronna i to przypadłość każdego velsatisa. Wracając jeszcze na chwilę do, podobno, ponad przeciętnej awaryjności tego modelu. Samochód ma już swoje naście lat, większość rzeczy która mogła się popsuć najprawdopodobniej została już wymieniona, velsatis ma wiele części wspólnych z laguną i espace'm co sprawia, że z kupnem części nie ma problemu, ceny nie zwalają z nóg a wiele egzemplarzy z silnikami 2.2dci, które stoją "na części" powoduje to że nawet z typowymi tylko dla tego modelu elementami nie ma problemu. Podsumowując, cudów nie ma, nie ma aut nieawaryjnych co obiektywnie patrząc klasuje ten model, jak i każdego francuza, na przeciętym poziomie usterkowości. W końcu biorąc pod uwagę ilość elektroniki powinniśmy te auta porównywać nie do B5 czy Golfa IV a raczej do passata B6, audi A6 C6 lub BMW E60 które w tej kwestii nie wypadają wcale już tak dobrze. To tyle ode mnie, zachęcam aby na motoryzację spojrzeć szerzej, obiektywnie a nie tylko przez pryzmat tego co mówił szwagier. Pozdrawiam :)
    Nadszedł czas podsumować prawie 2 lata użytkowania auta jakim jest Renault Velsatis. Jako prawdziwy fan motoryzacji nie boję się "wynalazków", powiedziałbym nawet że wolę takie auta niż kolejnego golfa, mondeo czy civica. Ileż to ja się nasłuchałem niestworzonych historii o tym jakie to renault nie jest beznadziejne i awaryjne, historii od osób które takim autem nie jechały nawet na taksówce. Oczywiście pewnie zaraz fanboye pewnych aut w dieslu mnie wyśmieją i napiszą w komentarzach jaki to velsatis nie jest brzydki, ale to chociaż da się zrozumieć - kwestia gustu. Najgorzej robi się wtedy gdy mowa jest o awaryjności i do tego właśnie zmierzam... Przyznajcie ile przez ostatnie dwa lata włożyliście w swojego passata, a6 czy e39? Tak szczerze. Ja w renault nic. Oczywiście nie mówię tu o zaniedbaniu, olej wymieniany co 10 tys km, zawieszenie i hamulce to kwestia eksploatacyjna i oczywista. Na myśli mam 0 wkład w awarie tego jakże "beznadziejnego" auta. Fakt, zerwała mi się linka mechanizmu szyby kierowcy ale umówmy się, ten egzemplarz ma 16 więc nie nazwałbym tego nawet awarią a jeśli mam być całkowicie szczery to wydałem 50zł na naprawę instalacji gazowej, która notabene nie jest wyposażeniem fabrycznym. Naprawdę, auto przez ten czas kilka razy przejechało Polskę z północy na południe, nie mówiąc o codziennej eksploatacji i weekendowych wyjazdach. Bądźmy szczerzy, ile razy słyszeliście ile to znajomy nie wpakował kasy w swojego bezawaryjnego passata ale dalej twierdzi, że jest ok bo... ZDARZA SIĘ. No pewnie, zdarza się i tu jest klu tego wszystkiego. Awarie zdarzają się w każdym aucie, każdym dlatego proszę nie mówcie więcej że renault się sypie, kiedy przez ostatnie 3 miesiące wydaliście 2000zł na naprawy waszego bezawaryjnego cudu techniki. Łamiemy stereotypy #2. Mój egzemplarz wyposażony był w 3.5 litrowy silnik V6."Panie a kto to utrzyma, a ile to pali..." Już odpowiadam. Ubezpieczenie to, w moim przypadku, 680zł za cały rok a spalanie na poziomie 20l gazu w mieście i 16l na autostradzie nie schodząc ze 160KM/H. Dużo? No pewnie, przeliczcie sobie teraz to na złotówki i koszt benzyny. Przy podobnej eksploatacji nawet 1.6 (bez gazu) będzie kosztowało tyle samo a jazda..? Bez porównania. Tym czy innym autem o podobnej mocy można spokojnie ustawić na tempomacie 180KM/H i nie martwić się o to czy aby nie męczy to silnika. Jak bardzo można nienawidzieć tego auta, tak komfortu podróżowania nie można mu odmówić. Ogromne, wygodne fotele (choć dla mnie nieco za wysoka pozycja za kierownicą), duży podłokietnik, równie wygodna tylna kanapa i sporo miejsca w kabinie stawiają to auto dużo wyżej niż przeciętnego hachback'a. Jest to auto z resztą dużo większe mimo podobnej linii nadwozia. Taka nietypowa limuzyna. Oczywiście mój egzemplarz, jak każdy z tym silnikiem, wyposażony był w skrzynię automatyczną. To wszystko sprawia, że po przyjeździe z północy Polski w góry, po zameldowaniu się w hotelu czułem się na tyle dobrze, że kolejne kilometry nie stanowiły dla mnie żadnego problemu. Ale bądźmy obiektywni (o czym zapomina wielu fanów innych marek), nie jest to auto idealne, w końcu to tylko renault. Mój egzemplarz był o tyle niefortunny, że plastiki nie trzeszczą tak nawet w, o kilka klas niższej, megance z podobnego rocznika. O dziwo zastosowane we wnętrzu drewniane dekory są z prawdziwego drewna, niestety czar pryska kiedy patrzy się na, klejące w dotyku, dekory plastikowo/gumowo/lakierowane. Po latach schodzi z nich warstwa ochronna i to przypadłość każdego velsatisa. Wracając jeszcze na chwilę do, podobno, ponad przeciętnej awaryjności tego modelu. Samochód ma już swoje naście lat, większość rzeczy która mogła się popsuć najprawdopodobniej została już wymieniona, velsatis ma wiele części wspólnych z laguną i espace'm co sprawia, że z kupnem części nie ma problemu, ceny nie zwalają z nóg a wiele egzemplarzy z silnikami 2.2dci, które stoją "na części" powoduje to że nawet z typowymi tylko dla tego modelu elementami nie ma problemu. Podsumowując, cudów nie ma, nie ma aut nieawaryjnych co obiektywnie patrząc klasuje ten model, jak i każdego francuza, na przeciętym poziomie usterkowości. W końcu biorąc pod uwagę ilość elektroniki powinniśmy te auta porównywać nie do B5 czy Golfa IV a raczej do passata B6, audi A6 C6 lub BMW E60 które w tej kwestii nie wypadają wcale już tak dobrze. To tyle ode mnie, zachęcam aby na motoryzację spojrzeć szerzej, obiektywnie a nie tylko przez pryzmat tego co mówił szwagier. Pozdrawiam :)