Wiem, że straszny brudas, ale zima nie rozpieszcza, a auto jest w ciągłym ruchu.
Kupiłem ją w zasadzie tylko dlatego, że ma manual i jest z Polskiego salonu. Rocznik 1991 czyli rok, w którym otwarty został pierwszy salon Toyoty w Polsce. Auto było w rękach jednego właściciela od wyjazdu z salonu, a przez te 25 lat na liczniku wybiło około 400k km. Licznik prawdopodobnie został cofnięty, (według historii pojazdu) w maju 2016 roku przebieg wynosił około 375000, a w październiku, gdy go kupowałem, licznik wskazywał wartość o 2000 km większą. Możliwe, że było to spowodowane mocno kończącym się sprzęgłem, nie wnikam- przebieg mnie mało obchodzi.
Poza kilkoma usterkami, z którymi sukcesywnie walczę auto jest w bardzo fajnym stanie jak na 25 lat jazdy po Polsce. Od października zrobiliśmy około 10k km razem.
Z grubszych rzeczy do zrobienia to przede wszystkim zawieszenie z przodu- czyli standard "Paaaanie nic nie stuka nic nie puka", no jednak puka. No i przy takim przebiegu przydało by się zerknąć fachowym okiem na stan silnika.
Co do samego silnika to jest to 3VZ-FE czyli jednostka, która poza tym modelem Camry była montowana w Lexusie ES300. Wersja 3VZ-E (jeden wałek rozrządu na głowicę) gościła wcześniej w terenówkach Toyoty. Silnik ma opinię niezniszczalnego i tu nie mam wątpliwości, że jest to prawda. Parametry dość skromne: 3.0 188 KM i 255 Nm, ale jak na masę 1390 kg i manual nie mogę narzekać. Trasy pokonuje jak rasowy cruiser, a w mieście daje sporo frajdy mimo całkiem niezłych gabarytów.
Więcej chyba Wam nie będę gadał bo i tak pewnie nikt nie czyta. Jednak jakby ktoś miał pytania - zapraszam do komentarzy.
Komentarze