Rodzina na to mówi: "grzebki". Pogrzebie tutaj, pogrzebie tam, może coś wyjdzie, a skasuje tyle, ile autoryzowany serwis, albo firma faktycznie na tym się znająca, dająca gwarancję i fakturę na parawę. Każdy z nas, mających auto, przerabiał to pewnie choć raz. Oni pracując w szarej strefie mają zbyt dużą ilość klientów, więc każdemu robią na przysłowiowe "odwal się" aby następna kasa z fuszerki wpadła.
Komentarze